W ostatnim czasie do redakcji Słowa Podlasia zgłosili się mieszkańcy kilku miejscowości gminy Biała Podlaska, którzy mają już dość katastrofalnego stanu dróg, konkretnie tych w Czosnówce, Worońcu, Dokudowie, Zaciszu i pomiędzy Sitnikiem a Rakowiskami. Ludzie zwracają też uwagę na opieszałość, a często wręcz bezczelność gminnych władz w tej kwestii, bo na swoje skargi słyszeli już odpowiedzi: „Proszę się przeprowadzić”, „Zachowujecie się jak dzieci” albo „Ta droga przecież nie jest potrzebna”. Część osób nie otrzymała żadnej odpowiedzi na pisemne zgłoszenia do urzędu. We wszystkich przypadkach walka o poprawę stanu dróg trwa kilka lub kilkanaście lat.
Karetka nie dojedzie
Tak jest m.in. w przypadku ulicy Świerkowej w Czosnówce.
– Co najmniej od trzech lat regularnie prosimy o jej remont. W zeszłym roku równiarka przejechała raz, na koniec października. Ostatnio droga była praktycznie nieprzejezdna. Jak zadzwoniłem do gminy, usłyszałem, że będzie remontowana w tym roku. Na drugi dzień dzwonił do urzędu sąsiad, on usłyszał, że ulicę Świerkową zmodernizują w przyszłym roku. Co roku słyszymy podobne obietnice, a nic się nie zmienia. Praktycznie każda rozmowa z gminnymi urzędnikami jest nieprzyjemna, usłyszeliśmy nawet, że zachowujemy się jak dzieci i żądamy nie wiadomo czego. Wójt z kolei zwrócił się do sąsiadów w ten sposób: „Przecież wiedzieliście państwo, gdzie się budujecie, że to jest droga gruntowa”. Tyle, że inne ulice w Czosnówce, które dopiero niedawno otrzymały swoje nazwy i mieszka tam mniej osób, zostały zapisane w planie budżetowym. Naszej nadal próżno tam szukać – denerwuje się Dariusz Prystupa, mieszkaniec Czosnówki.
(...)
Śmieciarka nie dojeżdża
Podobna sytuacja jest w Worońcu (osada Franopol).
– Mieszkam tutaj 32 lata. Nie pamiętam, żeby kiedykolwiek gmina dbała o tę drogę. Dawniej jeden z mieszkańców swoimi maszynami z pomocą ludzi naprawiał jej stan, wielokrotnie też próbował uzyskać pomoc samorządowych władz. Niestety zawsze kończyło się odmową. Tak to trwa od wielu, wielu lat. Tutaj nawet nie jeździ równiarka – mówi Paulina Romaniuk, mieszkanka Worońca. Miejscowi jakiś czas temu usłyszeli w gminie, że „ta droga wcale nie jest potrzebna”. – Przykre słyszeć takie słowa, tym bardziej, że mieszka tu kilka rodzin, a większość to osoby starsze, często schorowane. Co zrobimy, jak trzeba będzie do kogoś wezwać karetkę? Przecież ona tu nie dojedzie – martwi się.
Mieszkańcy wielokrotnie upominali się o remont drogi w gminie, dzwonili do urzędników, osobiście pojawiali się w urzędzie, niestety przez ostatnich kilkanaście lat bezskutecznie.
– Zdarza się, że przez kilka miesięcy nie mamy odebranych śmieci, bo śmieciarki tu nie dojeżdżają. Jak nie zapłaciłam za odbiór odpadów, to od razu dostałam pismo upominające, by należność uregulować. Zadzwoniłam więc i pytam, za co niby mam zapłacić, skoro tych śmieci nikt nie zabrał. Usłyszałam: „Śmieciarka nie dojechała, bo droga jest niedobra”. To jest jakiś absurd! – denerwuje się pani Paulina.
(...)
Walczymy dla naszych dzieci
Sfrustrowani postawą władz są też mieszkańcy, którzy od 2014 r. upominają się o remont 1200-metrowego odcinka drogi gminnej 100295L Sitnik – Rakowiska. O tym problemie pisaliśmy na łamach Słowa Podlasia kilkukrotnie.
– Trudno już zliczyć, ile pism skierowaliśmy. W pewnym momencie urząd przestał na nie odpowiadać i zupełnie nas lekceważy. Domagamy się remontu drogi, bo po pierwsze nasze dzieci nie mają, jak dotrzeć do szkoły. Muszą brnąć przez błoto, idąc na przystanek autobusowy. To głównie dla nich walczymy. Po drugie tu jest dziura na dziurze, nie da się tędy normalnie przejechać. My tak naprawdę obecnie nie mamy dojazdu z żadnej strony, a nawet jak przejedzie tędy równiarka, to poprawia stan drogi na góra kilka dni albo i nie, bo niektórych dziur już nie da się w ten sposób zniwelować. To jest naszym zdaniem marnowanie pieniędzy przez gminę, która nawet nie kontroluje tego, jak jest wykonywana naprawa – denerwują się mieszkańcy.
Przypominają, że jeszcze kilka lat temu wójt twierdził, że ta droga nawet nie jest gminna, tylko „wyjeżdżona przez ludzi”. Co ostatecznie okazało się nieprawdą.
(...)
Zacisze czeka od lat
Fatalna sytuacja jest też w Zaciszu.
– Od 6 lat walczę z wójtem o tę drogę. Obiecywał nam, że ją zrobi, był nawet u nas, ale niestety od tych kilku lat nie zrobił nic. W naszym przypadku jest o tyle dziwna sytuacja, że fragment drogi, którym zjeżdża się z drogi powiatowej biegnie przez prywatną działkę. Przez 20 lat gmina nie uregulowała tej sytuacji, więc teraz zasłania się tym, że po co mają remontować ten odcinek, skoro prowadzi on teoretycznie do prywatnej działki – opowiada mieszkanka miejscowości Iwona Łukasińska.
Dodaje, że jej niepełnosprawna sąsiadka nie dotarła kilkukrotnie na zajęcia do Białej Podlaskiej, bo bus nie był w stanie przejechać drogą. Kobieta ma problem z poruszaniem się, więc przejście po błocie i koleinach do drogi powiatowej stanowi dla niej ogromną trudność.
– Ostatnio była u nas gminna urzędniczka, która swój samochód musiała zostawić przy asfalcie. Usłyszałam tylko: „Pani Iwonko, a co to się z drogą dzieje?”. Przecież to jest jawna kpina z ludzi. Gdy dzwoniłam w tej sprawie do naszego radnego Tomasza Wołowika, słyszałam tylko w odpowiedzi: „Z tą drogą nic nie zrobimy”, a teraz już zablokował połączenia ode mnie – denerwuje się kobieta.
(...)
Gorzej być nie może
Głosów niezadowolenia z nawierzchni dróg w gminie Biała Podlaska jest więcej. Wystarczy spojrzeć na komentarze na Facebooku pod jednym z artykułów Słowa Podlasia. „Nasza gmina Biała Podlaska to najgorsza gmina pod tym względem (stanu dróg przyp. red.). Wstyd. Dopiero jakby się coś stało komuś to by się ruszyli. Ale jak chodzili kiedy były wybory, to obiecanki cacanki, oby tylko wybrać”, „Tłumaczenie jedno – brak pieniędzy!”, „Gmina nie odpowie za zepsuty samochód, gmina nie odpowie, jak nie daj boże będzie trzeba wezwać karetkę do mieszkańca, która nie dojedzie, gmina nie usprawiedliwi dziecka, które nie dotarło do szkoły, gmina nie przywiezie chleba mieszkańcom. Mamy XXI wiek, a naprawdę są wsie, gdzie dzieją się cyrki i wszyscy umywają ręce”, „To prawda, mają w d…. mieszkańców. A podatki płać” – piszą internauci.
Na fatalny stan drogi gminnej w Dokudowie II zwracał również uwagę podczas lutowej sesji rady gminy radny Sebastian Gałązka.
– To jest tragiczna sytuacja. Ludzie niszczą samochody, nie mogą dojechać do domu. W związku z tym może osobisty przyjazd pana wójta na miejsce i obejrzenie drogi, spowoduje, że wspólnie pochylimy się nad tym problemem – przekazywał radny.
(...)
W związku z wieloma sygnałami od mieszkańców, skontaktowaliśmy się z nim w tej sprawie i poprosiliśmy o spotkanie, podczas którego odpowie na pytania. Umówiliśmy się na wizytę w jego biurze i w umówionym terminie dziennikarka pojawiła się w bialskim UG. Warto zaznaczyć, że dzień wcześniej, podczas rozmowy telefonicznej wójt zapewniał, że odpowie na pytania osobiście. Niestety na miejscu okazało się, że włodarza jednak nie będzie, a wszelkie kwestie przedstawi jego zastępca Adam Olesiejuk. Zaznaczmy przy tym, że wójt nawet na chwilę nie pojawił się podczas spotkania dziennikarki Słowa Podlasia z jego zastępcą, jednak gdy tylko usłyszał, że mieszkańcy chcieliby poznać przede wszystkim jego stanowisko w tej sprawie oraz być może spotkać się z nim osobiście, szybko opuścił pomieszczenie.
Remonty jeśli pogoda pozwoli
Jak na nasze pytania odpowiadał jego zastępca, Adam Olesiejuk?
– Wszystkie wymienione drogi (Dokudów, Woroniec, Czosnówka, Sitnik-Rakowiska oraz Zacisze przyp. red.) mamy na liście do pilnych remontów, ale nie tylko te, bo podobnych zgłoszeń jest o wiele więcej. Natomiast z pracami ruszymy dopiero wtedy, kiedy pozwolą na to warunki atmosferyczne. Jeśli weźmiemy pod uwagę wyrównywanie dróg równiarkami, to chcieliśmy to robić już w zeszłym tygodniu, ale aura na razie jednak na to nie pozwala. To jest ciężki sprzęt, więc może tylko pogorszyć sytuację na drogach, dlatego czekamy na odpowiednie warunki pogodowe – przekazuje wicewójt i dodaje, że gmina w ostatnim czasie otrzymała 20 albo 30 podobnych zgłoszeń. – Każda droga jest inna. Niektóre trzeba remontować punktowo, dosypując materiału w pewnych miejscach, by zasypać ubytki, gdzie tworzą się kałuże, inne wystarczy tylko wyrównać – objaśnia Adam Olesiejuk i zaznacza, że każda z wymienionych dróg była wyrównana przynajmniej raz w ubiegłym roku.
(...)
Taki „urok” dróg gruntowych
Z kolei na pytanie, dlaczego na terenie gminy Biała Podlaska wciąż jest aż tyle dróg z fatalną nawierzchnią, Adam Olesiejuk odpowiada:
– To jest wypadkowa układania planu inwestycyjnego i decyzji rady gminy. Oprócz tego jest to też kwestia możliwości finansowych, które gmina ma ograniczone. Oczywiście ideałem byłoby wszystkie drogi wyasfaltować, ale samorząd nie może sobie na to pozwolić, dlatego jest jeszcze sporo dróg gruntowych, a gmina na bieżąco poprawia ich funkcjonalność.
(...)
Cały artykuł przeczytacie w papierowym i elektronicznym wydaniu Słowa Podlasia z 22 lutego
Napisz komentarz
Komentarze