Elektrownie wiatrowe w Jasionce i Wierzbówce są o około 20 metrów niższe niż w projekcie – wykazała kontrola Głównego Urzędu Nadzoru Budowlanego w Warszawie. Tymczasem wojewódzki nadzór budowlany twierdzi, że... wszystko odbyło się zgodnie z procedurami, a kierownik budowy, że budował zgodnie z projektem. Co więc poszło nie tak? Sprawdza to prokuratura.
– To, że wiatraki są za niskie, było widać gołym okiem – mówi mieszkająca w Jasionce Agnieszka Dudzińska-Centkowska, jedna z osób, które protestują przeciwko podparczewskim siłowniom wiatrowym. Protestujący wskazują na wiele nieprawidłowości przy realizacji tych inwestycji.
Sporo uwag mają do działalności Wojewódzkiego Inspektoratu Nadzoru Budowlanego w Lublinie. Centkowska wymienia zarzuty kierowane pod adresem urzędu: – Uważamy, że WINB od początku tuszował samowolę budowlaną. Pozwolił zakończyć budowę, mimo postanowienia powiatowego inspektora nadzoru budowlanego o jej wstrzymaniu. Ponadto obowiązkowa kontrola WINB, przeprowadzona przed oddaniem do użytkowania, nie stwierdziła żadnych odstępstw od projektów. Jak to się stało, że WINB nie zauważył: drogi wewnętrznej, której nie było w projekcie, budowli ziemnej wokół wieży wiatraka wysokości jednego metra i średnicy około 20 m, jak też innej lokalizacji wieży? Jak WINB mógł nie zauważyć, że wiatraki są za niskie? – pyta Centkowska.
Kontrola wykazała, że stan faktyczny różni się od projektu, zgodnie z którym elektrownia w Jasionce powinna wynosić 145 m, a wysokość wieży w osi wirnika 100 m. Inspektorzy po dokonaniu pomiarów ustalili, że nie zgadza się żadna z tych wartości, bo wysokość wiatraka to niewiele ponad 124 m, a wysokość wieży w osi wirnika to 79,30 m. Niezgodność jest także w Wierzbówce. Ten wiatrak powinien mieć wysokość 140 m, a wieża w osi wirnika – 100 m. Tymczasem pomiary wykazały, że budowla ma niewiele ponad 118 m, a wysokość wieży w osi wirnika to 78,24 m.
Co na to Wojewódzki Urząd Nadzoru Budowlanego, który wydał inwestorowi pozwolenie na użytkowanie? – Z GUNB jeszcze żadna informacja, ani o kontroli, ani o jej wynikach do nas nie wpłynęła, więc nie mogę się ustosunkować – mówi naczelnik wydziału inspekcji i kontroli w WINB Jacek Horszczaruk. Zapewnia, że zanim została wydana zgoda na użytkowanie, w przypadku obu tych inwestycji inwestor przedłożył wszystkie wymagane prawem dokumenty zgodnie z procedurami i nie było przesłanek do tego, by stwierdzić, że są uzasadnione wątpliwości i nakazywać inwestorowi przedłożenie dodatkowej oceny technicznej.
Nic sobie do zarzucenia nie ma także kierownik budowy Stefan Rychlik. – Wiatraki były budowane zgodnie z projektem i miejscowym planem zagospodarowania przestrzennego oraz z wydanymi pozwoleniami na budowę przez starostę parczewskiego – mówi kierownik. I proponuje, by zamiast mierzyć wiatraki, przyjrzeć się raczej intencjom osób, które tak uporczywie chcą tym inwestycjom przeszkodzić. – Bo do czego ma doprowadzić to ciągłe jątrzenie? Pracuję przy budowie elektrowni wiatrowych w całym kraju od lat i nigdzie nie spotkałem się z takim zacietrzewieniem – mówi Rychlik.
Więcej przeczytacie w papierowym i elektronicznym wydaniu Słowa, nr 40
Aneta Pawłowska-Krać
Napisz komentarz
Komentarze