Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
piątek, 22 listopada 2024 12:27
Reklama
Reklama

Tradycje: Króla przynosił dziadek, na stole kozy stawały

Jak wyglądała „Kolęda”, kim byli i gdzie stali Króle, z czego robiło się skrzydła aniołom, a z czego łańcuchy choinkowe, oraz jakie pająki wieszano pod sufitem i gdzie tańczyli „Krakowiacy” – dowiedziała się przy okazji lepienia wigilijnych uszek Joanna Gąska. O zwyczajach i tradycjach świątecznych opowiadały jej gospodynie z nieformalnej grupy "Szalone Niemojki" - Maria Krawczyk i Barbara Gąsewicz oraz Anna Szpura z KGW Korniczanki. 
Tradycje: Króla przynosił dziadek, na stole kozy stawały

Zwyczaje świąteczne
Anna - U mnie w domu w dzień wigilii, od rana stroiło się choinkę. Musiała to być choinka żywa, która napełniała cały dom wyjątkowym zapachem. Tradycji tej hołdujemy do dziś.

Maria – U nas było podobnie. Jako dziecko chętnie wieszałam na niej bombeczki, cukiereczki, jabłuszka, orzeszki czy pierniczki, a także ozdoby z bibuły i długie łańcuchy. Bo takich własnoręcznie zrobionych ozdób było przecież najwięcej.

Anna - Trzeba przypomnieć, że kiedyś nie było zbyt wielu typowo sklepowych ozdób, raczej każdy starał się wykonywać je sam w domu. Najczęściej powstawały z bibuły albo ze słomy.

Maria – Mieliśmy taką tradycję, że tydzień lub nawet dwa tygodnie przed świętami wspólnie z mamusią zasiadaliśmy do robienia dekoracji świątecznych. Robiliśmy wtedy łańcuszki z bibułki i ze słomy, tworzyliśmy też aniołki i jeżyki z kolorowej bibuły. Jednak za najważniejszy i najbardziej wyczekiwany moment, jako dzieci, uznawaliśmy rytuał wieszania świątecznych cukierków na choinkę. Przy czym dostać je można było wyłącznie w przypadku, kiedy nitka, na której były zawieszone pękła. Oczywiście wspólnie z rodzeństwem zawsze dbaliśmy o to by klika tych nitek się zerwało. Pamiętam też, że po ustrojeniu choinki wstawiało się świece w specjalne lichtarzyki przymocowane do gałązek świerkowych, by w czasie, kiedy siadaliśmy do wigilijnego stołu, ktoś z dorosłych – zazwyczaj ojciec – mógł je ostrożnie zapalić.

Anna – U mnie była tradycja wnoszenia przed wigilią do domu snopka słomy lub wiązki zboża, którą gospodarz zbierał na zakończenie żniw. I w moich rodzinnych stronach (gm. Stara Kornica – przyp. red.) snopek ten nazywano „Kolędą”. U nas tę „Kolędę” wnosiło się do domów by uszczknąć trochę sianka, które wkładano pod obrusek - resztę tego siana umieszczano pod stołem. Tradycja nakazywała, by „Kolędę” przynosił najmłodszy lub najstarszy z domowników. Tuż przed samą wigilią, kiedy wszyscy mieli do kolacji zasiadać, ojciec wnosił „Kolędę” z sianem i wiązką zboża ze słowami „winszuję was Kolędą” a my odpowiadaliśmy wtedy chórem „dziękujemy i winszujemy również tobie”. To był znak, że można zasiąść do wigilijnej wieczerzy.

Maria - W moich stronach (gm. Łosice – przyp. red.) nazywano to „Królem”. Króla przynosił zawsze dziadek. Kiedy przychodził z tym snopem siana, ustawiał go w dużej izbie w rogu – tam, gdzie wszyscy spotykaliśmy się na wieczerzy wigilijnej – następnie nadbierał część siana, wkładał je pod biały obrus, a pozostałą dużą część kładł pod stołem - na środku. Dopiero kiedy „Król” był na swoim miejscu i mogliśmy siąść za stołem. Ważnym elementem było też wyglądanie pierwszej gwiazdki. Pamiętam, że jako dzieci z przejęciem wypatrywaliśmy na niebie tego znaku. A kiedy siedzieliśmy już przy kolacji, rodzice przynosili paczkę sztucznych ogni. Każde z dzieci dostawało zazwyczaj po dwa patyczki, ustawialiśmy się wtedy w kolejce przy rodzicach, którzy odpalali nam te skrzące ognie.

Barbara – Mieszkałam w mieście (Łosice - przyp. red.) i w mojej rodzinie nie było tradycji wnoszenia „Kolędy” czy „Króla” do domu, ale my też dbaliśmy zawsze by sianko znajdowało się pod obrusem. A jeśli chodzi o ubieranie choinki, to robiliśmy to tuż przed samą wigilią. Kiedy mama szykowała potrawy na stół, my z ojcem mieliśmy za zadanie ustroić świąteczne drzewko. Później  my też wypatrywaliśmy pierwszej gwiazdki.

Maria - Kolację wigilijną u nas w domu rozpoczynała zawsze babcia, która brała bochen chleba leżący na lnianej serwecie, czyniła na nim znak krzyża a następnie kroiła go. W tym czasie mama brała opłatek i obdzielała nim wszystkich. Każdy brał słuszną cząstkę i zaczynały się życzenia. Tradycją było też zostawianie kawałka opłatka, który ojciec przed północą zanosił zwierzętom. Tatuś dzielił się tym opłatkiem z każdym żywym stworzeniem, jakie było w gospodarstwie. Tatuś zanosił też każdej krówce, cielaczkowi czy owieczce sianko – te, które przez całą wigilię rozłożone było pod stołem.

Anna – Pamiętam, że zawsze mieliśmy kolorowe opłatki. Biały przeznaczony był dla domowników, zaś te kolorowe dla zwierząt. To było bardzo ważne i zawsze tego przestrzegaliśmy.

Maria – U nas również były kolorowe opłatki – białe dostawali domownicy, a kolorowe nosiliśmy zwierzętom. Z opłatków robiliśmy też ozdoby choinkowe. Z białych powstawały zazwyczaj skrzydła dla aniołka, a z niebieskich miał robioną anielską suknię.

Barbara – My też robiliśmy ozdoby choinkowe z opłatków, ale najbardziej w pamięci zapadły mi składane w harmonijkę gruszki i jabłuszka. U nas większość ozdób była zrobiona własnoręcznie i rzeczywiście dla mnie jako dziecka, była to niesamowita frajda.

Anna – A wieszaliście u sufitu słomiane pająki?

Maria – U mnie nie było takiej tradycji, ale pamiętam, że jak jeździliśmy do babci to u niej pod sufitem wisiały właśnie takie pająki. Robiła je sama ze słomek i bibułki, którą przecinała i skręcała. Ozdoba tą można było zdjąć dopiero w sylwestra.  

Anna – Dla nas ważną tradycją była też pasterka. W pasterce uczestniczył chyba każdy i szło się na nią zazwyczaj pieszo, wspólnie z sąsiadami. Uważam, że ten wspólny spacer do kościoła, bardzo jednoczył ludzi, żałuję, że ta tradycja już zanikła. (...)

Cały artykuł przeczytacie w papierowym i elektronicznym wydaniu Słowa Podlasia, z 22 grudnia


Podziel się
Oceń

Napisz komentarz

Komentarze

Reklama
Reklamadotacje rpo
KOMENTARZE
Autor komentarza: Dajcie SpokójTreść komentarza: Taaa specjalny zespół od naganiania spragnionych wolności ludzi do głosowania na prezydenta konkretnej partii "bo inaczej nie zorganizujemy czytania ustawy, bo nam się wydaje że obecny prezydent odrzuci" Śmiech na sali.Data dodania komentarza: 21.11.2024, 18:02Źródło komentarza: Bliżej legalizacji marihuany w Polsce? Zajmą się tym Petru i JachiraAutor komentarza: c ytTreść komentarza: A krowy? Szczepić krowy, są większe od psa i kota. To o wiele więcej obywatela, na statystyczny przypadek zakaźny. Przyznajcie się, nie zrzucaliście kostek, na Stado?Data dodania komentarza: 21.11.2024, 16:57Źródło komentarza: Wścieklizna w natarciu. Wykryto ją u domowego psa i krowyAutor komentarza: ccytTreść komentarza: Za 30mln, to da się rzekę kupić ... do jakiegoś morza, niekoniecznie Bałtyku, bo tam, to już wiecieData dodania komentarza: 21.11.2024, 16:54Źródło komentarza: Radni miejscy zdecydują czy przyjmą gminne ściekiAutor komentarza: chyży rójTreść komentarza: niech najpierw szczepią psy i koty będąnce w niewoli w miescie,Dodatkowo właściciele nie sprzątają po swoich niewolnikach,Postawić strażnika miejskiego i niech wali mandaty,od tego jest.Data dodania komentarza: 21.11.2024, 10:57Źródło komentarza: Wścieklizna w natarciu. Wykryto ją u domowego psa i krowyAutor komentarza: chyży rójTreść komentarza: a to dlatego,bo trzeba używać i rozumu a im zabrakloData dodania komentarza: 21.11.2024, 10:48Źródło komentarza: Kierowała po alkoholu. Uderzyła w busa
Reklama
Reklama