Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
piątek, 22 listopada 2024 03:32
Reklama
Reklama baner reklamowy word biała podlaska

Miłość do muzyki i ciężka praca – to już 25 lat stowarzyszenia!

W tym roku 25-lecie istnienia obchodzi Bialskopodlaskie Stowarzyszenie Jazzowe, którym od początku zarządza i jest jego główną twarzą Jarosław Michaluk. Dzięki jego zaangażowaniu i miłości do muzyki, przez ostatnie ćwierć wieku na bialskiej scenie wystąpiły największe gwiazdy jazzu i bluesa: Jan Ptaszyn Wróblewski, Leszek Możdżer, Hiram Bullock czy Jennifer Batten. W muzyczny pejzaż nie tylko Białej Podlaskiej, ale całego kraju wpisały się natomiast Podlasie Jazz Festival i Biała Blues Festival, cieszące się ogromnym uznaniem muzyków i publiczności. O początkach i działalności stowarzyszenia opowiada nam Jarek Michaluk.
Miłość do muzyki i ciężka praca – to już 25 lat stowarzyszenia!
Bialskopodlaskie Stowarzyszenie Jazzowe z okazji 25-lecia otrzymało Bialską Nagrodę Kultury, przyznaną przez prezydenta miasta

Autor: Michał Leszczyński

Oficjalnie Bialskopodlaskie Stowarzyszenie Jazzowe powstało w 1997 roku, jednak jego początki były znacznie wcześniej. Kiedy i jak to się wszystko zaczęło? O tym opowiada Słowu Podlasia założyciel stowarzyszenia Jarosław Michaluk.

W  1987 roku ukończył on Państwową Szkołę Muzyczną I i II stopnia im. Tadeusza Szeligowskiego w Lublinie. Tam zajmował się przede wszystkim muzyką klasyczną, ale pod koniec szkoły zainteresował się również jazzem i bluesem.  – W 1987 roku powróciłem  w moje rodzinne strony i  otrzymałem propozycję pracy jako instruktor do spraw muzyki w Wojewódzkim Domu Kultury w Białej Podlaskiej, podjąłem również pracę jako nauczyciel w bialskiej Państwowej Szkole Muzycznej, w której wcześniej jako uczeń pobierałem nauki. Również w tym samym roku założyliśmy wraz z pianistą Bogusławem Kutnikiem, także nauczycielem tejże szkoły, Jazz Trio. Było to nietypowe trio, bo… nie mieliśmy żywego perkusisty, a perkusję automatyczną – opowiada Jarosław Michaluk.

Pierwsze sukcesy, prestiżowy wydział

Po pół roku intensywnych prób, zespół zakwalifikował się do udziału w znanym Konkursie Młodych i Debiutujących Zespołów Jazzowych "Jazz Juniors" w Krakowie i od razu odniósł duży sukces, zdobywając drugie miejsce. – To było niebywałe osiągnięcie, bo do dziś ten konkurs jest uważany za jeden z najbardziej prestiżowych, dla młodych muzyków. Dla mnie osobiście to drugie miejsce było dużym szokiem, bo przecież dopiero niedawno zacząłem grać jazz. Ten sukces zdecydowanie dodał nam skrzydeł i bardzo nam pomógł, bo posypały się propozycje koncertów. Musiałem się więc szybko przestawić z muzyki klasycznej na jazzową. Pomogły mi w tym też Międzynarodowe Warsztaty Jazzowe w Chodzieży, gdzie instruktorami byli najlepsi muzycy z Polski i zza granicy. Zdecydowanie one rozświetliły moją świadomość muzyczną – wspomina muzyk.

CZYTAJ TEŻ: Wspaniałe smyczki i premiera młodego bialczanina

Dodatkowo, postanowił na fali sukcesu zdawać na swój wymarzony i wtedy jedyny wydział jazzu w Polsce – na Akademii Muzycznej im. Karola Szymanowskiego w Katowicach. 

– Ku mojej wielkiej radości dostałem się. Przez lata studiowania w katowickiej akademii miałem styczność z wybitnymi wykładowcami i również kolegami studentami. Tam poznałem Mietka Szcześniaka, zespół Walk Away, Ewę Urygę, Lorę Szafran oraz mojego wspaniałego prof. Jacka Niedzielę i wielu innych sławnych ludzi. Te kontakty zaowocowały później w mojej działalności m.in. w Bialskopodlaskim Stowarzyszeniu Jazzowym – przyznaje Jarek Michaluk.

Dodaje, że wokół zespołu Jazz Trio zaczęła się już wtedy gromadzić  grupa osób, które systematycznie uczestniczyły w koncertach i w sumie dały początek środowisku jazzowemu. Występowaliśmy we wszystkich możliwych miejscach w Białej Podlaskiej: w szkole muzycznej, w muzeum, w klubach m.in. „Rudy Kot” i kawiarniach np. w „Maleńkiej”, Najwięcej jednak koncertów bo ponad 100, zagraliśmy w Galerii Podlaskiej, spośród nich wszystkie za darmo, tylko po to, by promować muzykę jazzową. Nie było z tego pieniędzy, ale mieliśmy ogromną satysfakcję – wspomina Michaluk.

Owocne jam session

Na jednym z koncertów w Galerii Podlaskiej razem z Jazz Trio zagrali muzycy: skrzypek Maciej Strzelczyk i pianista Janusz Skowron, którzy już wtedy cieszyli się ogromnym uznaniem słuchaczy w Polsce i na świecie. Po oficjalnej części odbyło się jam session, a po nim nocne rozmowy o muzyce. 

– Długo rozmawialiśmy o kondycji  jazzu, na temat tego, co my tutaj w Białej robimy z Jazz Trio. Ta rozmowa była bardzo konstruktywna, bo Maciej Strzelczyk był współzałożycielem fundacji jazzowej i stowarzyszeń w Łodzi. Powiedział mi wtedy: „Jarek pomyśl może o założeniu stowarzyszenia jazzowego tutaj, żebyście mieli jakąś bazę, zaplecze finansowe”. Właściwie po tej rozmowie, którą sobie dokładnie przemyślałem, postanowiłem założyć Bialskopodlaskie Stowarzyszenie Jazzowe – opowiada jazzman. 

Samo zarejestrowanie stowarzyszenia, jak przyznaje, trwało ponad pół roku, bo trzeba było dopełnić wszelkich formalności, a na początek zebrać 18 członków. – To akurat nie było problemem, bo szybko dołączyli do nas koledzy i koleżanki ze szkoły muzycznej, bialscy plastycy, grono lekarzy i inni miłośnicy jazzu, czyli bardzo zróżnicowana grupa osób o różnych zawodach. To było w roku 1997 – wyjaśnia Jarosław Michaluk.

CZYTAJ TEŻ: Jazz rozpalił bialską publiczność

Na inaugurację działalności Bialskopodlaskiego Stowarzyszenia Jazzowego koncert, który odbył się w Budynku Domu Socjalnego Zakładów Przemysłu Wełnianego "Biawena", zagrał sam Jan Ptaszyn Wróblewski ze swoim zespołem!

Spełnione marzenie o festiwalu

Dziś od tego momentu mija 25 lat. Pod egidą stowarzyszenia odbyło się już kilkaset koncertów najbardziej cenionych i znanych muzyków jazzowych i bluesowych. Na początku był to cykl „Jazz Trio z Gwiazdami”. Jarosław Michaluk rozpoczął współpracę z Janem Ptaszynem Wróblewskim, zapraszał do wspólnego muzykowania m.in. gitarzystę Marka Napiórkowskiego, trębacza Piotra Wojtasika, saksofonistę Macieja Sikałę oraz wokalistów: Ewę Urygę, Natalię Niemen, Jorgosa Skoliasa, wibrafonistę Karola Szymanowskiego…  

Po serii koncertów, bialski jazzman podjął decyzję o powołaniu do życia festiwalu – Podlasie Jazz Festival. Jego pierwsza edycja odbyła się w 2002 i od razu okazała się dużym sukcesem. – Zaprosiłem wspaniałych muzyków ze Stanów Zjednoczonych – z Chicago, z Kalifornii oraz z Paryża, Madrytu czy Lubeki. Była również polska czołówka jazzu – Jan Ptaszyn Wróblewski czy Jorgos Skolias. Festiwal odbił się szerokim echem, bo pisała o nim nawet Polska Agencja Prasowa – wspomina założyciel Bialskopodlaskiego Stowarzyszenia Jazzowego.

Jarosław Michaluk jako prowadzący II edycję Podlasie Jazz Festival. Fot. Archiwum Bialskopodlaskie Stowarzyszenie Jazzowe

Jazzowe czy gazowe?

Nie obyło się bez trudności, bo organizatorzy mogli liczyć tylko na wsparcie prywatnych sponsorów. 

– Jeszcze wtedy nie miałem za bardzo świadomości, że możemy się ubiegać o granty i dofinansowania z urzędu miasta czy urzędu marszałkowskiego. Wszystko więc finansowaliśmy własnym sumptem, a pozyskanie sponsorów nie było proste. Pamiętam, jak wziąłem wykaz bialskich firm i po kolei dzwoniłem do każdej. Podczas jednej z rozmów, kiedy się przedstawiłem „Jarosław Michaluk Bialskopodlaskie Stowarzyszenie Jazzowe”, na co pani odpowiedziała: „Jakie? Gazowe!?”. Wtedy jeszcze lokalna społeczność nie za często miała styczność z jazzem, ludzie słuchali raczej innego rodzaju muzyki i nikt nie był oswojony z nazwą naszego stowarzyszenia, było to novum – opowiada ze śmiechem Jarek Michaluk.

Nie tylko ze względu na trudności w pozyskaniu funduszy, pierwsza edycja wyjątkowo zapadła prezesowi stowarzyszenia w pamięci.

Pierwszy festiwal

Odbywał się w klubie „Jedynka” przy placu Wolności 11, który maksymalnie mógł pomieścić 100 osób. Klub wówczas zaczynał swoją działalność, było więc sporo spraw do dopracowania. – Najpierw mieliśmy awarię rury, a woda zalała futerały z instrumentami. Później dowiedziałem się, że akustyk nie będzie mógł się zająć nagłośnieniem drugiego dnia festiwalu, więc musiałem jak najszybciej załatwić sprzęt nagłośnieniowy. Na szczęście w bialskim środowisku muzycznym znałem już wtedy praktycznie wszystkich, a były to osoby z którymi współpracowaliśmy i mogłem liczyć na ich życzliwość i pomoc, więc ten „pożar” udało się szybko zażegnać. Jakby tego było mało, dostałem telefon od ekipy międzynarodowej muzyków, że są na Okęciu, ale nie mają czym przyjechać do Białej Podlaskiej. Wsiadłem więc do swojego samochodu i po nich pojechałem. Kiedy jechałem już z muzykami, na wysokości Siedlec wybiła godzina, kiedy na scenę powinien wyjść Jan Ptaszyn Wróblewski. Zadzwoniłem do niego, przedstawiłem sytuację, a Jan ze spokojem powiedział: „Jarku, nic się nie przejmuj. Najważniejsze, żebyście przyjechali cali i zdrowi. Zaczekamy”. Dotarłem w końcu do Białej, wpadłem do klubu i skierowałem się w stronę sceny, mijając Jana Ptaszyna Wróblewskiego. Ten obdarzył mnie swoim szczerym uśmiechem i jeszcze klepnął mnie po przyjacielsku w plecy, co dodało mi odwagi i  tak to się wszystko zaczęło – wspomina z uśmiechem Jarosław Michaluk. Przyznaje, że stresu przeżył więcej, niż podczas obrony dyplomów w filharmonii czy na Akademii Muzycznej w Katowicach.

Wspaniała promocja miasta

Po kilku edycjach Podlasie Jazz Festival nazwę bialskiego stowarzyszenia poznała jednak cała Polska. O koncertach w Białej Podlaskiej rozpisywały się najbardziej prestiżowe branżowe media m.in. Jazz Forum. Wtedy też prezes BPSJ postanowił starać się o dofinansowania od różnych instytucji. – Na początku były to co prawda niewielkie kwoty, ale z każdym rokiem udowadnialiśmy, że warto w nas inwestować, bo festiwal to znakomita promocja miasta. Wszędzie padała nazwa „Biała Podlaska” – mówi Michaluk. Zresztą cały czas stara się utrzymywać festiwal na najwyższym poziomie, czego zresztą bialska publiczność jest świadkiem co roku, a Podlasie Jazz Festival został nominowany do nagrody jednego z ogólnopolskich portal internetowych jako „Najważniejsze wydarzenie kulturalne ostatnich 20 lat w województwie lubelskim”.

W 2008 roku Bialskopodlaskie Stowarzyszenie Jazzowe powołało do życia kolejne sztandarowe muzyczne wydarzenie w Polsce Wschodniej – Biała Blues Festival. – Muzyka jazzowa i bluesowa mają wiele wspólnego. Sięgając do historii muzyki, można doczytać, że jazz  powstał m.in. z elementów bluesa. Dlatego postanowiliśmy zorganizować również festiwal bluesowy. W tym roku mieliśmy już 15. edycję Biała Blues Festival, czyli też jubileusz – podkreśla prezes stowarzyszenia.

CZYTAJ TEŻ: Magia muzyki i pomoc dzieciom z Ukrainy. Za nami Biała Blues Festiwal

Współpraca z Ptaszynem

Które momenty przez te 25 lat wywołały w nim największe emocje? 

– Zdecydowanie podjęcie współpracy z Janem Ptaszynem Wróblewskim, który jest dla mnie guru i niepodważalnym autorytetem. Tym większa jest moja radość, że wielokrotnie razem graliśmy, bo to już ponad 30 koncertów i wspólna autorska płyta, a Jan zawsze pozytywnie wypowiada się o organizowanych przez nasze stowarzyszenie wydarzeniach i o Jazz Trio m.in. w swoich audycjach w radiowej Trójce. To odbijało się szerokim echem w całej Polsce, ale nie tylko. Kiedyś dostałem nawet telefon od znajomych, którzy akurat byli w Nowym Jorku i słuchając audycji Jana Ptaszyna Wróblewskiego, usłyszeli bardzo przychylne wypowiedzi o Białej Podlaskiej, o naszych koncertach Jazz Trio i Bialskopodlaskim Stowarzyszeniu Jazzowym. Więc szło to w świat – przyznaje Jarosław Michaluk. 

Jako jeden z najważniejszych momentów w historii stowarzyszenia Jarek Michaluk wskazuje podjęcie współpracy z Janem Ptaszynem Wróblewskim. Fot. Archiwum Bialskopodlaskiego Stowarzyszenia Jazzowego

Długa lista znanych nazwisk

Dodaje, że ogromną radość daje mu sam kontakt z artystami światowej klasy, wymieniając uczestników koncertów w Białej Podlaskiej takich jak: Kevin Mahogany – wybitny wokalista amerykański; Hiram Bullock – amerykański gitarzysta i wokalista, który występował m.in. z Milesem Davisem, Erikiem Claptonem i Stingiem; Jennifer Batten – wieloletnia gitarzystka Michaela Jacksona; Ewa Bem, Anna Maria Jopek, Zbigniew Namysłowski, Wojciech Karolak, Włodzimierz Nahorny czy  Leszek Możdżer.

Przez 25 lat Bialskopodlaskie Stowarzyszenie Jazzowe tylko w ramach Podlasie Jazz Festival zorganizowało blisko 100 koncertów, podczas których wystąpiło około 500 muzyków, z czego większość to zdecydowanie czołówka polskiego i światowego jazzu.

CZYTAJ TEŻ: Biała Podlaska: Jubileusz pełen gwiazd

Wbrew pozorom dotarcie do takich nazwisk nie jest trudne, a znajomości i szacunek, jakim cieszy się w muzycznym środowisku Jarosław Michaluk, pozwalają na zapraszanie do Białej Podlaskiej samych gwiazd. – To często kontakty jeszcze z czasów studenckich, z Akademii Muzycznej w Katowicach, gdzie niemal każdy wykładowca i absolwent mają swoje składy, poza tym są wybitnymi muzykami. Te znajomości pozostały. Po pierwszych edycjach, kiedy festiwale zostały nagłośnione w całym kraju, nie miałem problemu z docieraniem do kolejnych wielkich nazwisk. Sami piszą do mnie ludzie ze Stanów Zjednoczonych, z Polski. Kiedy mają coś ciekawego do zaproponowania, ktoś wyda nową płytę, to bardzo chętnie podejmuję współpracę – wyjaśnia.

Do tego Jarek Michaluk stara się zapraszać również młodych obiecujących muzyków, którzy już na początku swojej kariery odnoszą sukcesy.

Zresztą oba festiwale to już marka sama w sobie, więc artyści bardzo często zgłaszają się do Jarka Michaluka sami. – Cały czas jestem czujny, obserwuję na bieżąco, co dzieje się w środowisku jazzowym, muzycy przesyłają mi też swoje płyty do odsłuchania. Propozycji artystów mam więc zawsze bardzo dużo i często stoję przed dylematem, kogo wybrać – tłumaczy.

To pasja i miłość do muzyki

Należy dodać, że prócz Podlasie Jazz Festival oraz Biała Blues Festival, stowarzyszenie organizuje również inne cykliczne wydarzenia jak m.in. Bialskie Zaduszki Jazzowe czy Mikołajki Bluesowe. Przez ostatnie 15 lat, do pandemii stowarzyszenie organizowało systematyczne koncerty w klubie Verona Cafe, gdzie na zaproszenie Jarosława Michaluka wystąpiło setki znakomitych muzyków jazzowych i bluesowych z Polski i z zagranicy m.in.  USA, Wielkiej Brytanii, Meksyku, Australii.

Wydarzenia organizowane przez Bialskopodlaskie Stowarzyszenie Jazzowe od lat przyciągają tłumy bialan. Fot. Paulina Chodyka-Łukaszuk

Życie Jarosława Michaluka jest więc podporządkowane muzyce, a to że od wielu lat bialczanie mogą uczestniczyć w koncertach największych sław, to zasługa uporu, systematyczności i konsekwencji oraz pracowitości prezesa stowarzyszenia. 

– To ogrom pracy, ale tyle samo satysfakcji, bo to moja wielka pasja i miłość do muzyki cały czas dają mi siłę do działania. Oby tylko zdrowie dopisywało, a zorganizujemy jeszcze wiele wspaniałych koncertów – podkreśla muzyk, który został uhonorowany takimi nagrodami i wyróżnieniami jak: brązowy medal „Zasłużony Kulturze Gloria Artis”, przyznawany przez Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego,  Bialska Nagroda Kultury im. Anny z Sanguszków Radziwiłłowej, tytuły „Zasłużony dla Miasta Biała Podlaska” oraz „Zasłużony dla Powiatu Bialskiego”, tytuł Ambasador Wschodu, a także Wawrzyn Podlasia.

Ostatnio przy okazji XV BBF Bialskopodlaskie Stowarzyszenie Jazzowe otrzymało natomiast Bialską Nagrodę Kultury, przyznaną przez prezydenta miasta.

Warto na koniec dodać, że w tym roku swoje 35-lecie obchodzi też Jazz Trio, które jubileuszowy koncert zagra w ramach XXI Podlasie Jazz Festival. Wydarzenie już w sierpniu, a wystąpi na nim m.in. Stanisław Soyka. Więcej na temat Jazz Trio i o nadchodzącym XXI PJF na pewno jeszcze przeczytacie na łamach Słowa Podlasia.

Bialskopodlaskie Stowarzyszenie Jazzowe na czele z Jarosławem Michalukiem w 2007 roku otrzymało nagrodę Wawrzyn Podlasia, której inicjatorem była redakcja Słowa Podlasia, fot. Adam Trochimiuk

CZYTAJ TAKŻE: Muzyka retro rozbujała bialski amfiteatr

PRZECZYTAJ: Zdzisław Marczuk i Aniela Juszkiewicz najlepsi w Kazimierzu Dolnym!

ZOBACZ TEŻ: Kabaret Hrabi w bialskim amfiteatrze! Możecie wygrać wejściówki


Podziel się
Oceń

Napisz komentarz

Komentarze

Reklama
Reklama
KOMENTARZE
Autor komentarza: chyży rójTreść komentarza: niech najpierw szczepią psy i koty będąnce w niewoli w miescie,Dodatkowo właściciele nie sprzątają po swoich niewolnikach,Postawić strażnika miejskiego i niech wali mandaty,od tego jest.Data dodania komentarza: 21.11.2024, 10:57Źródło komentarza: Wścieklizna w natarciu. Wykryto ją u domowego psa i krowyAutor komentarza: chyży rójTreść komentarza: a to dlatego,bo trzeba używać i rozumu a im zabrakloData dodania komentarza: 21.11.2024, 10:48Źródło komentarza: Kierowała po alkoholu. Uderzyła w busaAutor komentarza: AndrzejTreść komentarza: Ja na temat specjalności.Byłem w wojsku 40 lat wstecz, na szkole młodszych specalistów i po niej zostałem dowódcą obsługi R-140 M.Myślałem że nie ma już tej specjalności,a to dlatego że taka radiostacja,tzn,anteny nadawcze wysyłają w eter tyle energii,że każdy może szybciutko zlokalizowac miejsce.Nawet wtedy,w latach 80 mówiono nam że każda rsdt.dużej mocy to ,,świeci jak zimny ogień odpalony z zupełnej ciemności'.Oczywiście były na radiostacji urządzenia do pracy zdalnej,chyba z odległości do 150m,ale nigdy tego nie ćwiczyliśmy.Więc jestem bardzo zdziwiony,że wojsko ciągle szkoli ludzi z alfabetu Morsa,jest to przestarzałe,przy dzisiejszej cyfryzacji.Data dodania komentarza: 21.11.2024, 10:33Źródło komentarza: Mistrz MMA w szeregach terytorialsów. To międzyrzeczaninAutor komentarza: BartekTreść komentarza: Nie sposób nie dostrzec emocji, jakie towarzyszą Twojej wypowiedzi, ale wydaje mi się, że przedstawiasz rzeczywistość w sposób nazbyt uproszczony i jednowymiarowy. Oczywiście, dorosłość wymaga odpowiedzialności, a założenie rodziny jest jej istotnym elementem, ale przecież nie jest to jedyna definicja dojrzałości czy wartości człowieka. To, że ktoś nie ma jeszcze rodziny, nie oznacza, że jego opinie na temat patriotyzmu, obronności czy poświęcenia nie mają znaczenia. Twoja krytyka młodych ludzi, którzy mówią o wojnie czy bohaterstwie, opiera się na założeniu, że każdy, kto nie doświadczył wojny, idealizuje ją i traktuje jako romantyczną przygodę. To spore uogólnienie. Faktycznie, są osoby, które mogą nie rozumieć w pełni, czym jest wojna, ale równie dobrze można powiedzieć, że ktoś, kto nigdy nie służył w wojsku, może mieć bardzo realistyczne i świadome podejście do tych spraw. Nie jest to czarno-białe. Co więcej, podkreślasz, że polska tradycja heroizmu, którą wiążesz z upadkiem I i II Rzeczypospolitej, jest przyczyną problemów naszego kraju. Nie sposób jednak nie dostrzec, że właśnie ta tradycja dała nam bohaterów, którzy walczyli o niepodległość i wolność – nie tylko w zbrojnych konfliktach, ale też w codziennej pracy, działalności politycznej i społecznej. Zgadzam się, że wojna to koszmar – brud, smród, krew i cierpienie. Nikt, kto naprawdę rozumie jej naturę, nie traktuje jej jako romantycznej przygody. Ale czy oznacza to, że nie powinniśmy o niej rozmawiać, przygotowywać się do obrony kraju, czy doceniać poświęcenia tych, którzy byli gotowi walczyć za swoje ideały? Krytyka młodych, którzy szukają swojego miejsca w tradycji wojskowej czy patriotycznej, wydaje się nieco niesprawiedliwa. To nie znaczy, że są naiwni – być może po prostu szukają sensu, który jest głęboko zakorzeniony w naszej historii i kulturze. Ostatecznie, odwaga i odpowiedzialność nie mają jednej definicji. Można być odpowiedzialnym i odważnym w rodzinie, ale również w służbie publicznej, w wojsku, czy po prostu w codziennym życiu. Każdy etap życia ma swoje wyzwania i nie powinniśmy deprecjonować jednych wyborów na rzecz innych.Data dodania komentarza: 21.11.2024, 09:01Źródło komentarza: Mistrz MMA w szeregach terytorialsów. To międzyrzeczaninAutor komentarza: chyży rójTreść komentarza: "dlatego, że", nieuku, zapamiętaj. Nie ma żadnego "dlatego, bo".Data dodania komentarza: 21.11.2024, 08:45Źródło komentarza: Kierowała po alkoholu. Uderzyła w busa
Reklama
Reklama