Prof. Przemysław Litwiniuk to międzyrzeczanin, działacz PSL (obecnie działalność zawiesił), swego czasu przewodniczący powiatu bialskiego i sejmiku województwa, gdzie w obecnej kadencji był radnym i z tej funkcji zrezygnował po powołaniu do Rady Polityki Pieniężnej (w styczniu tego roku). Jest jest radcą prawnym oraz nauczycielem akademickim w Instytucie Ekonomii i Finansów w Szkole Głównej Gospodarstwa Wiejskiego. Pracował m.in. w ministerstwie rolnictwa oraz Agencji Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa, z jego eksperckich porad korzystała Komisja Zasobów Naturalnych w Europejskim Komitecie Regionów w Brukseli.
W ostatnich dniach w wywiadzie dla TVN24 odnosił się do sytuacji związanej z inflacją i podnoszeniem stóp procentowych.
CZYTAJ TAKŻE: Nie stać nas na oszczędzanie. Inflacja czyści nam kieszenie
Gdy występował przed komisją senacką, w czasie wysłuchania go jako kandydata do RPP, twierdził, że RPP nie może zamykać się we własnym gronie, wyznając regułę monetarystów i że tylko ograniczenie podaży pieniądza ograniczy popyt. Dodawał, że głównym tematem, który będzie z pewnością absorbował RPP w tym roku będzie inflacja i kondycja złotego.
Wówczas inflacja w Polsce wynosiła 9,2 proc. a styczniowa decyzja RPP podniosła stopy procentowe do 2,25 proc.
W lutym, gdy Litwiniuk był już członkiem Rady, stopy podniesione zostały o 50 kolejnych punktów do 2,75. Dane z tego głosowania już są jawne. - Na lutowym posiedzeniu byłem za podniesieniem stóp o 50 pkt. - przyznaje w rozmowie w TVN24 Przemysław Litwiniuk. - Wyniki kolejnych głosowań są wciąż tajne, więc nie mogę się na ten temat wypowiadać, przez trzy miesiące od głosowania.
Dziś, gdy inflację mamy na poziomie 12,4 proc., a stopy procentowe, po majowym głosowaniu w RPP, sięgnęły 5,25 proc., Litwiniuk przyznaje, że jest zwolennikiem zacieśniania polityki monetarnej, ale nie w stopniu gwałtownym. - Powinien być to proces, który pozwoli na zaadaptowanie się do sytuacji interesariuszy, w tym kredytobiorców – mówi Litwiniuk.
Obecne zmiany przeprowadzane w ustalaniu wysokości stóp procentowych uważa za zbyt szybkie. - A o jego nieefektywności świadczy choćby to, że nie oddziałuje na politykę depozytową. To że rośnie oprocentowanie lokat wynika z pewnego nacisku politycznego na banki państwowe, a nie z mechanizmu polityki pieniężnej. Uważam, że ta cała kampania gwałtownego podnoszenia stóp w ostatnich miesiącach mogła być bardziej kampanią wyborczą niż elementem rozsądnej polityki pieniężnej - dodaje.
WATRO PRZECZYTAĆ: Adam Glapiński nadal będzie prezesem NBP. Opozycja: To największy szkodnik polskiej złotówki
Litwiniuk podtrzymuje swoją opinię o szkodzie jaką wyrządza polityce pieniężnej zamykanie się monetarystów we własnym gronie, o czym mówił podczas wysłuchania przed senacką komisją.
- Największe problemy polityki pieniężnej wywodzą się stąd, że doktrynerzy odcięli się od sygnałów z gospodarki czy nawet polityki. Dziś same instrumenty polityki pieniężnej czyli podnoszenie stóp procentowych, operacje otwartego rynku czy budowanie reputacji, nie pomogą – uważa Przemysła Litwiniuk.
Wraca do zasadności współpracy i dialogu NBP z rządem, gdyż tu widzi znaczący problem. - Polityka rządu, która obserwujemy, nie sprzyja hamowaniu inflacji i jest ukierunkowana na utrzymanie poparcia społecznego. Mnie to nie dziwi, bo za 1,5 roku wybory, ale kanały oferowania pieniądza na rynek są dziś zwielokrotnione – zwraca uwagę Litwiniuk. - Jeśli będziemy obserwować dalsze transfery pieniądza na cele konsumpcyjne, to żadne podnoszenie stóp procentowych tu nie pomoże.
Zbija też narrację, że to co obecnie obserwujemy w Polsce, jest tzw. putinflacją. - Ona może być w przyszłości. Dziś obserwujemy następstwa tego, co działo się w czasie pandemii. Powielane były wówczas pewne mechanizmy wdrażane i w krajach UE i w USA, których koszty ponoszą zresztą obecnie wszystkie gospodarki. Skala pomocy covidowej została przesadzona lub niedopasowana w pewnych obszarach – uważa Przemysław Litwiniuk.
Nie potrafi dziś określić jak rozwinie się sytuacja z inflacja. Przyznaje, że kilka tygodni temu przewidywał, że urośnie ona do 17 proc. - Szacunki te obarczone są jednak wielką dozą niepewności, bo zależą od wielu czynników, które mogą z dnia na dzień zmienić proces przeliczania tego wskaźnika – przyznaje członek RPP.
Napisz komentarz
Komentarze