Łóżek mogło być więcej, bo pierwotnie dodatkowy oddział dla chorych na Covid-19 planowano uruchomić na oddziale ginekologiczno-położniczym, gdzie jest 15 łóżek z tlenem. Pacjentki ciężarne musiałyby oczywiście wtedy szukać pomocy w innych szpitalach. Władze powiatu i szpitala uznały jednak, że nie będzie to dla kobiet zbyt wielkim problemem. Tym bardziej, że porodów i tak jest coraz mniej. W tym roku odnotowano ich nieco ponad 70, z czego ponad 30 było zakończonych cięciami cesarskimi. Plany te spotkały się jednak z bardzo dużym sprzeciwem, wpłynęło nawet kilka protestów do wojewody lubelskiego. Złożył je między innymi jeden z radnych sejmiku oraz burmistrz Parczewa Paweł Kędracki. Przekonywał, że mieszkanki gminy Parczew, jak i całego powiatu muszą mieć, gdzie urodzić dziecko. Nie można skazywać ich na brak opieki w rodzimym szpitalu i konieczność poszukiwania w innym mieście placówki, szczególnie, że wszędzie sytuacja jest bardzo trudna z powodu pandemii.
W efekcie dyrektor szpitala musiał ponownie spotkać się z wojewodą. Ostatecznie ustalono, że chorzy na Covid-19 zostaną umieszczeni na łóżkach oddziału rehabilitacyjnego. Tego oddziału starosta pierwotnie nie chciał jednak przekształcać, gdyż na ginekologii jest więcej łóżek z tlenem. Co gorsza pacjenci i tak czekają już półtora roku na rehabilitację. Niestety, teraz oczekiwanie się jeszcze wydłuży.
Cały artykuł przeczytacie w papierowym i elektronicznym wydaniu Słowa Podlasia z 6 kwietnia
Napisz komentarz
Komentarze