– Fakt, że sołtysi nie mają prawa głosu w czasie sesji rady gminy oceniam bardzo negatywnie. Poprosiłem jednego z radnych o przywrócenie punktu „Wolne wnioski”, który zawsze był w czasie porządku obrad. Covid-19 przeszkodził w obecności na sesjach, więc sołtysi oglądali je w internecie, a punkt został zniesiony. Punkt na ostatniej sesji został przyjęty, a później na komisji znów go zlikwidowano. Z tego wynika, że sołtysi są niepotrzebni na sesjach, bo nie mogą się wypowiedzieć. Przed pojawieniem się pandemii, wszyscy sołtysi byli obecni i wypowiadali się w temacie dotyczącym gminy. Teraz sołtys jest potrzebny jedynie do zbierania podatków, nie ma prawa głosu – zauważa sołtys Bohukał Henryk Łukaszuk. – Moje zdanie jest takie, że tak nie powinno być, ale w tej sprawie jesteśmy bezsilni. Jedyna możliwość polega na tym, że sołtys uda się do wójta na indywidualną rozmowę. Jednak, uważam, że wypowiedź wygłoszona w obecności radnych i zaproszonych gości ma inny wydźwięk niż wypowiedziana w zaciszu gabinetu wójta. To zupełnie inna sytuacja niż mówienie publicznie o bieżących problemach w konkretnej wsi. Sołtysi mówili zawsze na temat, rzeczowo, może krytykowali działania władz gminy, ale z sensem i słusznie – mówi sołtys Henryk Łukaszuk.
Ryszard Stoma sołtys Małaszewicz Dużych ocenia bardzo źle usunięcie punktu „Wolne wnioski” z porządku obrad. – W ten sposób zamyka się usta dla sołtysom. Chcemy poruszyć tematy, o których radni nie wiedzą. Wójt odpisuje na pisma jak uważa. Zamknięto nam usta. Z tego wynika, że na sesję nie mamy po co jechać. To zniechęca do jakiejkolwiek działalności, gdyż jesteśmy pomijani. Sprawa trwa od dłuższego czasu, gdyż „Wolne wnioski” i „Pytania i interpelacje” zostały wykreślone w czasie pandemii. Sytuacja ma miejsce od dwóch lub trzech lat. Taką demokrację mamy w gminie – zauważa Ryszard Stoma.
Kończy się społeczeństwo obywatelskie?
Zbigniew Gmur sołtys Kobylan wyjaśnia, że fakt, iż nie ma „Wolnych wniosków” powoduje, że kończy się społeczeństwo obywatelskie i tworzy się władza autorytarna. Jak to ocenić, skoro nie można o nic spytać, nic powiedzieć, a zostaje jedynie rada – maszynka do głosowania? Ustawa o samorządzie gminnym i statut sołectwa gwarantuje mi prawo do zadawania pytań, powinienem składać wnioski i postulaty. Zostałem tego pozbawiony. Nie odpowiada mi zgłaszanie spraw indywidulanie wójtowi. Może więcej słyszę o tym, co się dzieje w gminie, więc uważam, że niektóre pytania trzeba kierować też do rady gminy – podkreśla. – Przyszłość widzę negatywnie, jeśli ktoś próbuje zamknąć usta sołtysom i nie chce ich słuchać konsekwencje będą znaczące – stwierdza Zbigniew Gmur.
– Odrzucając punkt „Wolne wnioski”, odbiera się sołtysom możliwość zabierania głosu. Później mieszkańcy rozliczają sołtysów czy ich sprawy zostały zgłoszone. Sołtysi chcą je zgłosić publicznie, bo jest to nagrywane i znajduje się w protokole sesji. Wtedy sołtys jest „czysty” przed zainteresowanymi. Jeżeli sołtys pójdzie na rozmowę do wójta, a wójt problemem się nie zajmie, sołtys jest źle oceniany, bo nic nie zrobił – mówi radny Łukasz Dragun. Dodaje, że jego zdaniem z góry powinien być narzucony porządek obrad, którego rada gminy nie mogłaby zmieniać.
– Sołtysi nie przychodzą na sesje, a jeśli już to są to pojedyncze osoby. Zgodnie ze statutem każdego sołectwa, sołtys jest organem pomocniczym Urzędu Gminy, a nie rady gminy. Rada podejmuje decyzje uchwałami. Na co dzień jesteśmy w urzędzie i zapraszamy, jeśli ktoś ma sprawę. Jeżeli sołtys ma problem dzwoni do urzędników czy do mnie. Sama dyskusja niczego nie wnosi. Złożony wniosek powinien trafić do komisji, a komisja musi zapytać wójta. Dyskusja do niczego nie prowadziła, więc radni stwierdzili, bo to oni decydują, że szkoda czasu na nowe tematy, jeżeli nie są odpowiednio przygotowane. Jeśli dany temat będzie wymagał uchwały, to zapraszamy do urzędu, gdzie zostanie przygotowany. Jednak, większość spraw nie wymaga uchwał, bo są to doraźne rzeczy, które można załatwić na bieżąco – przekazuje wójt Krzysztof Iwaniuk. – Jeżeli przyjdzie sołtys i złoży odpowiedni wniosek, to my kierujemy go do odpowiednich instytucji, bo często sprawy nie są w naszych kompetencjach. Dlatego nie są podejmowane – wskazuje wójt.
PRZECZYTAJ TAKŻE: Nocny pożar w przetwórni ryb. Szacowane straty to 1,5 mln zł
PRZECZYTAJ TEŻ: Pątnicy z Jabłecznej dotarli na Święta Górę Grabarkę
Napisz komentarz
Komentarze