Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
piątek, 22 listopada 2024 12:06
Reklama dotacje rpo
Reklama

Wywiad Słowa: Część serca zostawiłam w Boliwii

O tradycjach kultywowanych w Boliwii oraz posługiwaniu na misjach opowiada s. Gabriela Chodzińska pochodząca z Białej Podlaskiej, a należąca do Zgromadzenia Sióstr Dominikanek Misjonarek Jezusa i Maryi. Siostra Gabriela spędziła w Ameryce Południowej niemal sześć lat, a swoje wspomnienia opisała w książce pt. „ Z Wysokich Andów. Listy z Oruro”, którą można kupić przez Internet.
Wywiad Słowa: Część serca zostawiłam w Boliwii

Siostra Gabriela Chodzińska (prywatnie siostra Adama Chodzińskiego, dyrektora Wojewódzkiego Szpitala Specjalistycznego w Białej Podlaskiej) pracowała na misjach w Oruro, mieście położonym w wysokich Andach, w zachodniej część Boliwii.

Oruro znajduje się na wysokości 3800 metrów nad poziomem morza. W tym miejscu temperatury bardzo się wahają. Rano i wieczorem jest chłodno, a  w ciągu dnia słońce pali. W najzimniejszych miesiącach czyli w czasie polskiego lata, temperatury są minusowe i spadają nawet do -18 stopni Celsjusza. Siostra Gabriela przyznaje, że już w dzieciństwie marzyła o tym, by wyjechać na misje i zbierała pocztówki, na których były dzieci z Afryki. – Do dziś kiedy widzę Afrykanina, to mi się serce raduje. Jak spotykam kogoś pochodzącego z tego kontynentu, to zawsze chcę z tą osobą porozmawiać – przyznaje. Kiedy trafiła do Zgromadzenia Sióstr Dominikanek Misjonarek Jezusa i Maryi, zaczęła odkrywać misyjny charyzmat zakonu. - Miałam pragnienie głoszenia Ewangelii – wyjaśnia. Dodaje, że po przyjęciu do klasztoru, dostała od siostry, która prowadziła korespondencję z wieloma misjonarzami, z różnych zakątków świata, dwa nazwiska z adresami.

Misjonarze zachęcili ją do wyjazdu
– Siostra Rafaela powiedziała: - Módl się za nich i pisz do nich listy, ale nie czekaj na odpowiedź, bo misjonarze raczej nie mają czasu żeby odpisywać. Jednak obydwaj misjonarze odpisali. Jeden z nich to o. Stefan Karpeta redemptorysta, który posługiwał w Boliwii. Po 25 latach korespondencji, ale też spotkań, podczas jego urlopów w kraju, poleciałam razem z nim na moją placówkę misyjną. Nigdy sama nie ułożyłabym takiego scenariusza – mówi s. Gabriela Chodzińska. Drugi misjonarz to o. Zbigniew Kusy, franciszkanin, posługujący w Afryce, a obecnie biskup w Republice Środkowoafrykańskiej. Z obydwoma Siostra Gabriela przyjaźni się do dziś. - W listach opowiadali mi jak żyją, co im się przydarza, czego potrzebują i co się dzieje w państwach, gdzie mieszkają. W czasie czytania tych listów pogłębiało się we mnie pragnienie, by również pojechać na misje – tłumaczy s. Gabriela.

Wyjaśnia, że jej zgromadzenie nie ma placówki w Afryce, więc powiedziała ówczesnej Matce Generalnej, że nie będzie czekała na otwarcie placówki, tylko pojedzie do Boliwii, gdzie dominikanki mają swój dom. Na misjach w Boliwii, zgodnie z charyzmatem dominikańskim, przede wszystkim miała za zadanie głoszenie Ewangelii,. Kiedy przyjechała na miejsce, zapoznała się z sytuacją i potrzebami placówki, zaczęła formować grupę katechetów, a także przygotowywać dzieci do I komunii świętej oraz młodzież do bierzmowania. - Kiedy katecheci zostali wstępnie przygotowani, przejęli pracę z dziećmi, a ja poświęciłam się ich dalszej formacji oraz wspierałam ich w podejmowanych działaniach. Opiekowałam się grupą ministrantów i lektorów, a także grupą z Godziny Świętej czyli osobami przychodzących na adorację. Byłam też zakrystianką w kościele pw. Miłosierdzia Bożego – wymienia. (...)

Cały artykuł przeczytacie w papierowym i elektronicznym wydaniu Słowa Podlasia, z 22 grudnia


Podziel się
Oceń

Napisz komentarz

Komentarze

Reklama
Reklama
KOMENTARZE
Autor komentarza: Dajcie SpokójTreść komentarza: Taaa specjalny zespół od naganiania spragnionych wolności ludzi do głosowania na prezydenta konkretnej partii "bo inaczej nie zorganizujemy czytania ustawy, bo nam się wydaje że obecny prezydent odrzuci" Śmiech na sali.Data dodania komentarza: 21.11.2024, 18:02Źródło komentarza: Bliżej legalizacji marihuany w Polsce? Zajmą się tym Petru i JachiraAutor komentarza: c ytTreść komentarza: A krowy? Szczepić krowy, są większe od psa i kota. To o wiele więcej obywatela, na statystyczny przypadek zakaźny. Przyznajcie się, nie zrzucaliście kostek, na Stado?Data dodania komentarza: 21.11.2024, 16:57Źródło komentarza: Wścieklizna w natarciu. Wykryto ją u domowego psa i krowyAutor komentarza: ccytTreść komentarza: Za 30mln, to da się rzekę kupić ... do jakiegoś morza, niekoniecznie Bałtyku, bo tam, to już wiecieData dodania komentarza: 21.11.2024, 16:54Źródło komentarza: Radni miejscy zdecydują czy przyjmą gminne ściekiAutor komentarza: chyży rójTreść komentarza: niech najpierw szczepią psy i koty będąnce w niewoli w miescie,Dodatkowo właściciele nie sprzątają po swoich niewolnikach,Postawić strażnika miejskiego i niech wali mandaty,od tego jest.Data dodania komentarza: 21.11.2024, 10:57Źródło komentarza: Wścieklizna w natarciu. Wykryto ją u domowego psa i krowyAutor komentarza: chyży rójTreść komentarza: a to dlatego,bo trzeba używać i rozumu a im zabrakloData dodania komentarza: 21.11.2024, 10:48Źródło komentarza: Kierowała po alkoholu. Uderzyła w busa
Reklama
Reklama