Dziękuję, że znalazł Pan czas na rozmowę. Szczególnie, że okres pandemii nie sprzyja spotkaniom. Większość naszych Czytelników zna Pana z programu "Jaka to melodia?", musicalu "Metro", a także licznych płyt i nagród. Proszę powiedzieć, czym się Pan teraz zajmuje?
Teraz, w okresie pandemii, pewnie jak większość staram się przede wszystkim dbać o siebie i swoją rodzinę. To jest najważniejsze. Poza tym, branża muzyczna, aktorska, wciąż tkwi w zamrożeniu. Nie ma koncertów, teatry i kina zamknięte. To jest coś, na co nie mam wpływu i staram się o tym nie myśleć. Wciąż pracuję w moim ulubionym Radiu Pogoda, prowadząc swoją audycję ,,Najpiękniejsze Melodie". Bardzo się cieszę i szanuję to, że mam pracę, jesteśmy zdrowi i czekamy na lepsze czasy.
Święta Bożego Narodzenia to czas, w którym ludzie okazują sobie więcej zrozumienia i serca. Ostatnio przekazał Pan swoją płytę z autografem na licytację dla Ani Bondarzewskiej, mieszkanki Dubowa (gmina Łomazy), która po wypadku komunikacyjnym wymaga kosztownej rehabilitacji. Dlaczego pomógł Pan akurat Ani?
To zawsze jest trudny wybór. Dlaczego ci, a nie inni. Bardzo angażujemy się z żoną w pomoc charytatywną, ale zdajemy sobie sprawę, że nie da się uratować całego świata. Staram się natomiast nie przechodzić obojętnie nad żadną prośbą pomocy. Sam dostałem od życia bardzo dużo i uważam, że to mój obowiązek dzielić się dobrem.
Wkrótce kolejne Boże Narodzenie. Czekają na nie szczególnie dzieci. Przenieśmy się więc w przeszłość. Jak Pan wspomina święta, kiedy był Pan jeszcze chłopcem? Proszę opowiedzieć o klimacie, jaki panował w Pana domu.
Najbardziej czekałem na święta, które spędzaliśmy u babci na wsi. Dziadkowie mieli 7 synów, z czego każdy syn miał 2 dzieci - było nas w sumie 14 dzieciaków i 14 dorosłych. Rodzice wykorzystywali ten czas wreszcie dla siebie, a nam idealnie to pasowało. Mogliśmy buszować po wsi, po stajniach, stodołach... To były czasy nocnych rozmów do rana, robienia psikusów sobie i dorosłym. Nie pamiętam, żebyśmy czekali na prezenty. Najważniejsze, że byliśmy razem.
Niezwykłym wieczorem w roku jest wieczór wigilijny. Z Wigilią kojarzą się wyjątkowe smaki i zapachy. Jakie potrawy królowały na stole w Pana rodzinnym domu?
Było klasycznie: barszczyk i grzybowa, karp, pierogi, groch z kapustą, którego nie cierpiałem (zostało mi do dzisiaj). Wyjadaliśmy zawsze opłatek, potem Mama krzyczała, że nie ma się czym podzielić, ale zawsze znajdował się „zapasowy". (...)
Cały wywiad przeczytacie w papierowym i elektronicznym wydaniu Słowa Podlasia, z 22 grudnia
Napisz komentarz
Komentarze