Zaczynaliśmy od średniowiecza, a teraz jesteśmy w 21. wieku – mówią z dumą w parczewskiej filii Stacji Pogotowia Ratunkowego. Z okazji jubileuszu 60-lecia istnienia były odznaczenia i okazja do wspomnień.
Dyrektor Stacji Pogotowia Ratunkowego w Białej Podlaskiej Tadeusz Łazowski uważa, że taki jubileusz to duże wydarzenie. – To nie tylko wielkie święto, ale także czas na refleksję, wspomnienia i podsumowania – mówi dyrektor. – Bardzo się cieszymy, że są wśród nas osoby, które zaczynały pracę w pogotowiu i takie, które pamiętają, jak się zmienił sprzęt i metody ratowania ludzi.
W parczewskiej filii Stacji Pogotowia Ratunkowego w Białej Podlaskiej najdłużej pracuje kierownik Kazimierz Murawski – 41 lat. Z okazji jubileuszu przygotował kilka zdjęć, żeby zobrazować, jak pracowało pogotowie 40 lat temu. Na fotografiach widać m.in. popularną wówczas warszawę i fiata 126p.
Pielęgniarz Leszek Śniszewski (30 lat w zespole) potwierdza słowa szefa. – Zaczynaliśmy od średniowiecza, teraz jesteśmy w 21. wieku. Mieliśmy jedną walizkę z lekami, teraz mamy sprzęt na poziomie europejskim. Na przykład urządzenia do automatycznego masażu serca, trochę nas to odciąża – mówi.
Zespół jest nie tylko dobrze wyposażony, ale także wykształcony, co też zmieniło się na przestrzeni lat. Teraz w pogotowiu nie ma sanitariuszy ze średnim wykształceniem, nie ma kierowców. Wszyscy mają wyższe wykształcenie. Janusz Kowalczyk wspomina, że osiem lat temu całemu zespołowi ówczesny dyrektor postawił wymaganie: wykształcenie ma być uzupełnione. I wszyscy, którzy dziś pracują, poszli się uczyć.
Wykształcenie i dobry sprzęt są jedynie uzupełnieniem czegoś, co tu jest niezwykle ważne, jeśli nie najważniejsze. – To jest nie tylko praca, ale powołanie – mówi Leszek Śniszewski. – Trzeba się tu odnaleźć. Nie każdy poradzi sobie z tym, żeby tak blisko i często mieć do czynienia z ludzkim cierpieniem, wypadkami czy śmiercią.
Więcej w papierowym i elektronicznym wydaniu "Słowa" nr 38
Aneta Pawłowska-Krać
Napisz komentarz
Komentarze