W październiku ubiegłego roku WSA wydał orzeczenie w sprawie skargi wojewody na zapisy w planie zagospodarowania przestrzennego gminy. W uzasadnieniu nie pozostawił złudzeń co do jakości tego dokumentu. „Podzielając zasadność podniesionych w skardze zarzutów, należy podnieść, że choć zarzuty Wojewody odnoszą się do poszczególnych zapisów uchwały, w ocenie Sądu konieczne jest stwierdzenie nieważności uchwały w całości, gdyż zakwestionowane postanowienia uchwały są na tyle istotne, a ich ilość na tyle znaczna, że usunięcie z obrotu prawnego wyłącznie tych zapisów, uniemożliwia prawidłowe stosowanie uchwały” - stwierdził sąd w uzasadnieniu orzeczenia. I konkludował: „W tej sytuacji jedynym prawnie skutecznym środkiem przywrócenia stanu zgodnego z prawem jest stwierdzenie nieważności uchwały w całości”.
Gmina milczała o wyroku
O tym, że gmina, zgodnie z decyzją sądu nie ma planu zagospodarowania, jej władze długo radnych nie informowały. - Czemu wójt w swoich sprawozdaniach na sesjach nie informuje radnych o takich rzeczach? - dociekał radny Michał Wierzchowski, który już w grudniu ubiegłego roku próbował ustalić, jak władze gminy zamierzają sprawę uchylonej uchwały zatwierdzającej plan zagospodarowania przestrzennego, rozwikłać.
Natomiast radna Elżbieta Pieśko, która wielokrotnie podczas konsultacji przygotowywanego dokumentu sygnalizowała, że jest w nim wiele nieprawidłowości, decyzję sądu z listopada ub. roku komentowała tak: - Mamy obecnie taką oto sytuację, że obowiązującym planem zagospodarowania przestrzennego jest ten z 2010 roku. Gmina nie informuje o tym radnych, nie informuje mieszkańców, bo po co? Przecież im ta wiedza do niczego nie jest potrzeba, prawda?
W lutym radnym udało się dotrzeć do orzeczenia sądu w tej sprawie. A wójt Wiesław Mazurek sprawę kwitował tak: - Kwestia została już dogłębnie zbadana przez naszego radcę prawnego. Myślę, że w niedługim czasie zostanie to wszystko zupełnie naprawione. Dojdą jeszcze nowe wnioski, które będą dawały jeszcze lepsze możliwości dla mieszkańców gminy – zapowiedział radnym wójt Mazurek. - Tak jest z każdą sprawą, że nie biegamy jak kot z pęcherzem, nie szukamy miejsca, gdzie się chować, tylko przystępujemy do działania.
Czytaj także: Kupią działkę od Kościoła za 250 tys. zł? "Z parafią nie wypada się targować"
Powtórka z rozrywki?
Na marcowej sesji radni gminy Radzyń przyjęli uchwałę „o przystąpieniu do sporządzenia miejscowego planu zagospodarowania przestrzennego Gminy Radzyń Podlaski obejmującego miejscowości: Biała, Zabiele, Radowiec, Białka, Bedlno Radzyńskie, Ustrzesz, Marynin, Zbulitów Duży i Branicę Radzyńską Kolonię”. Podczas sesji na sali obecny był twórca zakwestionowanego przez WSA planu, Józef Dymel.
- W jakim charakterze pan tu dzisiaj jest? - dopytywał planisty radny Michał Wierzchowski. Tu z wyjaśnieniami pospieszyła przewodnicząca rady gminy, Barbara Palica: - Sąd nakazał naprawę planu i planista to robi.
Przypomnijmy więc jeszcze raz konkluzję w uzasadnienia wyroku WSA w sprawie skargi wojewody lubelskiego dotyczącej zapisów w planie zagospodarowania przestrzennego, przyjętych przez radnych gminy Radzyń Podlaski w 2019 roku: „(...)konieczne jest stwierdzenie nieważności uchwały w całości, gdyż zakwestionowane postanowienia uchwały są na tyle istotne, a ich ilość na tyle znaczna, że usunięcie z obrotu prawnego wyłącznie tych zapisów, uniemożliwia prawidłowe stosowanie uchwały(...)”.
Planista w odpowiedzi dla radnego Wierzchowskiego dodawał natomiast, że na sporządzenie planu zagospodarowania została podpisana umowa. Warto tu dodać, że umowa na zakwestionowany przez sąd plan opiewała na około 50 tys. zł. - Na podstawie zawartej ze mną umowy podpisane zostało teraz porozumienie dotyczące poprawienia tego, co było w tamtym dokumencie źle – uściśla wójt Wiesław Mazurek. - Teraz będzie to zrealizowane nieodpłatnie.
A radny Wierzchowski dociekał: - Czy pan się poczuwa do odpowiedzialności za zmarnowane pieniądze? - pytał planistę.
- Plan, który był, nie miał wad merytorycznych – odpowiadał Józef Dymel. - Były błędy w wykonaniu planu rysunkowego.
Przypomnijmy, że gdy we wrześniu 2020 roku radni debatowali nad skargą wojewody skierowaną do sądu w sprawie uchwalonego rok wcześniej planu, planista uważał, że nadzór wojewody wykazał się nadgorliwością, a uwagi wniesione przez wojewodę w skardze nie zmieniają znaczenia planu. Teraz gmina musi przygotować go od początku.
Czytaj także: Działkowy galimatias w Grabanowie
Napisz komentarz
Komentarze