Odpoczywali na plaży od rana. Przed wyjazdem do domu, około godz. 12, mężczyzna powiedział żonie, że pójdzie jeszcze trochę popływać. Przez pewien czas kobieta widziała go jeszcze w wodzie, lecz w pewnym momencie zniknął jej z oczu. Od razu zgłosiła zaginięcie męża ratownikom, ale nie potrafiła wskazać dokładnie miejsca, w którym straciła go z pola widzenia.
- Informacja dotarła do Komendy Miejskiej Policji w Białej Podlaskiej. Na miejscu pojawili się funkcjonariusze i strażacy. Spenetrowano rejon wody łodzią strażacką. Przeszukano również teren całego kąpieliska oraz Chotyłów. Zakładaliśmy, że mężczyzna mógł wyjść z wody i się oddalić, nie informując o tym najbliższych – mówi pełniący obowiązki rzecznika policji Wojciech Lesiuk.
Do południa w poniedziałek 29 sierpnia poszukiwania nie przynosiły żadnych rezultatów. - Nie jesteśmy w stanie ustalić, czy doszło do utonięcia. Wszystko jednak wskazuje na to, że mężczyzna pozostaje w wodzie. Od rana w poniedziałek na kąpielisku pracują płetwonurkowie z Komendy Wojewódzkiej Państwowej Straży Pożarnej w Lublinie. Czekamy na wyniki ich działań – informuje zastępca rzecznika.
Niestety w poniedziałek w godzinach południowych płetwonurkowie wydobyli z wody ciało mężczyzny.
- Kąpielisko podczas weekendów jest strzeżone przez dwóch posiadających uprawnienia ratowników. Pełnią wartę od godziny 10 do 18. Taki system był praktykowany od dawna – tłumaczy Łukasz Węda, dyrektor Gminnego Ośrodka Kultury i Sportu w Piszczacu. Tego dnia na plaży przebywało około 450 osób.
Napisz komentarz
Komentarze