Mieszkańcy gminy Wisznice od początku wojny na Ukrainie mocno zaangażowali się w pomoc uchodźcom. Pomoc ta jest kompleksowa, a mieszkańcy są elastyczni i błyskawicznie reagują na potrzeby uchodźców w danym momencie. Jak wygląda ta pomoc miesiąc po wkroczeniu wojsk rosyjskich na terytorium Ukrainy?
Faktycznie, wsparcie, jakie dają uchodźcom mieszkańcy gminy Wisznice, jest ogromne. Jestem z nich bardzo dumny. Każdy daje coś od siebie. Do Gminnego Ośrodka Kultury i Oświaty regularnie przynoszone są dary. W piątek, 25 marca o godzinie 15 w GOKiO zebrali się uczniowie z wisznickich szkół. Segregowali i pakowali artykuły. W czwartek, 17 marca już po raz piąty zawieźliśmy partię darów na Ukrainę, do miejscowości Zabrody. Jechaliśmy na 3 samochody. Był z nami m.in. wójt gminy Piszczac Kamil Kożuchowski, który wiózł dary zebrane w jego gminie. Przygotowujemy się też do kolejnego wyjazdu. Prawdopodobnie znów pojedziemy na Ukrainę z kolejnymi darami. Warto podkreślić, że na zachodzie Ukrainy jest kilka milionów uchodźców i oni również potrzebują pomocy. Dary, które dostarczamy na Ukrainę, są tam rozdysponowywane. Mam na myśli szczególnie żywność. A inne rzeczy są transportowane na front, w okolice Żytomierza.
Jednocześnie czekamy na duży transport z Niemiec. Będzie to 12 ton darów od Caritas Monachium. Dary do Wisznic przywiezie nieodpłatnie firma z Rzepina. Co ciekawe, na 400 osób pracujących w tej firmie, aż 200 to Ukraińcy. Właściciel firmy nie wahał się pomóc. My również jesteśmy już przygotowani do transportu tych 12 ton darów. Przewieziemy je na Ukrainę busami.
Ilu uchodźców przebywa obecnie w gminie Wisznice?
Systematycznie organizujemy transporty osób, które przekroczyły granicę i szukają u nas schronienia. Obecnie na terenie gminy przebywa około 50 uchodźców. Część osób mieszka w prywatnych domach mieszkańców naszej gminy. Dla części wyremontowaliśmy 2 mieszkania gminne. Jako samorząd pomagamy uchodźcom wyrobić numer PESEL. Służymy poradą prawną, pomagamy wypełniać dokumenty. Niektóre osoby znalazły już pracę na terenie gminy. Oczywiście, są to głównie matki z dziećmi. Mogą pracować pod warunkiem, że ktoś zajmie się ich dzieckiem. Dlatego przyjmujemy maluchy do naszego żłobka lub do przedszkola. Podobnie jest ze starszymi dziećmi. Część z nich chodzi do naszych szkół, część ma zdalne zajęcia. Tej drugiej grupie udostępniamy pracownię orange w GOKiS, w której są komputery. Jedna z wolontariuszek, pani Ewa Biełuszka uczy dzieci i dorosłych języka polskiego przez 4 godziny w tygodniu.
Zdarzają się też trudne momenty, kiedy dochodzi się do wniosku, że nie można komuś pomóc?
Owszem. Organizacja pomocy uchodźcom nie jest prosta. Ci ludzi przeżyli traumę i staramy się zrozumieć ich emocje i nastroje. Staramy się takim ludziom pomagać, pokazać że mogą czuć się między nami bezpiecznie. Ale udzieliliśmy też schronienia 2 osobom, które zakłócały spokój Ukraińców i mieszkańców gminy. Zdecydowaliśmy się je odwieźć do punktów recepcyjnych na granicę.
W społeczeństwie coraz częściej słyszymy głosy, że jako Polacy za dużo pomagamy lub że robimy to nie tak jak trzeba i że może w ogóle nie powinniśmy pomagać Ukraińcom. Jak Pan by się odniósł do takich komentarzy?
Do mnie również dochodzą takie głosy. Jeśli ktoś tak myśli, powinien pojechać z nami i zobaczyć, co się dzieje na granicy polsko-ukraińskiej. Powinien zobaczyć, jak wygląda wojna i jakie cierpienie i tragedię ludzką. Granica polsko-ukraińska to jest granica wojny. Jak się tam dziś wjeżdża, to człowieka przechodzą ciarki. Tam każdy ma karabin kałasznikowa. Tam stoją żołnierze, którzy wiedzą, że bronią swego kraju. Także pomoc Ukrainie to jest nasza racja stanu. Jeśli ktoś myśli inaczej, to niech sobie wyobrazi granicę rosyjską na Bugu. Niech poczyta o Bitwie Warszawskiej z 1920 r. Tam z Ukraińcami byliśmy razem. Wystarczy popatrzeć na analogie między tamtym okresem a teraźniejszością. W tamtym okresie, kiedy w Wisznicach była potyczka, to wojska rosyjskie przyjeżdżały z Białorusi. Tam stacjonowały wtedy i tam stacjonuje dziś wojsko rosyjskie. Analogii jest mnóstwo. Wspólnie z Ukraińcami walczyliśmy z sowietami i powinniśmy być razem teraz. Nie wyobrażam sobie granicy z Rosją na Bugu.
Oczywiście, trzeba pamiętać też o Wołyniu. To jest czarna karta w historii polsko-ukraińskiej spowodowana przez czyn ukraiński. Nie możemy jednak teraz myśleć kategorią Wołynia, tylko kategorią Bitwy Warszawskiej, gdzie byliśmy razem. Jeśli nie pomożemy Ukraińcom, to Europa im nie pomoże. Powtórzę jeszcze raz, jestem dumny z mieszkańców gminy Wisznice, że w taki sposób pomagają, bo właśnie tak powinno się pomagać.
Napisz komentarz
Komentarze