Orlęta Spomlek Radzyń Podlaski – ŁKS Łagów 0:1 (0:1)
Bramka: 0:1 Szymon Kamiński 18 samobójcza.
Orlęta: Kołotyło – Czaljadka, Duchnowski, Kamiński, Szymala, Koszel (60 Rycaj), Korolczuk (60 Sowisz), Skrzyński (72 Kuźma), Kobiałka, Ozimek (80 Mnatsakanyan), Maj.
Łagów: Lipiec – Tonia, Szymocha, Orlik (64 Chełmecki), Milinyszyn, Seweryn, Lepiarz (76 Rogoziński), Rogala, Mianowany (76 Waniek), Imiela, Mydlarz.
Żółte kartki: Czaljadka (Orlęta), Orlik, Mydlarz (Łagów). Sędziował: Norbert Chrząstek z Radomia.
Zespołowi z Radzynia Podlaskiego przyszło zmierzyć się na swoim boisku z inną czołową ekipą trzeciej ligi. Podopieczni trenera Mikołaja Raczyńskiego musieli uznać wyższość rywali, a o wyniku zadecydowała bramka samobójcza.
W 17 minucie zawodnik Orląt, Szymon Kamiński, próbował wybić piłkę w swoim polu karnym i pechowo skierował ją ostatecznie do własnej siatki. Było szybko 0:1 i nasz zespół musiał odrabiać straty. Nie było jednak łatwo, bo przyjezdni mądrze się bronili i ciężko było o dogodne sytuacje. Bramkarza ŁKS próbowali zaskoczyć między innymi Mateusz Ozimek czy Arkadiusz Maj, a w końcówce przewrotką popisał się Kamiński, ale nie udało się doprowadzić przynajmniej do wyrównania.
Rywale też mieli swoje okazje, w tym Kamil Orlik, który wychodził sam przed Kacpra Kołotyłę, ale uprzedził go nasz bramkarz. Ostatecznie trzy punkty zgarnął ŁKS - zespół z Łagowa po raz pierwszy w historii wygrał w Radzyniu Podlaskim. – Pechowo stracona bramka zadecydowała o wyniku spotkania – ocenia mecz cytowany na klubowym Facebooku trener Orląt, Mikołaj Raczyński. – Mieliśmy swoje okazje, ale rywale skutecznie się bronili. Mimo porażki dobrze operowaliśmy piłką, brakowało tej kropki nad „i”. Szkoda, że nie udało się skruszyć łagowskiego muru, bo uważam, że zasłużyliśmy na minimum jeden punkt. Zrobimy wszystko, żeby przywieźć teraz z Ostrowca Świętokrzyskiego komplet oczek.
W następnej kolejce zespół z Radzynia Podlaskiego zagra na wyjeździe z KSZO Ostrowiec Świętokrzyski 8 października o godzinie 15.
Napisz komentarz
Komentarze