Od 24 lutego trwa eksodus ludności ukraińskiej. Przez granice z Polską do naszego kraju przybyło już ok. 2 mln osób. Część z nich znajduje pomoc i zakwaterowanie na terenie samorządów powiatu radzyńskiego. Pomysłowość na ich przyjęcie jest wielkie.
Z Zaporoża, Żytomierza czy Łucka
- Masza z córeczkami Leną i Verą uciekła pociągiem z Zaporoża w niedzielę 6 marca. Przyjechała z jedną bawełnianą torbą i małym plecakiem. Tatiana, Maryna i Larysa z okolic Żytomierza wydostały się autobusem z dzieciakami: Angeliną, Romanem i Saszą – mówi Jakub Jakubowski, radny powiatowy, aktywista i społecznik, członek stowarzyszenia Radzyń Moje Miasto. Skąd zna historię ucieczki z okupowanej Ukrainy tych właśnie osób? We wtorek 8 marca był w grupie, która zabrała je z punktu recepcyjnego w Chełmie. Nie miały sprecyzowanego celu podróży.
- Siedem dni wcześniej zdecydowaliśmy się działać, nasi przyjaciele, państwo Sidorukowie przekazali nam do dyspozycji dom, w którym nie mieszkali i stał pusty. Przez kilka dni, siłą kilkudziesięciu prywatnych osób remontowaliśmy go i wyposażaliśmy, by nadawał się do zamieszkania. Gdy to się dokonało, pojechaliśmy szukać rodzin – mówi Jakub.
Wybrali się dwoma samochodami do Chełma. – Zaszliśmy do punktu recepcyjnego. Tam 1.5 tys.- 2 tys. uchodźców. Część ma do dyspozycji rozkładane łóżka polowe, ale część już zajmuje wolną przestrzeń na posadzce, leżąc na karimatach. Poprosiliśmy o ogłoszenie informacji, że mamy dom w Radzyniu Podlaskim i chętnie przyjmiemy rodziny ukraińskie.Od razu zgłosili się chętni. Członkini naszego stowarzyszenia Janina Kiewel opowiedziała im o Radzyniu Podlaskim, pokazała zdjęcia, opowiedziała o domu który przygotowaliśmy. Chcieliśmy, by rodziny świadomie podjęły tę decyzję, bo to nie jest dom przejściowy, chcemy gościć nasze rodziny dłużej niż kilka dni – opowiada Jakub. Od momentu, gdy grupa radzynian zajęła się remontem udostępnionego domu, stowarzyszenie RMM założyło zbiórkę na zrzutka.pl, zbierają tam datki na utrzymanie domu. – Mamy już ponad 10 tys, zł. Te pieniądze pozwolą nam regulować opłaty. Ogrzewanie w tym domu jest na prąd. Ale te pieniądze pozwoliły też zabezpieczyć pierwsze najpotrzebniejsze potrzeby naszych gości. Pieniądze pozwolą nam wesprzeć ich w codziennym życiu, dopóki się nie usamodzielnią – dodaje Jakub Jakubowski.
Na potrzeby lokalowe uciekających z Ukrainy odpowiedział również Tadeusz Rudko. Na co dzień mieszka w Lublinie, ale ma dom w Polubiczach Duzych. – Znajomi szukali lokalu dla Ukrainek z dziećmi z Łucka. Mam dom rodzinny w Przegalinach Dużych i odpowiedziałem na ten apel – mówi pan Tadeusz.
Do swojego rodzinnego siedliska przyjął 7 dzieci i pięć mam. – Jedna z pań mówi po angielski, druga studiowała polonistykę, więc teraz przypomina sobie język. Są bardzo zaradne, świetnie gospodarują – mówi pan Tadeusz. Przyjeżdża do swoich gości co kilka dni, żeby zobaczyć czy wszystko u nich w porządku. – Wiadomo, trzeba a to szambo wywieźć, a to drzewo przygotować. Ostatnio organizowałem wizytę lekarską, bo najmłodsze dziecko ma około roku i potrzebowało konsultacji lekarskiej. Wszystko jest już w porządku – opowiada pan Tadeusz. Jest przekonany, że panie świetnie odnajdą się w polskich warunkach.
Gminy nie próżnują
Gmina Ulan-Majorat pierwszy transport darów dla uchodźców z Ukrainy przekazała 2 marca. W akcję zaangażowało się sołectwo Domaszewnica, później Sobole i Stanisławów, sklep w Zakrzewie, Zespół Szkół w Ulanie, wieś Paskudy. Tak się zaczęło, bo gmina nie poprzestała na gromadzeniu darów i funduszy.
7 marca po raz kolejny na granicę ruszył transport ciepłych posiłków. - Gminna delegacja: Monika Woszczak, Elżbieta Salamończyk, Jakub Skwara, Marek Lipiński oraz Mateusz Bogusz, sołtys wsi Ulan Mały właśnie przebywają na przejściu granicznym w Dołhobyczowie, wspierając uchodźców napływających do naszego kraju – informował na bieżąco wójt Jarosław Koczkodaj. Posiłki, które na granicy wydawali ulanianie przygotowały gminne szkoły podstawowe w Domaszewnicy, Kępkach, Sobolach z ZS w Ulanie-Majoracie. Dołączyły się do tej ekspedycji piekarnie w Ulanie i Woli Osowińskiej. - Do naszej akcji dołączył się Zespół Placówek Opiekuńczo - Wychowawczych " Mój Dom" w Radzyniu Podlaskim, który przekazał najpotrzebniejsze rzeczy na granicę – dodaje wójt Koczkodaj.
Natomiast władze gminy Kąkolewnica już dwa dni po ataku Rosji na Ukrainę poinformowały, że samorząd rozpoczyna zbiórkę darów. - Wspólnie z radą gminy Kąkolewnica i OSP z Kąkolewnicy organizujemy zbiórkę dla ludności walczącej Ukrainy. Bardzo proszę o włączenie się do akcji wszystkie OSP z terenu Gminy Kąkolewnica, KGW, organizacje pozarządowe oraz naszych mieszkańców – apelowała wójt Anna Mróz, prosząc, by mieszkańcy nie przynosili ubrań. Gmina zamieściła listę rzeczy, jakie są zbierane. Wśród nich znalazły się materiały opatrunkowe, łóżka polowe, artykuły higieny osobistej, koce czy ręczniki.
Gmina szuka też wśród mieszkańców chętnych, którzy zdeklarują przyjęcie uchodźców pod swój dach, lub udostępnić lokum. - W sprawach dotyczących przyjęcia uchodźców, ich zakwaterowania i pobytu na terenie gminy, deklaruję wsparcie ze strony Urzędu Gminy Kąkolewnica – zapewnia wójt Anna Mróz. Gmina poszukuje też osób znających język ukraiński, którzy pełniliby rolę tłumaczy.
Na przyjęcie uchodźców przygotowała się również gmina Borki. Miejsca dla Ukraińców przygotowało tez miasto Radzyń Podlaski, które przyjmuje uchodźców w sowich zasobach lokalowych.
Napisz komentarz
Komentarze