Kościół w Hannie został zbudowany z fundacji księcia Floriana Radziwiłła, w latach 1739-1742. Historia kościoła zaczyna się dużo wcześniej, związana jest z przodkiem Floriana - Mikołajem Radziwiłłem. Mikołaj zachorował na ciężką chorobę. Nic mu nie pomagało, więc złożył Bogu ślubowanie, że jak wyzdrowieje, to uda się z pielgrzymką do Ziemi Świętej. Niespodziewanie otrzymał łaskę zdrowia, więc wziął ze sobą dwór i wyruszył do Jerozolimy. Będąc tam przez rok, zwiedził miejsca związane z Jezusem Chrystusem. Wszystko mierzył i opisywał. Stworzył szczegółowy szkic Ziemi Świętej. Z tym zapiskami wrócił do Rzeczpospolitej. Następnie jego potomek - Florian Radziwiłł postanowił wybudować kościół w Hannie. Książę Radziwiłł był kalwinistą, ale zbudował kościół dla unitów.
- W tym kościele ktoś postanowił wpleść elementy z Ziemi Świętej, prawdopodobnie był to sam Florian Radziwiłł – mówi ks. Marek Uzdowski proboszcz parafii pw. św. Piotra i Pawła w Hannie. Jak tłumaczy, dekoracja jest wzorowana na tej, znajdującej się w kościele Zmartwychwstania Pańskiego w Jerozolimie.
Kościół strzeżony przez templariuszy
Wystrój barokowego kościoła jest bardzo bogaty. Świątynia nie została zniszczona mimo wojen. Ma pięć ołtarzy tradycyjnych oraz trzy ołtarze iluzjonistyczne, kościół wyłożony jest płótnami, które wiszą, a nie są przyklejone, co jest ewenementem. Na nich znajdują się polichromie.
– Odkryliśmy w budynku kościoła, elementy tradycji związanych z zakonem rycerskim templariuszy. Świadczy o tym układ, na jakim postawiono kościół, który jest Grobem Pańskim, zawierający też Golgotę. Znajduje się też w nim polichromia przedstawiająca wizerunek Matki Bożej Bolesnej, która dopełnia całą symbolikę wykorzystywaną przez zakon – tłumaczy ks. Marek Uzdowski.
Dodaje, że w kościele jest również linia krzyży, przechodząca przez budynek, co jest charakterystyczne dla świątyń, których strzegli templariusze. Kolejny element to wypisane w języku hebrajskim, z aramejskimi samogłoskami imię Boże znajdujące się na dwóch ołtarzach, co również wpisuje się w tradycje templariuszy. Skąd się wzięło to imię i dlaczego jest potrzebne w kościele? - Zawołaniem templariuszy, z którym szli do walki, były słowa: "Nie nam Panie, nie nam, lecz imieniu Twemu daj chwałę", więc myślę, że tu należy szukać źródła wpisywania imienia bożego na ołtarzach – wskazuje.
W XVIII na terenie Polski było dwustu templariuszy i mieli ok. pięćdziesiąt komandorii, czyli siedzib. Najdalej wysuniętą była znajdująca się w Łukowie, będąca odpowiednikiem diecezjalnego biskupstwa. Przy samej Hannie przebiegał szlak handlowy zachód-wschód. Na północny - wschód od Hanny żyło waleczne plemię Jaćwingów. Organizowali oni wyprawy w kierunku Małopolski i Warszawy. Początkowo współdziałali z Polakami, ale w wieku XII i XIII zaczęli się sprzeciwiać i atakować grupy kupców.
- Niewykluczone, że templariusze ochraniali tutaj pielgrzymów podobnie jak w Jerozolimie. Członkowie zakonu musieli walczyć na tych terenach, bo mamy w Hannie dwa nagrobne kamienie templariuszy. Czekają na badania przez archeologów. Jeden z nich znajduje się na starym cmentarzysku starosłowiańskim, pochodzącym z VII – VIII wieku, a drugi znaleźliśmy pod podwaliną kościoła. Został odkryty w czasie remontu świątyni – zauważa ksiądz proboszcz. – Nie ulega wątpliwości, że na kamieniu są krzyże templariuszy. Potwierdzili to konserwatorzy zabytków, którzy odnawiali kościół, a także archeolog, który zauważył kamień na placu przed świątynią. Znajdują się one w układzie rękojeści miecza – informuje ks. Marek Uzdowski.
Chcieli mieć katolickiego księdza
Unici sprawowali kult w świątyni, w Hannie do wydania edyktu carskiego w 1835 r. Wówczas przyszedł urzędnik carski z żołnierzami i przekazał księdzu unickiemu, że będzie internowany. Ksiądz oddał klucze do kościoła lub zostawił w świątyni. Gdzie trafił, nie wiadomo. Przez następny rok kościół nie miał kapłana. Po tym czasie przyszedł ksiądz prawosławny i przez czterdzieści lat sprawował liturgię w Hannie. Trwało to do 1915 r. - do I wojny światowej. W tym czasie front niemiecki podszedł pod Hannę. Ludność prawosławna zaczęła uciekać na wschód, i podpaliła przy tym swoje domy. Uciekł również prawosławny duchowny, zabierając ze sobą obraz Matki Bożej Hanneńskiej. Tułał się po Rosji, przez pięć lat, następnie wrócił do Hanny z obrazem w 1920 r. Oddał obraz i spytał czy może sprawować kult w świątyni, ale mieszkańcy miejscowości się nie zgodzili, więc kapłan oddał im klucze. Poprosił też o możliwość odprawiania eucharystii w kaplicy cmentarnej, na co dostał pozwolenie. Przez następne cztery lata w kościele, w Hannie nie było księdza. W 1924 r. miejscowa ludność, zapragnęła mieć księdza katolickiego. Kiedy odbywała się wizytacja biskupa Henryka Przeździeckiego w parafii Sławatycze, do tej miejscowości przyjechała delegacja z Hanny. Przekazano, że mieszkańcy chcą oddać swój kościół pod opiekę biskupa.
- Wówczas biskup przyjechał do Hanny i tam delegacja przekazała mu klucze do świątyni i prosiła o przysłanie księdza katolickiego. Biskup obiecał dać księdza, ale nie dotrzymał słowa, gdyż w tym miejscu postanowił założyć parafię neounicką. Jednak, mieszkańcy napisali do niego list, w ostrym tonie i zażądali księdza katolickiego. Mam ksero tego listu – mówi proboszcz w Hannie.
Biskup przysłał kapłana 28 czerwca 1924 r. a następnego dnia odbył się odpust św. Piotra i Pawła. Był to pierwszy dzień funkcjonowania parafii katolickiej.
(...)
Cały artykuł przeczytacie w papierowym i elektronicznym wydaniu Słowa Podlasia z 30 listopada
Napisz komentarz
Komentarze