Wiosną ubiegłego roku przedstawiciele Inicjatywy Polskiej złożyli w magistracie projekt uchwały w sprawie miejskiego programu in vitro. Pod dokumentem podpisało się ponad 500 mieszkańców Białej Podlaskiej. Dokument został przedłożony do procedowania radzie miasta, ale nie mógł być przyjęty, bo nie zadbano o uzyskanie opinii Agencji Ochrony Technologii Medycznej i Taryfikacji. Powołując się na ten fakt radny Karol Sudewicz (klub Zjednoczona Prawica) zgłosił wówczas wniosek formalny o zaprzestanie procedowania a radny Jan Jakubiec (klub Biała Samorządowa) stwierdził, że projekt powinien wrócić do prac w komisjach, by na obrady wrócił w formie zgodnej z wymogami prawnymi.
Rok ciszy
Po sierpniowym podejściu do dyskusji w kwestii miejskiego in vitro zapadła cisza. W październiku ubiegłego roku poseł Riad Haidar, który pomysł IP wsparł, mówił, że sygnatariusze oczekują na procedowanie programu, które powinno nastąpić po uzyskaniu opinii Agencji. – To temat, który cały czas dopingujemy – mówił poseł. Jednak opinii, która według początkowych zapewnień płynących m.in. z rady miasta, miała powstać w przeciągu dwóch, trzech miesięcy, wciąż nie było.
CZYTAJ TEŻ: Dyżurna inwestycja na rok wyborczy? Boisko przy SP3 znów do realizacji
Niedawno okazało się, że program, który wymagał opinii Agencji Ochrony Technologii Medycznej i Taryfikacji, w ogóle tam nie trafił. Co więcej, nie był też w tym czasie procedowany w komisjach rady miasta. I nagle, na czerwcowej sesji Koalicja Obywatelska do porządku obrad postanowiła wprowadzić projekt uchwały w sprawie przystąpienia do opracowania programu pn. „ Dofinansowanie do leczenie niepłodności metodą zapłodnienia pozaustrojowego dla mieszkańców miasta Biała podlaska na lata 2023-2026”. - Dziwię się kolegom z KO, że tak ważną uchwałę wrzucają na obrady w ostatniej chwili. Czy opinie komisji taryfikacji technologii medycznych wpłynęły? - dopytywał radny Karol Sudewicz, pomny historii sprzed roku. Losy tamtego dokumentu interesowały też przewodniczącego rady miasta, Bogusława Broniewicza (Biała Samorządowa).
- Tamtą uchwałę odesłaliśmy do prac w komisji. Nie wiem czy opinia Agencji jest, bo to w kompetencji miasta było wystąpienie o nią - mówił przewodniczący Bogusław Broniewicz.
Pytania o los programu sprzed roku kierował również wiceprzewodniczący rady Marek Dzyr (ZP). - Jeden projekt już był i odesłano go wówczas do prac w komisjach. Czy coś było robione? – dociekał.
Na to pytanie padła zaskakująca odpowiedź prezydenta miasta. - To państwo podjętą uchwałą zobowiązujecie miasto do przystąpienia do opracowania programu. Wówczas my taki program tworzymy i występujemy do odpowiednich organów o opinie – stwierdził prezydent Michał Litwiniuk.
Dokument bez znaczenia
W ubiegłym roku debata nad miejskim programem in vitro nie zakończyła się, jak już wspominaliśmy, uchwałą zobowiązująca miasto do jego przygotowania i wdrożenia. Tym razem radni przyjęli w głosowaniu dokument przedłożony przez KO, ale szybko okazało się, że to jedynie markowanie działań.
CZYTAJ TEŻ: Biała Podlaska: Co będzie z miejskim in vitro?
To co trafiło na radę jako projekt uchwały, którego przegłosowanie byłoby wiążące dla miasta, ewaluowało i stało się stanowiskiem. Okazało się bowiem, że w ostatniej chwili radni nie mogą do porządku obrad dorzucać projektów uchwał, mogą natomiast uzupełniać ten porządek o stanowiska, które chcą procedować i głosować. Radnym KO tak zależało na postawieniu tematu na obradach sesji, że zmienili uchwałę na stanowisko. To natomiast poskutkowało konkretnymi następstwami.
- To, że państwo procedujecie dziś nad stanowiskiem, niczego nowego nie wnosi do sprawy. Miasto do działania zobowiązywać może tylko uchwała – stwierdził prezydent Michał Litwiniuk.
A radny Dzyr uściślał: - Czyli to co dziś przyjmujemy nie ma żadnej mocy sprawczej.
Przewodniczący rady miasta, Bogusław Broniewicz przyznał, że nie było innej ścieżki prawnej do wprowadzenia tematu na sesję, na cito, niż stanowisko. - Na złożenie projektu uchwały do porządku obrad, na tzw. ostatnią chwilę, ma wyłączność tylko prezydent. Radni mogą składać projekty, ale w odpowiednim reżimie czasowym, przed sesją – wyjaśnia przewodniczący. Całą sytuację z podchodzeniem do tematu miejskiego in vitro uważa natomiast za nieuczciwe wobec mieszkańców. - Okazało się, że nikt się tym nie zajął przez rok. Rozbudzono nadzieję, wśród tych, którzy takiego programu oczekiwali i na tym się skończyło. Tak potraktowano mieszkańców – skwitował przewodniczący Bogusław Broniewicz.
Za stanowiskiem przedłożonym przez radnych Koalicji Obywatelskiej, które nie skutkuje żadnymi działaniami w kierunku wdrożenia programu in vitro, zagłosowało 15 radnych. Przeciw byli radni Zjednoczonej Prawicy: Karol Sudewicz, Marek Dzyr, Adam Chodziński, Stanisław Nikołajczuk i Wiesław Rabczuk, natomiast ich klubowi koledzy – Henryk Grodecki i Dariusz Litwiniuk, wstrzymali się od głosu.
Napisz komentarz
Komentarze