Joanna Żaczek wraz z firmą A1 pojechała po psy z Ukrainy na przejście graniczne do Korczowej. Zabrała stamtąd 25 czworonogów z hodowli znajdującej się 12 kilometrów pod Kijowem. Właściciel błagał wręcz panią Joannę, by pomogła mu ewakuować swoich podopiecznych. Zwierzaki były przerażone wojną, wystraszone ciągłymi ostrzałami i bombardowaniami.
- Psy ostatecznie trafią do wioski pod Koszalinem, gdzie przygotowywany jest dla nich dom. W pomoc zaangażowały się szkoły, zwykli ludzie, a nawet więźniowie, którzy przygotowują dla uratowanych z Ukrainy psów budy – wyjaśnia Joanna Żaczek. - Mam kontakt z hodowcami psów na Ukrainie, stąd wiem, że ich sytuacja jest tragiczna. Ukrywają się ze swoimi zwierzętami w piwnicach i schronach.
Pani Joanna z trudem zorganizowała transport psów spod Kijowa do Polski. Nikt nie chciał po nie jechać do ogarniętej wojną stolicy Ukrainy. Niemal wszyscy przewoźnicy odmawiali. Na szczęście w końcu udało się znaleźć człowieka, który zgodził się po nie tam pojechać.
W pomoc zwierzętom zza naszej wschodniej granicy włączyło się też Radzyńskie Stowarzyszenie Na Rzecz Zwierząt „Podaj Łapę”.
- Przyjęliśmy do siebie sześć kociaków. Pojechaliśmy po nie na granicę w Hrebennem – wyjaśnia Marta Michalak, prezes stowarzyszenia. - Koty pochodzą spod Lwowa. Najpierw trafiły do szpitala podlegającego Katedrze Epizootiologii i Klinice Chorób Zakaźnych Uniwersytetu Przyrodniczego w Lublinie, gdzie odbyły kwarantannę. Po wstępnym przeglądzie stwierdzono u nich świerzb uszny, zaawansowane stadium kamienia nazębnego, zapalenie dziąseł, początki kociego kataru, problemy z jelitami oraz biegunkę. Niektóre z nich przejawiały problemy behawioralne – silny lęk, wycofanie, niechęć do kontaktu z człowiekiem.
Jak mówi pani Marta, zwierzęta były mocno zestresowane i przerażone. - Kilkugodzinna podróż w zamknięciu, na bardzo małej powierzchni, jest dla kota koszmarnym przeżyciem – tłumaczy.
Kociaki przebywają już w pod opieką stowarzyszenia. Na razie potrzebują czasu na oswojenie się z nową sytuacją. Przejdą też kolejne badania. Kolejnym krokiem będzie umieszczenie ich w domach tymczasowych, aby mogły poczuć się bezpiecznie i swobodnie. Konieczne będzie też prowadzenie pracy behawioralnej. Adopcja będzie możliwa, gdy będą w pełni zdrowe, zaszczepione i zsocjalizowane. Informacja o poszukiwaniu domów stałych pojawi się w odpowiednim czasie na profilu facebookowym stowarzyszenia.
Każdy może wspomóc uratowane kociaki. - Bardzo potrzebna jest dobrej jakości mokra karma „niemarketowa”, w tym karma specjalistyczna dla kotów z chorobami układu pokarmowego typu gastrointestinal i sensitive. Koty powinny również przyjmować probiotyki oraz preparaty podnoszące odporność organizmu – wylicza Marta Michalak - Nie ukrywam, że bardzo ważne jest również wsparcie finansowe, które pozwoli nam opłacić faktury za opiekę weterynaryjną, zakup karmy, żwirku i konsultacje behawioralne. Działalność naszego stowarzyszenia opiera się na darowiznach, zatem tylko z pomocą finansową dobrych ludzi jesteśmy w stanie ratować zwierzaki. Będziemy ogromnie wdzięczni za każdą formę wsparcia.
Pani Marta zapewnia, że jej stowarzyszenie gotowe jest przyjąć pod opiekę kolejne koty z Ukrainy.
Osoby, które chcą wesprzeć Radzyńskie Stowarzyszenie na Rzecz Zwierząt „Podaj Łapę” mogą wpłacić darowiznę na jego konto: 13 2030 0045 1110 0000 0239 8390. Można również przekazać jeden procent podatku. Numer KRS to 0000419211.
Na apel o pomoc dla ukraińskich zwierząt odpowiedziało też Stowarzyszenie Przyjaciół Zwierząt „Azyl” z Białej Podlaskiej. - Przekazaliśmy nadwyżkę suchej karmy dla psów. Ogłosiliśmy także, że zbieramy karmę suchą i mokrą, która zostanie wysłana do Ukrainy – mówi Marek Pawłowski, kierownik schroniska „Azyl”.
Stowarzyszenie dostarczyło również karmę dla zwierząt uchodźców, którzy przybyli do Białej Podlaskiej ze swoimi zwierzakami.
Napisz komentarz
Komentarze