Wojna „w Ukrainie” czy „na Ukrainie”? Jadę „do Ukrainy” czy „na Ukrainę”? Po ataku Rosji na Ukrainę zauważamy wyraźne wahania w użyciu tych form. – Co prawda autorzy współczesnych słowników i wydawnictw poprawnościowych konstrukcjom: „na Ukrainie”, „na Białorusi”, „na Litwie” dają zdecydowane pierwszeństwo, to jednak należy zauważyć, że jeszcze przed XIX wiekiem struktury „w Ukrainie”, „w Białorusi”, „w Litwie” stosowane były powszechnie – zauważa dr hab. Mariusz Koper, językoznawca KUL. – Dzisiaj te ostatnie zyskują coraz większą akceptację. Można więc sądzić, że oba typy formacji z czasem będą równoprawne w użyciu.
Przestańcie nas nakać!
Dodaje, że choć Polacy przyzwyczaili się do mówienia i pisania „na Ukrainie”, „na Ukrainę”, to jednak coraz częściej wybierają formy „w Ukrainie”, „do Ukrainy”. Przypomina, że kilka lat temu na jednej z konferencji naukowych w Krzemieńcu były ambasador Ukrainy w Polsce Dmytro Pawłyczko, zaapelował do Polaków: „Przestańcie nas nakać!”, sprzeciwiając się strukturom „na Ukrainie”, „na Ukrainę”. – Sądzę, że warto wziąć sobie do serca ten apel w imię solidarności z ukraińskim narodem, który wbrew najeźdźcy ma swoje państwo, język i wielowiekową tradycję – mówi językoznawca KUL.
Jak chcą Ukraińcy
Według niego, wyrażenia „w Ukrainie” czy też „do Ukrainy” lepiej oddają samoistność polityczną, niepodległość, a nie podległość tego kraju, gdyż łączymy je z nazwami większości państw. – Nie mniej istotne jest również i to, którą formę wybierają sami Ukraińcy. Ci preferują raczej „w Ukrainie”, czyli wariant, który podkreśla ich niepodległość, suwerenność i niezależność, nie zaś wasalny i prowincjonalny charakter. Nie powinno to zaskakiwać w obliczu obecnej sytuacji tego kraju. W mojej ocenie winien to być zatem decydujący i kluczowy argument, co myślą i czują żyjący wśród nas Ukraińcy. Część środowiska językoznawców uważa jednak, że nie ma o co walczyć i uznać obydwie formy za poprawne, dając wybór użytkownikom języka, jednocześnie zaś zachęcając do wczucia się w sytuację narodu ukraińskiego i uznając składnię „w Ukrainie, „do Ukrainy” – podnosi prof. Koper.
Na miłej Ukrainie
Inny językoznawca KUL, dr hab. Henryk Duda, zauważa, że rywalizacja między tym, co nowe, a tym co powszechne, skonwencjonalizowane i utrwalone trwa lata, a nawet stulecia. – Nie pamiętam, gdzie prof. Jerzy Bralczyk o tym pisał albo mówił, ale jego stanowisko wydaje mi się rozsądne: starsze pokolenie Polaków pozostanie przy ustalonym zwyczaju, a więc będzie „jeździć, podróżować na Ukrainę” oraz „wspominać pobyt na Ukrainie”, młodsi najprawdopodobniej wybiorą wyrażenia „do Ukrainy” i „w Ukrainie”. Językoznawcy potrafią przewidzieć ogólny kierunek ewolucji języka, nie mają jednak narzędzi, by przewidywać, jaki będzie los pojedynczych jednostek językowych. Wyrażenie „na Ukrainie” jest zgodne z ususem, zwyczajem językowym utrwalonym w polszczyźnie. Trudno więc uznać je za błędne. Gdyby tylko zwyczaj decydował o poprawności, to „w Ukrainie” należałoby zdyskwalifikować. Jest ono jednak poprawne w świetle tzw. kryterium systemowego poprawności językowej, tj. nie narusza ono istniejących w języku polskim reguł użycia przyimka „w”, (np. w Egipcie, w Polsce, w Rosji) – wyjaśnia prof. KUL.
Napisz komentarz
Komentarze