- Ważne jest jak pszczelarz pomógł swoim pszczołom przygotować się do zimy. Czy podał im leki zabezpieczające przed chorobami układu pokarmowego, szczególnie przed chorobą Nosema, oraz jakim pokarmem, i jakiej ilości i w jakim terminie rodziny pszczele był zakarmione na zimę.
Zima 2020/2021 na zmianę była mroźna i ciepła, więc pszczoły nie we wszystkich ulach odpowiednio wcześnie uwiązały kłąb zimowy – tj. nieco spłaszczoną kulę utworzoną z zimujących pszczół w celu ochrony przed chłodem. Naturalnie wewnątrz tej kuli powinna znajdować się królowa tzw. matka pszczela. Rozluźnienie bądź nie zawiązanie kłębu zimowego spowodowało, że w niektórych ulach matki pszczele bardzo długo znosiły jajeczka tzn. czerwiły, a w związku z tym pszczoły zużywały zwiększoną ilość pokarmu, jaki zgromadziły na okres zimowy. Wywołało to stan głodowy, w większości rodzin pszczelich. Niektórzy pszczelarze sugerowali, iż w połowie stycznia, w niektórych rodzinach kończył się pokarm, a co gorsze matki pszczele na nowo rozpoczęły w tym okresie znosić kolejne jajeczka, co jeszcze zwiększyło nadmierne pobieranie kończącego się pokarmu – wyjaśnia Leszek Mikołajczuk pełniący obowiązki prezesa Związku Pszczelarzy Podlasie.
Dodaje, że nie jest to zjawisko normalne, bo matki powinny zacząć czerwić, czyli składać nowe jajeczka z końcem lutego. - Tylko nieliczni pszczelarze w styczniu przy sprzyjającej pogodzie dokonali przeglądu rodzin pod kątem znajdujących się tam zimowych zapasów. Zapobiegliwi, podali pszczołom tzw. ciasto pyłkowo-miodowe. Ci, co liczyli, że pszczoły dadzą sobie same radę zawiedli się. Niejednokrotnie płacąc za ten błąd śmiercią rodziny pszczelej. W najlepszym przypadku pszczoły były w słabej kondycji - zauważa Leszek Mikołajczuk zajmujący się pszczelarstwem od kilkunastu lat. (...)
Cały artykuł przeczytacie w papierowym i elektronicznym wydaniu Słowa Podlasia z 25 maja
Napisz komentarz
Komentarze