Marsz-patrol ulicami miasta wyrusza co roku 16 listopada. To pamiątka o tragicznych wydarzeniach w historii Międzyrzeca Podlaskiego, organizowana w tym roku już po raz 27.
XXVII Marsz-patrol szlakiem Krwawych Dni Międzyrzeca
– 11 listopada 1918 roku cała Polska cieszyła się już z odzyskanej niepodległości. Natomiast tutaj w Międzyrzecu Podlaskim, niemieccy husarzy śmierci, siali terror, śmierć i rabunek. Przez pięć dni ginęli tu ludzie, ostrzeliwane były budynki, zginęło wielu mieszkańców naszego miasta i żołnierze POW wraz ze swoim dowódcą sierżantem Zowczakiem. To bardzo smutny i krwawy czas w historii, Polska już się cieszyła, a Międzyrzec cierpiał, aż do grudnia. Dlatego też taką ideę przyjął śp. Roman Sidorowicz, nauczyciel szkół międzyrzeckich i dyrektor Szkoły Podstawowej nr 3, członek Towarzystwa Przyjaciół Nauk, aby urządzić marsz-patrol, marsz pamięci poległych w tamtym czasie – przypomniał Andrzej Kurenda, prezes Towarzystwa Przyjaciół Nauk w Międzyrzecu Podlaskim.
PRZECZYTAJ: Biegali w Kąkolewnicy. Prawie 170 biegaczy uczciło Święto Niepodległości
W tym roku mieszkańcy, przedstawiciele władz samorządowych i wojewódzkich oraz poczty sztandarowe, reprezentujące szkoły i lokalne instytucje, wyruszyli spod pałacu Potockich. Ulicą Lubelską marsz przeszedł pod Pomnik Bohaterów Miasta na placu Jana Pawła II, który został odsłonięty w 1931 roku. Ufundowała go społeczność międzyrzecka właśnie na pamiątkę pomordowanych żołnierzy POW w dniu 16 listopada 1918 roku podczas "Krwawych Dni Międzyrzeca". W 1939 r. pomnik zburzyli Niemcy. Odbudowano go w 1959.
Pod pomnikiem skarbnik OSP Stołpno Karol Szmytko odczytał apel pamięci, złożone zostały meldunki, a delegacje złożyły kwiaty i znicze.
W uroczystościach uczestniczył m.in. wicewojewoda lubelski Robert Gmitruczuk. – Oddajemy hołd żołnierzom Polskiej Organizacji Wojskowej i mieszkańcom Międzyrzeca, którzy z bronią w ręku walczyli o odzyskanie niepodległości – mówił Robert Gmitruczuk i dodał: – Chciałbym państwu życzyć, w tym trudnym i wyjątkowym czasie, bo któż z nas jeszcze rok myślał, że znów niedaleko nas, będzie się toczyła czynna walka i świadczyła o tym, że wolność jest nam tylko darowana i o nią musimy walczyć. Życzę nam, abyśmy tak jak nasi przodkowie, tak obecne pokolenie, by wierzyło w to, że warto być Polakiem, warto, by Polska była silnym i niepodległym krajem.
Głos zabrał też zastępca burmistrza Międzyrzeca Podlaskiego, Paweł Łysańczuk.
– W 104. rocznicę tamtych tragicznych wydarzeń, biorąc na świadków bohaterów, których nazwiska znajdują się na pomniku, chciałbym państwu życzyć niezłomności poglądów i charakterów, wiary w podstawowe wartości, które kształtowały naszą cywilizację i historię, jedności, która powinna nas łączyć i spajać oraz pamięci o tym, że wolność nie jest nam dana na zawsze. Przede wszystkim chciałbym wam życzyć, by ten kraj był dla was najbliższy i by Polska była dla was najważniejsza – mówił.
Wśród uczestników był też wicestarosta powiatu bialskiego Janusz Skólimowski. – Dzisiejszy dzień jest jutrzejszym wczoraj, dlatego pamiętajmy o tym, co się wydarzyło, ale patrzmy też w przyszłość, bo dzięki nim (poległym w trakcie Krwawych Dni Międzyrzeca – przyp. red.) ta przyszłość rysuje się dobrze. Pomimo że za naszymi granicami dzieje się coś niedobrego, co zagraża nam wszystkim, bądźmy dobrej myśli – mówił wicestarosta.
Obchody „Krwawych Dni Międzyrzeca” zorganizowało Towarzystwo Przyjaciół Nauk oraz OSP Stołpno.
Krwawe Dni Międzyrzeca
W dniu 16 listopada o godzinie 5:00 rano na opancerzonych i ciężarowych samochodach, uzbrojona w karabiny maszynowe i granaty ręczne wjechała do Międzyrzeca karna ekspedycja niemiecka. Spragniona krwi polskiej i pałająca zemstą tłuszcza niemiecka napadła po drodze na folwark Wysokie i tam zamordowała dzierżawcę. Następnie z całym impetem wjechała do miasta, kierując się ulicą Brzeską, Warszawską i Lubelską w stronę administracji dóbr, gdzie młodzież ochotnicza obrała sobie kwaterę. Zakwaterowani na pierwszym piętrze pałacu Potockich Niemcy przez nikogo niepokojeni opuścili budynek. Zaraz po tym na pałacowe mury spadły serie dwóch karabinów maszynowych. Przez okna wpadły granaty. Zaskoczeni w śnie Peowiacy nie mieli szans na skuteczną obronę, tym bardziej że w budynku pojawił się ogień. Jedenastu Polaków zdołało uciec do parku. Ci, którzy wydostali się na dziedziniec ginęli od niemieckich kul. Żołdacy nie brali jeńców.
WARTO PRZECZYTAĆ: Świętowali 11 listopada. Sprawdźcie, kto został honorowo odznaczony
Obrona stawała się niemożliwa, ucieczka również. Kiedy sierżant Zowczak obudził się, o dalszej obronie już nie było mowy i postanowił prosić Niemców o zawieszenie broni, wywieszając białe prześcieradło. To jednak nie ocaliło obrońców. Komendant Zowczak padł w chwili, kiedy wywieszał po raz trzeci białą chorągiew, padli i inni. Wkrótce zapalony od granatów ręcznych pałac, w płomieniach i gruzach skrył resztki ginących i umarłych. Pałac został prawie zupełnie zdemolowany. Tych, którzy opuszczali płonący gmach, Niemcy dobijali bagnetami.
Następnie rozbiegli się po mieszkaniach, aby tam wymordować wszystkich, którzy brali udział w rozbrojeniu. Nie darowali nikomu i ktokolwiek z ludności cywilnej zjawił się na ulicy lub wyjrzał przez okno, został natychmiast zamordowany. Zginęły co najmniej 44 osoby – 22 żołnierzy POW oraz co najmniej 22 osoby cywilne.
PRZECZYTAJ:
- Jaś zagrał na saksofonie, popłynęła łza. 11 listopada w Łomazach [FILM]
- Minister Czarnek przekazał 2 mln zł dla szkoły społecznej. Jest szansa na salę sportową
- Świętowali 11 listopada. Sprawdźcie, kto został honorowo odznaczony
Napisz komentarz
Komentarze