Martynka Tokarska ma dziś ponad 2 latka. Dziewczynka urodziła się z poważną wadą serca. Brak prawej komory uniemożliwiał jej normalne funkcjonowanie i zagrażał życiu. Szansą miała być operacja w Niemczech. Aby pokryć jej koszt, jak również koszt pobytu w niemieckiej klinice rodzice Martynki założyli zbiórkę na siepomaga.pl oraz grupę z licytacjami na Facebooku. Cel wyznaczono na 35 tys. euro. Dzięki ludziom o wielkich sercach kwotę udało się dość szybko zebrać. Pozostało jedynie czekać na termin operacji.
Byliśmy zaskoczeni telefonem z Łodzi
A ten się ciągle oddalał. – Nie wiedzieliśmy, kiedy zoperują naszą córeczkę. Byliśmy w stałym kontakcie z kliniką w Niemczech, ale co jakiś czas dostawaliśmy informację, że trzeba jeszcze poczekać. To samo powiedzieli nam wcześniej w Instytucie Centrum Zdrowia Matki Polki w Łodzi. Zakwalifikowali Martynkę do operacji, ale nie potrafili powiedzieć, kiedy się odbędzie – opowiada mama Martynki, Sylwia Tokarska. – Pewnego grudniowego dnia zadzwonił do nas telefon z Instytutu Centrum Zdrowia Matki Polki w Łodzi. Powiedzieli, że mają termin, między świętami Bożego Narodzenia a Sylwestrem. Byłam bardzo zaskoczona i szczęśliwa. Pojechałyśmy tam z Martynką zaraz po świętach, a po tygodniu córeczka trafiła na stół operacyjny.
Operacja odbyła się 3 stycznia. Miesiąc później Martynka i jej mama wróciły do domu. – Córeczka czuje się dobrze. Najważniejsze, że ma więcej energii i się częściej uśmiecha. Niestety, z powodu wady serduszka ma małą odporność i często choruje. Zapisaliśmy ją do przedszkola, ale nie wiem, czy od września pójdzie – podkreśla pani Sylwia. Jednocześnie dodaje, że Martynka zawsze będzie miała jednokomorowe serce. Lekarze poprawili jej jakość życia, ale nie wyleczyli. Martynka ma jednak więcej tlenu we krwi. Może zatem w miarę normalnie funkcjonować.
Przekazali pieniądze Nastce
To byłby finał historii, gdyby nie to, że rodzice Martynki postanowili zebraną w zbiórce kwotę przekazać na konto innej chorej dziewczynki. 15 marca na facebookowej grupie „Serduszko Martynki” siostra pani Sylwii Tokarskiej napisała: „Martynka była na kontroli po operacji, wszystko jest w porządku, z czego ogromnie się cieszymy. Pieniądze na siepomaga są przechowywane przez 5 lat. Ale to bez sensu, żeby tam leżały i się kurzyły. Wierzymy, że Martynka będzie zdrowo rosła z naprawionym serduszkiem i nic złego się nie wydarzy. Dlatego rodzice Martynki zdecydowali się przekazać pieniądze na zbiórkę, którą od niedawna wspieramy także na naszej grupie. Zbiórka Anastazji została pomniejszona o kwotę, którą wspólnie tu zebraliśmy, czyli 140 760 zł. To piękny gest, z którym się zgadzamy i jak najbardziej popieramy”.
Chodzi o Anastazję Feschenko, 6-latkę z Ukrainy, która choruje na poprzeczne zapalenie rdzenia kręgowego. Leczenie w klinice w Barcelonie jest bardzo kosztowne i choć udało się już zebrać ponad 90 proc. zakładanej kwoty, czyli 766 180 zł, to wciąż brakuje ponad 80 tys. Lekarze z Barcelony próbowali wszczepić dziewczynce symulator oddechu, jednak organizm Anastazji nie zareagował. „W tym momencie walczymy o to, by wzmocnić organizm Nastki, zadbać o jej rehabilitacje i dobre wyniki. Wtedy lekarze podejmą się ponownej operacji wszczepienia stymulatora oddechu!” – napisała 14 marca na stronie zbiórki mama dziewczynki.
Ania też czeka na pomoc
Tymczasem mama Martynki wspiera jeszcze kilka innych zbiórek na leczenie chorych osób. Specjalnie dla nich organizuje lub bierze udział w licytacjach, a zebrane środki trafiają na konta zbiórek. Jedną z takich osób jest Ania Bondarzewska z Dubowa w gminie Łomazy, która dwa lata temu w wypadku komunikacyjnym doznała poważnego urazu mózgu. W konsekwencji miała sparaliżowane kończyny i była w śpiączce. Dziś 22-latka ma za sobą kilka pobytów w ośrodku rehabilitacji Origin w Otwocku. Jak zapewnia jej tata, dziewczyna czuje się dobrze. Wypowiada pojedyncze słowa, a niewerbalnie całkiem sprawnie komunikuje się z rodziną.
– Prawdopodobnie pod koniec kwietnia lekarze zoperują jej prawą stopę. 12 marca Ania wróciła z ośrodka rehabilitacyjnego w Otwocku i obecnie przebywa w domu. Nadal musi być intensywnie rehabilitowana, dlatego czekają ją kolejne pobyty w ośrodku, ale co jakiś czas przyjeżdża do domu, gdzie czuje się najlepiej – mówi Jarosław Bondarzewski. – Serdecznie dziękuję wszystkim, którzy od wypadku wspierają Anię w powrocie do zdrowia. To tylko dzięki darczyńcom jej rehabilitacja jest możliwa. Dziękuję też panu wójtowi Jerzemu Czyżewskiemu, który służy radą i jest gotowy pomóc o każdej porze dnia i nocy.
Każdy może wesprzeć zbiórkę Ani tutaj.
Napisz komentarz
Komentarze