Od dziś obowiązująca stopa procentowa to 6,75. Tyle osiągnęła po wczorajszej decyzji Rady Polityki Pieniężnej, która 7 września zdecydowała o podniesieniu stóp o 25 pkt. bazowych. To już 11 podwyżka stóp procentowych od jesieni ubiegłego roku. Tym razem to odpowiedź Rady Polityki Pieniężnej na sierpniowy poziom inflacji, który według danych GUS osiągnął 16,1 proc.
"Trzeba pokazać determinację"
Tydzień przed wczorajszą decyzją Rady Polityki Pieniężnej, po ogłoszeniu przez GUS poziomu sierpniowej inflacji, w wywiadzie dla TVN24, prof. Przemysław Litwiniuk, członek RPP tak przedstawiał swój punkt widzenia na obecną sytuację w kraju.
– To, co zwykle dzieje się w wakacje, jeśli chodzi o zjawiska korygujące inflację in minus, nie zadziało się ze względu na wzrost cen energii, paliw czy żywności – mówił Przemysław Litwiniuk, dodając, że realnym wydaje się podniesienie stóp procentowych na wrześniowym posiedzeniu Rady Polityki Pieniężnej. – Myślę, że 25 pkt. bazowych to scenariusz podstawowy. Jestem zwolennikiem poglądu, że ktoś musi pokazywać, że państwo polskie jest zdeterminowane do walki z inflacją, po prostu ktoś musi. Jeśli takiej determinacji nie widać w projekcie ustawy budżetowej, to taki sygnał musi płynąć z banku centralnego.
CZYTAJ TEŻ: Czwarta dawka szczepionki przeciwko Covid-19 już dla wszystkich
Zdaniem Litwiniuka, radykalne podejście do walki z inflacją, jeśli ma być wdrożone, to powinno się dziać w najbliższych kwartałach. – Dzięki wakacjom kredytowym kredytobiorcy zostali dostatecznie osłonięci. Stworzyła się przestrzeń do tego, by zanim te wakacje kredytowe się skończą, spróbować na te 4-6 kwartałów, zastosować bardziej radykalne rozwiązania – mówi prof. Przemysław Litwiniuk.
Członek Rady Polityki Pieniężnej uważa, że z pozycji NBP powinno się zakładać, że czarne scenariusze będą kontynuowały swoje funkcjonowanie i odpowiednio na to reagować. Te przewidywane scenariusze, to jak wylicza: drożejące ceny energii, surowców, przerwane łańcuchy dostaw, skutki wojny oraz niekontrolowane wydatki w roku wyborczym.
– Polityka finansowa rządu nie pokazuje, że ten chce walczyć z inflacją. Jeśli chce się zachęcić Polaków do oszczędzania, trzeba zacząć od siebie. Pieniądze rozdawać trzeba potrzebującym. Tymczasem rząd, pokazując wstępny projekt budżetu na 2023, wskazuje, że wydatki będą rosły i deficyt też. Tego się nie robi, gdy walczymy z inflacją – twierdzi Przemysław Litwiniuk.
CZYTAJ TEŻ: Państwo sprawdzi, czy płacimy abonament RTV. I grozi wysokimi karami
Inflacja dobije do 20 proc.?
– Można mieć też pretensje do tego, że dziś ustawa budżetowa jest tylko wycinkowym regulatorem polityki finansowej państwa. Prawdziwe pieniądze idą obok, w ramach różnych funduszy. To jest poza kontrolą parlamentu i regułą konstytucyjną. To działanie w mętnej wodzie. Jeżeli mamy np. do czynienia z finansowaniem dodatków energetycznych z funduszu przeciwdziałania covidowi z pieniędzy, przekazanych przez NBP, to każdy logicznie myślący człowiek zastanawia się, czy jest to działanie prawidłowe. W moim przekonaniu trzeba wrócić do modelu konstytucyjnego.
Zdaniem prof. Przemysława Litwiniuka inflacja na poziomie 20 proc, jest bardzo realnym scenariuszem. – Nie jest wykluczona i to w styczniu, ze względu zmiany, dotyczące regulowanych cen energii. Natomiast niska inflacja jest warunkiem powrotu do pewnego kręgu cywilizacyjnego. Myślę, że jej obniżenie jest możliwe w końcówce 2023 roku, może w 2024 – dodaje prof. Litwiniuk.
PRZECZYTAJ:
- Rowerzyści, uważajcie na przejazdach rowerowych! Zmiany w prawie
- Mają przebudowywać odcinek ulicy Sidorskiej, a nie ma nawet planów
- To nie żart. W urzędzie można skorzystać z toalety tylko „za zgodą przełożonego”
- Wjechał w budynek. Sprawdzają, czy był pijany lub po narkotykach
- Pijany ksiądz z Międzyrzeca Podlaskiego spowodował wypadek
Napisz komentarz
Komentarze