Impreza skierowana była do całych rodzin. W sumie pojawiło się około 100 aut. Można było zobaczyć klasyczne samochody, ale też tuningowane i terenowe. Duże wrażenie zrobił żuk, którym właściciele dotarli nawet na Sycylię. Do Roskoszy przyjechali goście m.in. z Siedlec, Warszawy i Mińska Mazowieckiego
– Takie zloty odbywają się w tych miastach od wielu, wielu lat. Dużo ludzi z Białej odwiedzało tamte zloty, a ci zrewanżowali się, przyjeżdżając tutaj. Organizując imprezę, nie chcieliśmy, by miasto było gorsze od innych w tej kwestii. Stąd pomysł na imprezę – mówi Sebastian Filipiuk, organizator Klasycznej Roskoszy.
Podziwianie pojazdów to jednak nie wszystkie atrakcje, bo odbyły się również konkursy. Wyłoniony został klasyk zlotu, przeciągano auto na linie, a także zmierzono się w krótkim slalomie. – To pierwsza, zorganizowana z takim rozmachem impreza w regionie. Od razu chcieliśmy pójść na głęboką wodę i okazuje się, że wszystko wypaliło, a frekwencja dopisała – dodaje Sebastian.
Pojazdy albo intrygowały, albo sprawiały, że kręciła się łezka nostalgii w oku. Uwagę przykuwał np. zabytkowy motocykl, osobliwa pamiątką po Związku Radzieckim. Został wyprodukowany w 1964 roku, a podstawy jego konstrukcji sięgały lat 30. Niemcy wyprodukowali bowiem tzw. turystyczny motocykl, który służył dla wojska, a konkretnie dla jednostek rozpoznawczych.
Napisz komentarz
Komentarze