Na pomysł zorganizowania pikniku przed siedmiu laty wpadło trzech młodych mieszkańców Dubicy, członków byłego koła historycznego. Po raz drugi impreza była poświęcona pamięci Żołnierzy Wyklętych.
Piknik w zamierzeniu ma być żywą lekcją historii. Dlatego jego nieodłącznym elementem są spotkania z żyjącymi świadkami tamtych czasów. Po oficjalnym otwarciu pikniku przez Marka Banaszczuka, prezesa OSP Jedna Dubica i Elżbietę Sokołowską, dyrektor GOKiO w Wisznicach o walce w konspiracji opowiedział zebranym Edmund Brożek, prezes światowego Związku Żołnierzy Armii Krajowej we Włodawie.
– Jestem zadowolony, że na dzisiejszym spotkaniu jest tak dużo młodych. W moim przypadku z partyzantką zaczęło się 4 lutego 1943 roku, gdy zostałem aresztowany. Grałem na weselu. Wójt z Hańska, który miał wojsko z Ukraińców, to był pogromca konspiracji i on liczył na to, że w tej rodzinie będzie oficer łączności. Okrążyli z daleka miejscowość i ten dom weselny i wszystkich aresztował, a licząc na to, że ja najmłodszy to da się mnie przycisnąć. Wcześniej byłem robotnikiem przymusowym u Niemca, posiadałem taką kartę i to mnie uratowało. Po miesiącu zostałem zwolniony. Wróciłem, nie wywieźli mnie, nie rozstrzelali – wspominał Brożek.
Brał udział w kilki ważnych akcjach na terenie powiatu włodawskiego, m.in. 8 maja 1944 roku w okolicach Adampola i Wyryk. – Był sygnał, ze Niemcy przyjadą po kontyngent. Pamiętam podjechało 7 samochodów. Mieliśmy z dowódcą umówiony sygnał. Na głos zwykłego odpustowego gwizdka miała zagrać broń maszynowa. Był taki trzask, Niemcy zaczęli wyskakiwać. Krzyczeli: "Hande hoch". Jak nasi doskoczyli, musieliśmy się wycofać. Wycofaliśmy się w dolinę i słyszymy ogromne jęki, zobaczyliśmy, że kilku naszych nie ma. Chcieliśmy wracać po rannych, dowódca wysłał na zwiad trzech naszych. Niemcy już nadeszli, zostaliśmy otoczeni i wtedy już każdy walczył na swoja rękę. Powoli z tego okrążenia się wydostawaliśmy. Mieliśmy przewodnika, który dobrze znał teren, maszerowaliśmy całą noc, a naszych żołnierzy Niemcy zgarnęli do Włodawy, a później z powrotem do Adampola, obleli benzyną i spalili i teraz stoi tam pomnik – opowiadał Brożek.
W programie pikniku było również spotkanie z Markiem Franczakiem, synem ostatniego Żołnierza Wyklętego ps. Lalek. Zaprezentowana została również wystawa sprzętu wojskowego, a także pamięci żołnierzy niezłomnych.
Monika Pawluk
Napisz komentarz
Komentarze