Dęby są mocno popękane. W jednym z nich znajduje się również dużych rozmiarów dziura. – Jeżeli drzewo pęknie, to może polecieć na moje mieszkanie. Tutaj mieszka siedmioro dzieci, które bawią się na podwórku – niepokoi się pani Stefania. I podkreśla, że bywały już sytuacje, w których uszkodzone było mienie - Jedna mocniejsza burza i może pęknąć dach. Patyki na drzewie są suche, kiedyś, jak spadały, to uszkodziły basen - opowiada.
Długi okres niepokoju
Kobieta mówi również, że sprawą dębów zajmowała się już od zeszłego roku – Chodziłam do gminy, prosiłam i bez echa. W tym roku zadzwoniłam do pana nadleśniczego – zareagował natychmiast i wysłał pismo do gminy. Niestety, pozostało ono bez echa – mówi Bożyk.
I dodaje: - Gmina mówi, że "my czekamy na odpowiedź". A ja się pytam – na co wy czekacie? Na śmierć i nieszczęście? Tutaj chodzą dzieci, są wszędzie szerszenie.
Bożyk nie rozumie również długiego okresu oczekiwania na opinię i zajęcia się sprawą - Na co my czekamy? Na opinię? W dzisiejszych czasach to nie stanowi problemu - są telefony i faxy – można szybko załatwić sprawę.
Szczęśliwy finał?
Nadleśnictwo Biała Podlaska zgłosiło się z prośbą dotyczącą przeprowadzenia prac pielęgnacyjnych dębu. – Od razu na drugi dzień przyjechali. Gdy zadzwoniłam do nadleśnictwa, powiedziano mi, że gmina w ogóle nie reaguje - dodaje Bożyk.
Według zawartych w dokumencie informacji, pielęgnacja polegałaby na podcięciu gałęzi, które są skierowane w stronę budynku mieszkalnego. Przy jednym z dwóch dębów wskazane jest też wykonanie prac konserwatorskich polegających na oczyszczeniu i zabezpieczeniu ubytku środkami grzybobójczymi. Dęby zagrażają bowiem bezpieczeństwu ruchu, życia i mienia mieszkańców.
Pismo zostało wysłane do urzędu gminy 3 czerwca. Dlatego w połowie sierpnia skontaktowaliśmy się z Nadleśnictwem, by dowiedzieć się, jaka była odpowiedź. - Dostałem informacje z gminy, że już jest zgoda Regionalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska. Obecnie czekamy na wspólne spotkanie, by odciąć gałęzie – mówisz nadleśniczy Tomasz Bylina.
Kolejne oczekiwanie
Skontaktowaliśmy się również z wydziałem geodezji bialskiej gminy. – Dostaliśmy zgodę z RDOŚ. W czwartek byłem w terenie. Sytuacja wygląda tak, że jedno drzewo jest mocno uszkodzone. Nie ma czuba, pozostały boczne gałęzie w jednym "piętrze". Ścięcie tego piętra spowoduje, że zostanie nam jeden pień bez czuba. W związku z tym podjąłem decyzję o ponowne wystąpienie do RDOŚ z projektem uchwały, który zniesie pomnik w całości ze względów bezpieczeństwa. Dlatego w tej chwili wstrzymamy się z podcięciem, ale likwidacja tego pomnika przyrody jest konieczna – mówi Waldemar Danieluk, kierownik wydziału geodezji.
Pismo zostało wysłane, według zapowiedzi, w ostatni piątek sierpnia. Nie wiadomo jednak, kiedy drzewa zostaną ścięte.
Napisz komentarz
Komentarze