Jarmark Sapieżyński w Kodniu rozpoczęła msza święta sprawowana o godz. 12.00, po niej nastąpił przemarsz na Błonia Kodeńskie i uroczyste otwarcie jarmarku. Następnie na scenie wystąpił Janusz Pruniewicz i Zespół Swańki z Wyryk. Kolejno miał miejsce pierwszy ułański pokaz konny przeprowadzony przez Radzyńskie Stowarzyszenie Kawaleryjskie. Po nim wystąpiły grupy: Orchowianki, Jarzębina i Zespół Pieśni i Tańca Podlasie. Po zakończeniu prezentacji muzycznych odbył się następny ułański pokaz konny. Na scenie wystąpił też zespół Daj to głośniej, ogłoszono wyniki II Turnieju Łuczniczego o Strzałę Sapiehy, zagrała też Orkiestra Reprezentacyjna Straży Granicznej, zaśpiewał zespół Mołodyczki z Ukrainy i odbyła się dyskoteka pod chmurką. Dodatkowymi atrakcjami były stoiska z regionalnymi produktami oraz rękodziełem artystycznym twórców z województwa lubelskiego, piknik wojskowy, plac zabaw dla dzieci oraz miasteczko food trucków.
Kawaleria w pędzie
Kamil Kubaczyński z Radzyńskiego Stowarzyszenia Kawaleryjskiego wraz ze swymi kompanami prezentował konne pokazy ułańskie. – Jesteśmy stowarzyszeniem, które specjalizuje się w dwóch okresach, w wojnie polsko-bolszewickiej 1920 r. i 1939 r. Dziś pokazujemy sprawność kawaleryjską czyli to czym kawaleria posługiwała się podczas wojny. Zaprezentowaliśmy jak kawalerzysta i koń wygląda w pędzie. Przyjechaliśmy w siedem osób, w mundurach ułańskich wzór nr 17 tzw. ułankach z końmi, z siodłami na rok 1920 zapożyczonymi z armii austriackiej. Można było zobaczyć naszą sprawność we władaniu lancą, szablą, skoki konia, a także musztrę kawaleryjską czyli szyki, w jakich poruszała się kawaleria – wyjaśnia Kamil Kubaczyński.
Tomasz Szajewski ze Stowarzyszenia Lubelska Grupa Historyczna im. Żołnierzy Wyklętych Lubelszczyzny przygotował wraz z członkami stowarzyszenia stoisko z replikami broni z okresu II wojny światowej. – Pokazujemy repliki broni, ładownice, wyposażenie partyzantów, które używali w czasie II wojny światowej i po niej. Prezentuję mundur wzór nr 36 – mundur oficera piechoty. Składa się z kurtki, bryczesów, butów typu oficerki, kabury, pasa głównego i pistoletu, a także smyczy do obrony. Mundur był noszony do końca II Rzeczpospolitej – mówi. Dodaje, że jest duże zainteresowanie stoiskiem. - Dzieci i mężczyźni robią sobie zdjęcia z replikami broni, ale zdarza się, że są też nimi zainteresowane kobiety – wskazuje. W sumie przyjechało piętnastu rekonstruktorów z tej grupy.
Tykwowe zoo i naczynia z białej gliny
Justyna Torbicz przyjechała na Jarmark Sapieżyński z koleżankami z Koła Gospodyń Wiejskich i zespołem śpiewaczym z Wyryk. – Zajmujemy się rekonstrukcją dawnych nakryć i kap, wykonanych ręcznie. Szyjemy np. torebki z wykorzystaniem pasiaków, poduszeczki na krzesła. Pomysł wziął się z miłości do folkloru, tego co unikalne i nasze. Cenimy lokalną tradycję, chcemy by nie uległa ona zapomnieniu – tłumaczy. – Koło działa od jedenastu lat, należy do niego siedemnaście osób. Obecnie jako stowarzyszenie realizujemy projekt „Szkoła mistrza tradycji”, w ramach którego mamy trzy lata na naukę tkactwa. Obecnie tkamy dywany i tkanin na spódnice, za rok będziemy uczyć się tkać perebory – przekazuje Justyna Torbicz.
Robert Wójtowicz z Chełma z żoną, tworzą naczynia z białej gliny. – Wyrabiam naczynia na kole lub lepię ręcznie, a żona je zdobi. Zajmujemy się tym po pracy zawodowej. Wykonanie misy ze zdobieniami zajmuje kilka godzin. Naczynie trzeba ukręcić, wyczyścić, wysuszyć, wypalić, pomalować, poszkliwić. To bardzo pracochłonne zajęcie. Powstają misy, kubki, kufle, wazony, dzbanki, elementy plastyki figuralnej, kropielnice – wymienia.
Elżbieta Tomasiak tworzy tykwowe zoo. – Uprawą tykwy zajmuję się od 2013 r. To roślina jednoroczna, owoce muszą zdrewnieć na roślinie. Później suszą się przez pół roku. Następnie można z nich wykonać figurki zwierząt, lampy, misy, biżuterię. Jak to robić dowiedziałam się, dzięki szukaniu informacji na ten temat w internecie. Prace pokazuję na jarmarkach, festynach, dożynkach, a także na Facebooku. Na przykład figury żyraf wykonałam z dwóch części tykwy i użyłam farb akrylowych. Figury wykonuję jedynie zimą, wieczorami – przekazuje.
Pielęgnują tradycje rodu Sapiehów
Swoje stoisko na jarmarku miała też Panna Apteczkowa czyli Paulina Pietrusik prowadząca na Facebooku profil Frykasy z Kodnia. – Dziś prezentujemy Frykasy z Kodnia nagrodzone w konkursach, jak Najlepszy Smak Lubelszczyzny, niektóre z nich są wpisane na ministerialną Listę Produktów Tradycyjnych. W tym roku obchodzimy pięciolecie Frykasów z Kodnia, więc częstujemy też tortem szpinakowo-pokrzywowym z miętą i jeżynami – zachęca. - Sapiehowie to ród, który był zamożny, więc stać go było na różnego rodzaju frykasy - zauważa. Jarmarki odbywały się w miastach, które leżały przy szlakach kupieckich. Kodeń też w takim miejscu się znajdował, więc zjeżdżali tu kupcy z Księstwa Litewskiego. Stąd ruch jarmarkowy był tu większy, spławiane było też zboże. Dzięki temu Panna Apteczkowa przygotowywała frykasy jak np. sól ziołową, wędliny dojrzewające z pieprzem i kolendrą czy skórki pomarańczowe. Na jarmarku powodzeniem cieszy się chleb z buraków, chleby cebulowy i razowy, cukier miętowy, herbatki ziołowe różnego rodzaju, dereń marynowany – przekazuje Paulina Pietrusik.
- Tradycja jarmarków sapieżyńskich sięga czasów rodu Sapiehów. W ciągu roku były organizowane cztery jarmarki. Gmina przy współpracy z oblatami wróciła do tej tradycji i raz w roku organizuje Jarmark Sapieżyński. Na stoisku mamy wszystko to, co znajdowało się w dobrodziejstwie naszych ojców czyli zioła z Ogrodu Maryjnego, ciasteczka, kwasy chlebowe, żebraczki, chlebek, herbatki ziołowe, sękacz, lizaki – mówi przewodniczka kodeńska Zofia Sacharczuk. Dodaje, że w Kodniu zachował się też jarmark czwartkowy, który odbywał się również w czasach Sapiehów.
Na scenie wystąpił m.in. zespół Jarzębina. Jadwiga Oleszczuk wyjaśniła, że na scenie zaprezentuje wraz z grupą wiązankę Piosenek Zalotnych, pokazujących współczesnym, w jakich okolicznościach spotykała się młodzież. Wśród nich są: „Tam na polu”, „Jabłonie”, „W ogródeczku, na pasiece”, „W zagajniku leszczynowym”. - Dzisiaj występujemy w sześć osób, a do zespołu należy dziesięciu członków. Zespół śpiewa już 31 lat. Występujemy na imprezach powiatowych, śpiewaliśmy też na ogólnopolskim festiwalu w Kazimierzu Dolnym, zajmując II i I miejsce, prezentowaliśmy się również na scenie szczecińskiej filharmonii. Byliśmy też we Francji, gdzie wykonaliśmy koncert dla polonii. Śpiewamy a cappella białym głosem. Stroje, które nosimy składają się z bluzek z wyszytymi pereborami, spódnice są znalezione w babcinych kufrach, do tego mamy czarne gorsety wyszywane w barwne kwiaty – wyjaśnia.
PRZECZYTAJ TEŻ: Ostatnia droga ks. prałata Henryka Rzeszotka
PRZECZYTAJ TAKŻE: Gmina Terespol: Sołtysi nie mają głosu na sesjach?
Napisz komentarz
Komentarze