Inwestycja rozpoczęła swoje życie w 2010 roku, kiedy to rozpoczęły się na ten temat pierwsze rozmowy. – Rozmawialiśmy głównie o tym, że musimy zmienić plan zagospodarowania przestrzennego, aby w Horodyszczu można było postawić 12 turbin wiatrowych. Tak zrobiliśmy. Realizacji inwestycji podjęła się zaś spółka z powiatu bialskiego, Eko-Triomix. Panowie przeszli „drogę przez mękę”, walczyli o farmę wiatrową i wytrwali mimo niezależnych od nich trudności. Dla nas inwestycja jest o tyle istotna, że do budżetu gminy będzie wpływał co roku duży podatek – podkreśla wójt gminy Wisznice Piotr Dragan.
Rozwiewaliśmy obawy mieszkańców
– Od początku starałem się tak rozmawiać ze społecznością lokalną, szczególnie Horodyszcza, żeby rozwiać wszelkie wątpliwości dotyczące inwestycji. To był czas politycznej negacji farm wiatrowych, więc rozmów było dużo. Starsi ludzie zadawali pytania czy farma wiatrowa będzie bezpieczna dla ich zdrowia. Te tematy pojawiają się też dzisiaj. Próbujemy je wyjaśniać. To, że na początku realizacji inwestycji zorganizowaliśmy spotkania z mieszkańcami, uspokoiło sytuację. Kiedy w Bordziłówce powstała farma fotowoltaiczna, uwiarygodniła nasze stanowisko, że instalacje OZE nie szkodzą – opowiada Piotr Dragan. – W tamtym czasie, w związku z budową podobnych farm wiatrowych w Polsce odbywały się w Polsce protesty „zielonych”. Protestujący podnosili argumenty, że o takie farmy będą się obijały ptaki, czego nie potwierdziły badania naukowe. W tamtym okresie dla „naszej farmy wiatrowej” został przygotowany raport oddziaływania na środowisko. Badania trwały rok i dotyczyły m.in. wpływu farmy wiatrakowej na zdrowie człowieka i funkcjonowanie ptaków. Z dokumentu jednoznacznie wynikało, że farma jest bezpieczna dla zdrowia ludzi. Co więcej, raport wskazał, że oddziaływanie wiatraków na ptaki będzie niewielkie. Nauka udowadnia, że dużo bardziej szkodliwe dla ptaków są inne sfery działalności człowieka np. pojazdy – dodaje wójt.
Jednocześnie Piotr Dragan wziął udział w konferencji naukowej poświęconej energii odnawialnej, która została zorganizowana w Szwajcarii na zaproszenie Urzędu Marszałkowskiego Województwa Lubelskiego. To był 2015 r. – W tamtym okresie mieliśmy już swoją farmę fotowoltaiczną, ale farmy wiatrowe na terenie Lubelszczyzny stanowiły jeszcze nowość. Na konferencji pewna niemiecka profesor, która przeprowadziła badania na 140 niemieckich farmach, udowodniła, że nie ma bezpośredniej korelacji ze zdrowiem osób mieszkających blisko farmy.
Mieszkańcy Horodyszcza mieli też wątpliwości co do bezpieczeństwa wiatraków, szczególnie zimą, kiedy panuje mróz. Ich obawy dotyczyły ewentualnego oblodzenia turbin i związanego z tym zagrożenia. Okazuje się, że turbiny mają systemy antyoblodzeniowe. Spotkania z mieszkańcami odbywały się nie tylko w Horodyszczu, ale też Polubiczach. Tam w ubiegłym roku profesor z Wojskowej Akademii Technicznej z Warszawy jeszcze raz dokumentował naukowo bezpieczeństwo farm wiatrowych.
Inwestycję przejął międzynarodowy inwestor
W maju 2016 r. weszła w życie ustawa o inwestycjach w zakresie elektrowni wiatrowych, a w kwietniu inwestor otrzymał prawomocne pozwolenie na budowę farmy. Według nowej ustawy turbinę można było ustawić od zabudowań w odległości 10-krotnie większej niż wysokość turbiny, stara ustawa dopuszczała lokalizację w odległości zależnej od wyników oceny oddziaływania. (Na wniosek samorządów, nowa ustawa była niedawno omawiana na Komisji Wspólnej Rządu i Samorządu i przygotowana jest nowelizacja ustawy powracająca do lokalizacji w odległości minimum 500 m od zabudowań. Prawdopodobnie lada moment będzie to procedowane w Sejmie).
Po 2016 r. większość firm, które mogły być inwestorem farmy, wycofały się z Polski. Do 2018 r. nic się w tej kwestii nie działo. W 2018 r. zaczęto mówić o tzw. aukcjach. O tym, że musimy iść w kierunku rozwoju energii odnawialnej. Rząd doszedł do wniosku, że nie poradzi sobie bez energii odnawialnej, w tym także wiatrowej. Podjął decyzję, że będzie organizować aukcje, w których będą mogły wziąć udział firmy. Te, które podadzą najniższą cenę za sprzedaż energii dla państwa polskiego przez 15 lat, wygrają. To spowodowało, że w 2019 r. zachodnie firmy wróciły na polski rynek. Spółka, która miała dokumentację projektową i pozwolenie na budowę farmy wiatrowej w Horodyszczu, w 2020 r. stanęła do aukcji rządowej i ją wygrała.
Poinformowano wójta gminy Wisznice, że dokumentacja i pozwolenie na budowę farmy oraz wszystkie zobowiązania wobec właściceli gruntów zostały przejęte przez międzynarodowego inwestora. Firma poinformowała ponadto, że zamierza zlecić wykonanie dużego audytu. Wskazała też, że przygotowanie dokumentów i procedowanie kredytu na inwestycję potrwa ok. roku. Rozpoczęcie inwestycji nastąpiło w 2021 r. Pierwszy etap polegał na wykonaniu dróg dojazdowych, kolejny na przygotowaniu fundamentów, a następny na przygotowaniu i montrażu turbin. Montaż turbin wypadł na okres, w którym wiał silny wiatr, co uniemożliwiało pracę. Dlatego montaż trwa do dziś. Po drodze pojawiały się też inne trudności, dlatego harmonogram realizacji inwestycji się wydłużył. Prawdopodobnie wszystkie turbiny staną w kwietniu. Inwestor podkreśla, że czynione są przygotowania do odbioru farmy.
Na farmie zyskają mieszkańcy gminy
Najprawdopodobniej farma zacznie działać w tym roku, w przyszłym zaś gmina będzie miała pokaźny zastrzyk finansowy z podatku. – Cieszę się bardzo, że to się udało. To była długa droga pełna wyzwań, ale było warto. Od pomysłu do realizacji inwestycja trwała 12 lat. Był to długi proces w trakcie zawirowań w zakresie rozwoju energii odnawialnej. Przyczyny te wynikały ze zmian prawnych – były niezależne od inwestora i dotyczyły wszystkich farm wiatrowych w Polsce.
Farma składa się z 12 wiatraków. Każda z turbin ma moc 2,5 megawata, a więc cała farma ma moc 30 megawatów. Gmina liczy na wpływy z podatku w wysokości ok. 1,5 mln zł rocznie, co oznacza wzrost wpływów z podatków od nieruchomości o 130% – podkreśla wójt.
Przyznaje też, że kiedy rozpoczynano przygotowana do inwestycji, była inna technologia turbin wiatrowych. Od tego czasu technologia znacznie się rozwinęła. Gdyby znane już były wyniki badań naukowców w tamtym czasie, w Horodyszczu stanęłyby wyższe turbiny. Podwyższenie turbiny do 230 m sprawia, że sięga poziomu, w którym wiatr wieje naturalnie. Taka turbina ma moc ok. 4,5 megawata, jest 3-krotnie droższa i 1,5-krotnie większa, ale produkuje 9 razy więcej energii niż turbina w Horodyszczu, która ma 170 m wysokości. Dlatego sensem w ten chwili jest stawianie turbin, które sięgają 230 m. – W tym kierunku idą np. Niemcy – zaznacza wójt i dodaje, że jest szansa, że w gminie Wisznice powstanie jeszcze jedna farma wiatrowa. – Rozmawiamy z nową firmą, poważnym międzynarodowym inwestorem. Mamy też potencjalne lokalizacje. Turbiny byłyby większe, więc i podatek wpływający do kasy gminy byłby większy. Chciałbym, żeby nowe farmy powstały jak najszybciej. Tym bardziej, że rośnie liczba zwolenników OZE wśród mieszkańców naszej gminy i Polski – mówi Piotr Dragan.
Nieskażone powietrze, oszczędność i rozwój
– Inwestycje w instalacje OZE, które w naszej gminie realizowane są od 2010 r., pokazują, że idziemy w dobrym kierunku. Wojna na Ukrainie wyraźnie pokazała, że musimy się uniezależnić, jeśli chodzi o dostawę gazu i ropy naftowej. Musimy inwestować w inne źródła energii – mówi Piotr Dragan. – W ciągu 10 lat wzrosła świadomość na temat odnawialnych źródeł energii. W gminie Wisznice ok. 45 procent gospodarstw wyposażonych jest dziś w instalację OZE. Uwierzyliśmy w energię odnawialną, która daje nam realne korzyści. Daje nam bezpieczeństwo energetyczne, bo nawet jeśli gdzieś zabraknie energii, to w dniu, w którym jest duże nasłonecznienie, nasza farma fotowoltaiczna w Dolinie Zielawy może dać energię dla 6 gmin. Instalacje OZE dają nam też realne pieniądze. Przydomowe instalacje OZE zwracają się w ciągu kilku lat, a kolejne kilkanaście lat działają, nie generując kosztów – zaznacza wójt. Inwestycje w OZE to inwestycje w przyszłość, bezpieczeństwo następnych pokoleń.
To też zmniejszenie emisji zanieczyszczeń do atmosfery i dbałość o środowisko naturalne. – W naszej gminie już od dawna podążamy w tym kierunku. Na budynkach użyteczności publicznej montujemy instalacje fotowoltaiczne i tam, gdzie była taka możliwość, również pompy ciepła. Powstały systemy w dużej części sfinansowane ze środków zewnętrznych, a jednocześnie praktycznie bezkosztowe w użytkowaniu i niezanieczyszczające środowiska – opowiada Piotr Dragan.
Środki z podatku za farmę wiatrową w Horodyszczu zostaną przeznaczone na nowe inwestycje, co przyczyni się do rozwoju gminy. Samorząd jest w stanie przeznaczyć obecnie na wkład własny do inwestycji ok. 1 mln zł, a wpływ z podatku będzie wynosić ok. 1,5 mln zł. – Mając takie pieniądze jako wkład własny, jesteśmy w stanie zrealizować projekty za 6 mln złotych rocznie. W perspektywie 10 lat to 60 milionów złotych! Dzięki temu będą realizowane nowe inwestycje, gmina będzie się rozwijała. Ponadto ok. 35 rodzin w Horodyszczu będzie czerpać korzyści finansowe z tytułu dzierżawy działek. O tym, że turbina stanęła właśnie na ich działce, zadecydował program komputerowy, ale długofalowe korzyści z farmy będą mieć tak naprawdę wszyscy mieszkańcy gminy – podkreśla wójt.
Napisz komentarz
Komentarze