Funkcjonujący od 1993 r. kompromis aborcyjny zezwalał na dokonanie aborcji w trzech przypadkach – gdy ciąża stanowi zagrożenie dla życia lub zdrowia kobiety, gdy jest duże prawdopodobieństwo ciężkiego i nieodwracalnego upośledzenia płodu albo nieuleczalnej choroby zagrażającej jego życiu lub gdy ciąża powstała w wyniku czynu zabronionego.
Orzeczenie TK o niekonstytucjonalności przesłanki dotyczącej możliwości terminacji ciąży w przypadku gdy wystąpi duże prawdopodobieństwo ciężkiego i nieodwracalnego upośledzenia płodu albo nieuleczalnej choroby zagrażającej jego życiu zbulwersowało wielu Polaków. I tak napięte już nastroje społeczne, jeszcze bardziej przybrały na sile.
– Jestem wściekła, że w takiej sytuacji zagrożenia zdrowia i życia wrzuca się taką bombę i zmusza do protestu. Uważam, że to jak wlanie do płonącego domu kanistra paliwa – mówi Justyna Paluch, inicjatorka sarnackiego protestu. – Nie jestem zwolenniczką funkcjonującego w Polsce kompromisu, uważam, że kobieta ma prawo decydować o sobie sama, niemniej szanuję, że kompromis został wypracowany i przez tyle lat obowiązywał. Uważam, że dyskusje nad zmianą powinny odbywać się w czasie spokojniejszym. To jest cyniczne, bezczelne i butne, że robi się to właśnie teraz – zauważa. (...)
Cały artykuł przeczytacie w papierowym i elektronicznym wydaniu Słowa Podlasia, z 3 listopada
Napisz komentarz
Komentarze