Żył przed wiekami dzielny i sprawiedliwy rycerz, który wsławił się w wojnach i obronie ojczyzny oraz króla. Jego niezwykłe męstwo nie raz przyczyniło się do przechylenia szali zwycięstwa na stronę wojsk polsko-litewskich. W jednej z bitew własną piersią uchronił przed ciosem samego króla, ocalając jego życie. Sam jednak został wtedy ciężko ranny. Okazało się, że nie będzie już mógł uczestniczyć w walkach. Władca jednak doceniając poświęcenie i odwagę bohatera, w nagrodę dał mu tyle ziemi, ile rycerz zdołałby zagospodarować w ciągu dwudziestu lat.
Osada na miłości i szacunku zbudowana
Wielka była radość dzielnego wojaka, bo nie posiadał żadnego majątku. Gdy tylko wyleczył się z ran odniesionych w bitwie, wziął się za uprawę ziemi nadanej przez króla. Długo szukał kawałka, który nadałby się na założenie osady, jednak po dłuższej wędrówce i oględzinach terenu udało mu się taki fragment znaleźć. Padło na polanę pośrodku puszczy, z dala od niebezpiecznych bagien, ale w miejscu, gdzie trudno byłoby dotrzeć potencjalnym wrogom. Polana znajdowała się o dwie mile na południowy wschód od Parczewa. Tutaj z pomocą kilku swych ludzi rycerz postawił dom. Z dnia na dzień, z miesiąca na miesiąc, osada powiększała się. Powstawały kolejne domy, wojak sprowadzał tu kolejne rodziny. Z pomocą najętych ludzi i nowych osadników, karczował coraz to kolejne fragmenty puszczy i lasów. Minęły dwa lata, a w miejscu, gdzie niedawno szumiały gęsto porośnięte drzewa, wiekowe sosny i dęby, kołysały się dorodne łany zbóż. W osadzie równie szybko przybywało domów, bo gospodarz majątku słynął z uczciwości i dobroci. Dlatego również szybko znalazł sobie piękną i mądrą żonę. Choć nie była majętna, to niezwykle gospodarna i pracowita. We dwoje rządzili coraz to większym folwarkiem. Było im raźniej i weselej, a przy tym oboje nie stronili od ciężkiej pracy, toteż z dnia na dzień powiększał się ich majątek.
Kochali się bardzo, a nie od dziś przecież wiadomo, że miłość i zgoda buduje. Szlachetny rycerz i jego wspaniała żona każdemu służyli radą, pomocą i opieką w potrzebie. Szybko zjednywali sobie ludzi i zyskiwali ich szacunek. Dlatego z każdym kolejnym miesiącem osiedlali się w ich osadzie kolejni chłopi wraz z rodzinami. Pomagali w karczowaniu następnych fragmentów puszczy. Ziemia tutaj była wyjątkowo żyzna, dlatego łatwo przychodziła tu uprawa różnego rodzaju zboża. W dostatku żyli więc nie tylko właściciele, ale również ich poddani. Wszyscy byli więc szczęśliwi.
Córki – największy skarb
A szczęście było jeszcze większe wraz z narodzinami dzieci gospodarzy. Jako pierwsza na świat przyszła Seweryna. Była niezwykle piękna, miała czarne niczym kruk włosy i czarne jak leśne jagody oczy, które swym wyjątkowym blaskiem niejednemu młodzieńcowi zawracały w głowie. Seweryna była niezwykle spokojna i poważna. Ludzie często porównywali ją do młodej, spokojnej jodły, rosnącej na skraju puszczy.
Młodsza o imieniu Julia miała zaś jasne, blond włosy, koloru podobnego do rozpościerających się wokół osady łanów zboża w letnim słońcu. Oczy jej zaś były koloru piwnego, bystre i pełne ciekawości jak oczy młodej sarny. Krok miała lekki, a do tego prześliczny, dźwięczny głos. Nie raz można było usłyszeć jak rankiem wyśpiewuje piosenki razem z leśnymi ptakami.
Rosły dziewczęta na radość i pociechę swoim rodzicom, ale i cały lud cieszył się, patrząc jak dobre i sprawiedliwe niewiasty wyrastają z Seweryny i Julii. Obie też nie stroniły od roboty, wręcz przeciwnie chętnie pomagały matce i ojcu w obowiązkach, a i starsi mieszkańcy mogli liczyć na ich wsparcie. Odpędzały wszelkie troski i kłopoty.
Nie należy zapominać, że cały czas dobytek szlachetnego małżeństwa się powiększał. Uprawnej ziemi przybywało, a granice niegdyś pobliskiej puszczy już ledwo co było widać na horyzoncie. Na zagospodarowanych terenach powstawały kolejne wioski, których mieszańcy żyli dostatnio i zasobnie, sławiąc rodzinę dobrego i mądrego pana. Mijały kolejne lata.
Przyszedł czas, kiedy rodzice podjęli decyzję o wydaniu swych ukochanych córek za mąż. W posagu zamierzali każdej z nich dać jedną z dwóch posiadanych wiosek. W okolicy już od dawna wszyscy młodzieńcy wiedzieli o mądrych i ślicznych pannach. Niejeden rycerz marzył, by zostać mężem którejś z nich. Często byli to już mężczyźni majętni, co raz to któryś przybywał, kłaniał się rodzicom niewiast i prosił o rękę którejś panny.
Tak się stało, że Seweryna i Julia pokochały z tych wszystkich kandydatów dwóch najdzielniejszych i najprzystojniejszych rycerzy, którzy również od razu obdarzyli miłością przepiękne niewiasty. Wkrótce w osadzie zaczęto więc przygotowywać się do hucznego wesela i to podwójnego! Pracy było więc sporo, ale i społeczność lokalna była niezwykle zgrana i zorganizowana. Każdy, kto mógł zaangażował się w przygotowanie przyjęcia. Szykowano stroje, miejsce do tańców, a przede wszystkich jadło i napoje. Radosny dzień bowiem zbliżał się nieubłaganie. Wszystko szło zgodnie z planem, ale do czasu… (...)
Cały artykuł przeczytacie w papierowym i elektronicznym wydaniu Słowa Podlasia, z 9 lutego
Napisz komentarz
Komentarze