Przypomnijmy, teatr „Czeladońka” istnieje ponad 40 lat. Jego założycielem i prowadzącym był do 2020 r. Kazimierz Kusznierów. Po jego odejściu stery przejęła siostrzenica artysty Karolina Kwiatkowska.
– Jeszcze za życia wujek często powtarzał, że bardzo chciałby, abym po nim prowadziła teatr. Aczkolwiek mówił też, że na pewno nie zechce mi się jeździć z Białej Podlaskiej, że jestem za młoda i nie do końca rozumiem, jak ważne jest podtrzymywanie dawnych tradycji i obyczajów – opowiada Karolina Kwiatkowska.
Chcę spełnić marzenia
– Szczerze mówiąc, nie myślałam wówczas, że podejmę się tego twórczego zadania. Tego, co wujek robił, tworzył, w co wkładał tyle pracy, energii i zdrowia. Teatr był jego największą pasją, częścią jego samego. Teatr przejęłam przypadkiem, a może to siła wyższa...? – zastanawia się siostrzenica artysty. – Zaczęło się od tego, że wójt Jerzy Czyżewski zaproponował po śmierci wujka organizację Sobótki, na otwarcie zbiorników wodnych, po dawnej cegielni w Łomazach. To był nasz pierwszy występ bez tak ważnej osoby, nie tylko dla mnie, ale również dla wszystkich aktorów. Dzięki przygotowaniom i występowi zdałam sobie sprawę, że chcę się tym zająć, chcę pielęgnować pamięć o nim, o dawnych zwyczajach i obrzędach. Dziś, niestety, to wszystko jest coraz bardziej zapominane i coraz mniej doceniane. Uświadomiłam sobie, że chcę spełniać nasze wspólne marzenia. Doceniłam jeszcze bardziej jego pracę i śmiało mogę powiedzieć, że wujek stworzył coś naprawdę pięknego, niepowtarzalnego. Wiem, że dopóki żyje teatr, żyje i on – podkreśla Karolina Kwiatkowska.
Wróżby, wianki i ognisko
Po dwóch latach pandemii „Czeladońka” może znów występować i zachwycać widzów pięknymi widowiskami. W tym roku, po raz pierwszy wystąpiła 11 czerwca, podczas Biesiady Ludowej w Koszołach. Wydarzenie zorganizowało Koło Gospodyń Wiejskich z Koszoł. Aktorzy oczarowali publiczność pięknymi cygańskimi strojami i piosenkami. Nie lada atrakcją dla zebranych okazały się też wróżby cyganek, które wywołały na twarzach uczestników biesiady szczere uśmiechy.
Nie przeminął jeszcze blask cudownych wspomnień nocy w Koszołach, a nasi aktorzy zachwycili warszawską publiczność „Baśnią o Nocy Świętojańskiej”. – To było spełnienie marzeń wujka. Wzięliśmy udział w największym w Polsce wydarzeniu przypominającym noc Kupały. „Wianki nad Wisłą w Warszawie” to było dla nas ogromne wyzwanie, ale też życiowa przygoda – opowiada Karolina Kwiatkowska.
Impreza odbyła się na Podzamczu w Multimedialnym Parku Fontann. Teatr „Czeladońka” wystawił „Baśń o nocy świętojańskiej”. Aktorzy wystąpili w ludowych strojach, kobiety z wiankami z naturalnych kwiatów. Chłopcy skakali przez ognisko, a panny puszczały wianki. Dużo emocji wzbudziła też scena z czarownicami z Łysej Góry, które przyleciały na miotłach i rozbawiły publiczność. Ostatecznie kwiat paproci został odnaleziony.
– „Baśń o Nocy Świętojańskiej” została wystawiona po raz pierwszy pod wujka kierownictwem w 1980 r. W dawnych czasach jednym z najważniejszych elementów nocy Kupały były ogniska. Palono je, by oświetlały dobrym duchom drogę do ludzkich gospodarstw i odpędzały złe moce. Tak jak w pieśni, którą śpiewamy na naszym widowisku. ,,Dziś pozbawim czarownice złych mocy...". Nierozłącznym elementem są też skoki chłopców przez ognisko, który oznaczały wypędzenie z nich zła oraz zapewnienie płodności. Natomiast palenie ziół w ognisku miało na celu zapewnienie zdrowia, urodzaju oraz dobrej pogody w nadchodzących żniwach – wyjaśnia Karolina Kwiatkowska.
Razem z „Czeladońką”, nasz region w stolicy reprezentowali: Zespół Śpiewaczy "Luteńka" z Koszoł, zespół "Na swojską nutę" z Zahorowa, Kapela Podwórkowa "Caravana" z Białej Podlaskiej oraz zespół "Malwy' z Ukrainy. – Ten występ był spełnieniem marzeń wujka i moich. Stresowałam się bardzo. Chciałam, żeby wszystko wyszło jak należy, żeby pokazać nasze widowisko z jak najlepszej strony. Tak aby warszawska publiczność wychwyciła najważniejsze momenty i przesłania. Oprócz widowiska nasze aktorki uczyły wicia wianków. Cała grupa włożyła w ten wyjazd i występ naprawdę dużo energii. Chciałabym podziękować wszystkim zaangażowanym w ten wyjazd – mówi kierowniczka teatru.
Gorący sezon nadal trwa
Z „Baśnią o nocy świętojańskiej” aktorzy wystąpili też 2 lipca w Łomazach na zbiornikach wodnych po dawnej cegielni. – To było niesamowite przeżycie. Z nieba siąpił deszcz, a nasze pochodnie płonęły. Z rozpalonego ogniska bił blask. Nasze widowisko ma w sobie dużo magii, bóstw i zaklęć, co się mocniej odczuwa, kiedy jest półmrok. Myślę, że widzowie też to czują, bo zbieramy na koniec pozytywne recenzje – mówi jedna z nowych aktorek Grażyna Tyszewska.
Gorący sezon teatru nadal trwa. W planach „Czeladońka” ma jeszcze występ ze sztuką „Cyganie” na biesiadzie ludowej w Terebeli i na dożynkach w Łomazach oraz widowisko „Wereja” w Koszołach. – Planów mamy naprawdę dużo, ale nie chcę ich na razie zdradzać. O wszystkich inicjatywach będę informować na profilu „Czeladońki” na Facebooku – wyjaśnia bialanka.
I dodaje na koniec, że teatr obrzędowy z Lubenki tworzą ludzie pełni pasji i wiary, że razem można stworzyć coś pięknego i wartościowego.
CZYTAJ TEŻ: Kino w Wisznicach zaprasza mieszkańców na darmowe seanse
CZYTAJ TAKŻE: Dodatek do węgla. Gdzie i kiedy złożyć wniosek?
Napisz komentarz
Komentarze