Był 4 maja, gdy dyspozytor bialskiej Stacji Pogotowia Ratunkowego odebrał wezwanie do pacjentki, takie jakich wiele podczas dyżuru. Załoga karetki znajdowała się na drodze pomiędzy Ortelem a Studzianką. Ambulans skręcił w drogę gruntową i wtedy okazało się, że dalsza jazda jest niemożliwa.
– Karetka ugrzęzła w błocie na poboczu drogi. Odległość do domu pacjentki była dosyć spora, a liczył się czas dotarcia. Dlatego załoga karetki musiała dojechać na miejsce prywatnym samochodem – mówi Andrzej Hałajko, zastępca dyrektora do spraw medycznych w Stacji Pogotowia Ratunkowego w Białej Podlaskiej.
W międzyczasie unieruchomionym przez błoto ambulansem zajęli się strażacy z OSP Łomazy. Okazuje się, że to nie koniec tej historii, bo po ogólnym wywiadzie ratownicy stwierdzili, że konieczne jet przetransportowanie chorej do szpitala. Żeby po grząskiej drodze dostać się z powrotem do karetki, wybrano dosyć zapomniany, ale jak się okazuje w tej sytuacji niezawodny środek transportu. Pacjentkę do ambulansu dowieziono furmanką.
Jak słyszymy w bialskim pogotowiu, podobne sytuacje zdarzają się sporadycznie, ale kiedy ratownicy nie mogą dotrzeć do pacjenta, ważne jest sprawne działanie i pomoc innych służb lub po prostu mieszkańców.
Zdjęcie przykładowe, źródło: www.naszwlodzislaw.com
Więcej na ten temat w elektronicznym i papierowym wydaniu Słowa nr 19.
Monika Pawluk
Napisz komentarz
Komentarze