Matka z dwoma nastoletnimi synami zawitali do Łomaz 29 czerwca, a miejsce to wybrali nieprzypadkowo. Okazuje się bowiem, że ich wuj pochodzi z żydowskiej rodziny mieszkającej w tej miejscowości. Jako dwuletni chłopiec został on jednak zabrany za ocean, dzięki czemu udało mu się uchronić przed masowym ludobójstwem żydowskiej społeczności w lesie Hały. Ich kuzyn prawie całe życie spędził w Stanach, jednak z ich relacji wynika, że Polskę wspominał bardzo dobrze, a do Łomaz zawsze chciał przyjechać.
– To była miła wizyta. Zadziwili mnie ci młodzi ludzie, którzy z zaciekawieniem słuchali historii opowiedzianej im przez przewodnika Mieczysława Trochimiuka. Byli otwarci i mimo że mieli niewiele czasu, wykorzystali go maksymalnie. To była podróż ich życia – podsumowuje wójt Jerzy Czyżewski, który przywitał gości w Urzędzie Gminy.
Goście nie tylko rozmawiali z wójtem i przewodnikiem, ale też przeszli ulicą Małobrzeską, gdzie znajdowało się kiedyś getto. Zobaczyli dom, w którym mieszkał rabin, miejsce po synagodze oraz boisko szkolne, gdzie zebrani byli wszyscy Żydzi i skąd zostali poprowadzeni do lasu Hały. Odwiedzili też kirkut żydowski, gdzie rodzina odmówiła modlitwę kadisz.
A jak oni w ogóle trafili w nasze strony? – Biuro podróży, które zorganizowało wycieczkę naszym gościom, samo do nas zadzwoniło. Skontaktowali się z nami dużo wcześniej. Po zwiedzeniu naszych okolic dołączyli do grupy wycieczkowej w Krakowie. Pobyt w Łomazach zachwycił ich krajobrazem i sielskim klimatem – odpowiada wójt.
Również w czerwcu Łomazy odwiedził mieszkający obecnie w Argentynie Arnodlo Katz z małżonką. Jego ojciec mieszkał przy ul. Kozłowskiej w Łomazach, gdzie pracował jako stolarz, a w latach 30. wyjechał do Argentyny. Goście chcieli poznać historię oraz dowiedzieć się więcej o swoich przodkach. W Łomazach spotkali się z wójtem oraz sekretarzem Marianną Łojewską.
(jd)
Napisz komentarz
Komentarze