To już kolejna próba ujawnienia ogromu zbrodni, która dokonała się w Kąkolewnicy w 1944 roku. – Od października 1944 do stycznia 1945 roku w pobliżu Kąkolewnicy stacjonował sztab 2. Armii Wojska Polskiego pod dowództwem gen. Karola Świerczewskiego. Wraz z całą infrastrukturą wojskową działał wówczas sąd polowy, wydający wyroki śmierci na żołnierzy AK, WiN, BCH i NSZ. Działalność sądu wspierało NKWD i trybunały sowieckie. Kąkolewnica była miejscem, dokąd transportowano schwytanych w okolicy członków polskiego podziemia niepodległościowego. Ciała żołnierzy, których stracono podczas egzekucji, chowano potajemnie na Uroczysku Baran – relacjonuje Dawid Florczak, asystent prasowy IPN w Lublinie.
W 1990 roku wszczęte zostało śledztwo przez Prokuraturę Rejonową w Radzyniu Podlaskim. Wówczas w ciągu dwóch kwietniowych dni z wyznaczonego obszaru ekshumowano 12 ofiar, ale nie udało się ich zidentyfikować. Wiadomo, że byli to mężczyźni w wieku 20-60 lat. Ich ciała leżały w dołach na głębokości 50-120 cm. Mieli nogi i ręce skrępowane metalowymi kablami. Kości rąk i nóg nosiły ślady złamań, na czaszkach ofiar były ślady uderzeń tępym narzędziem i postrzałowe. W miejscu ówczesnej ekshumacji znaleziono też wiele przedmiotów osobistych i łuski świadczące o tym, że ofiary były rozstrzeliwane.
Teraz przyszedł czas na weryfikację tego miejsca raz jeszcze. Od ubiegłego tygodnia na Uroczysku pracuje ekipa pod kierunkiem dr. Tomasza Borkowskiego, naczelnika wydziału poszukiwań, Biura Poszukiwań i Identyfikacji IPN. – Prace obejmą obszar w promieniu kilkuset metrów od miejsca upamiętnienia. Został on wytypowany przez pracowników IPN m.in. w oparciu o dokumenty archiwalne, relacje i zeznania świadków – wyjaśnia asystent prasowy IPN w Lublinie.
Gdy odwiedziliśmy archeologów na Uroczysku, byli w trakcje prac na stanowisku "1c".
Więcej w papierowym i elektronicznym wydaniu Słowa nr 30.
Joanna Danielewicz
Napisz komentarz
Komentarze