Pomoc polega na transporcie Ukraińców z granicy polsko-ukraińskiej w Dorohusku do Mokoszowego Sioła w gminie Rossosz, które prowadzi małżeństwo lub do innego miejsca w ościennych gminach.
– Wszystko działo się spontanicznie, z dobrego serca. Ale my nie robimy nic niezwykłego – działamy, jak wszyscy tu wokół. W piątek po pracy Artur od razu pojechał na granicę odebrać kobietę z dzieckiem, z którą skontaktował się na grupie facebookowej, mającej na celu pomoc Ukrańcom. W trakcie wyjazdu dzielił się swoimi spostrzeżeniami na swoim profilu. Lena z synem Artemem uciekła z Łucka i jechała do męża, który pracuje w Polsce. – Głównie problem to był akurat brak paliwa. Od razu zaczęli się do nas zgłaszać ludzie, którzy chcieli dać pieniądze. Dlatego założyłam zbiórkę na stonie zrzutka.pl. Odzew przeszedł moje oczekiwania – opowiada Ewa Graniak-Wosinek. – W dwie doby udało się zebrać ponad 18 tys. zł.
Kobieta z synem i kotem bezpiecznie dotarli do domu Wosinków. Tam mogli się umyć, zjeść, odpocząć. Następnego dnia Artur osobiście odwiózł ich na stację kolejową i dopilnował, aby wsiedli do pociągu. W Warszawie „przejęła” ich przyjaciółka mieszkańców Bordziłówki i w ten sposób dotarli do województwa lubulskiego, gdzie spotkali się z mężem i tatą. Cała rodzina jest bezpieczna.
– Nie robimy nic nadzwyczajnego. Poza tym wiele ludzi nam pomaga, pomaga uchodźcom. To jest realna pomoc człowieka człowiekowi – twierdzi Ewa Graniak-Wosinek. – Obecnie jesteśmy w stałym kontakcie z władzami samorządowymi, w tym z wójtem gminy Sławatycze Arkadiuszem Misztalem i wójtem gminy Wisznice Piotrem Draganem, ze strażą pożarną, domami kultury. Współpracujemy m.in. z dyrektor Gminnego Ośrodka Kultury i Oświaty w Wisznicach Elżbietą Sokołowską oraz dyrektor Gminnego Ośrodka Kultury w Rossoszu Marzeną Miszczuk-Głowacką. Koordynuję część akcji. Zapewniamy uciekającym z Ukrainy transport z granicy w Dorohusku do nas. Dzięki ludziom dobrej woli obecnie mamy zorganizowanych 400 miejsc noclegowych dla uchodźców. Możemy też rozwieźć Ukraińców do rodzin, znajomych w Polsce. Damy żywność, karty SIM itp. – zaznacza Ewa. – Obecnie jedzie do nas 10 osób. Elżbieta Sokołowska z Wisznic organizuje im lokum. Jesteśmy w stałym kontakcie zarówno z nią, jak i uchodźcami – dodaje.
Sytuacja jest dynamiczna. Do Wosinków ciągle zgłaszają się nowe osoby, które chcą pomóc. Do Ewy dzwonią też osoby z Ukrainy i proszą o konkretną pomoc.
– Kierowcy nie jadą po te osoby w ciemno, żeby nie korkować miejsc na granicy. Mają konkretnie namiary na osoby, które mają odebrać. Mamy też kontakt do kierowców ze Słupska, Kazimierza, Warszawy i innych miast, którzy chcą od nas wozić ludzi dalej, w Polskę. Dziś np. Artur z innymi kierowcami jadą do Dorohuska po ok. 30 osób – mówi Ewa.
Wyjaśnia, że nasz region to tylko przystanek w ich podróży. Ukraińcy w większości jadą dalej, w głąb Polski i na Zachód. Niektórzy mają tam rodzinę, inni jadą „w ciemno”.
Akcję pomocy Wosinków można wesprzeć, zasilając zbiórkę https://zrzutka.pl/en/4h6xmp. Środki przeznaczone są głównie na żywność i paliwo, ale potrzebne są też łóżka, materace, pościel, opał, środki higieny itp. Niemal w każdej gminie organizowane są zbiórki rzeczowe. Szczegółowych informacji należy szukać na stronach www samorządów.
Napisz komentarz
Komentarze