Odbyła się jedynie uliczna zbiórka do puszek. Rozpoczęła się już około godziny 7, gdy pierwsi mieszkańcy szli na poranną mszę w kościele. Dla niektórych mieszkańców, a szczególnie starszych osób, które ograniczają wyjścia z domu była to jedyna szansa, aby wesprzeć WOŚP.
Mniej niż zwykle było również wolontariuszy. Wiele osób zrezygnowało z udziału w tym wydarzeniu w obawie przed zarażeniem się Covid-19. A co za tym idzie, nie dotarli we wszystkie miejsca, gdzie w poprzednich latach zbierali pieniądze.
- Wolontariuszy mieliśmy w Parczewie, Milanowie, Tyśmienicy, Kolanie, Gęsi i Jabłoniu – wylicza Adam Wiśniewski, szef sztabu WOŚP w Parczewie. - Pozytywnie oceniamy niedzielny finał. Uważamy, że 36 tys. zł to całkiem przyzwoita kwota jak na nasze tegoroczne możliwości - dodaje.
Rekordzistą w tym roku był Borys Adamowicz. Zebrał do puszki 4 tys. 900 zł. Ernest Dębowczyk, który przez ostatnie co najmniej dwa lata bił rekord, tym razem niedzielny finał zakończył kwotą około 3 tys. 900 zł.
Napisz komentarz
Komentarze