Płoty za blisko ulicy i połamane płyty na przepustach. Takie zastrzeżenia do drogi powiatowej biegnącej przez Paszenki ma jeden z mieszkańców wsi. Zarząd Dróg Powiatowych odpiera ataki mieszkańca już od ponad roku, tłumacząc, że wznowienie granic posesji to duże i kosztowne przedsięwzięcie, a o płyty na chodnikach mieszkańcy nie dbają sami.
Mieszkaniec Paszenek nie może przejść obojętnie nad tym, że posesje przy drodze powiatowej przez wieś mają ogrodzenia nie w jednej linii. Szczególnie przeszkadza mu jedno, które, jak twierdzi, jest tak blisko pasa drogi, że uniemożliwia mu swobodny wyjazd z drogi gminnej, gdy wraca z pola. – Ja już w 2016 roku napisałem do ZDP, żeby zrobić tu porządek. Na początku powiedzieli, że sprawą się zajmą. Ale czas mijał i nic. Teraz okazało się, że niczego nie będą zmieniać – denerwuje się Zbigniew Korpysz z Paszenek.
Do pracy ZDP ma zresztą więcej zastrzeżeń. Pokazuje połamane płyty, które na chodniku przykrywają biegnące w ziemi odpływy. – Przecież to się w głowie nie mieści, żeby tak nie dbać o własność. Co oni w tym zarządzie robią, że nie mogą nawet tych płyt naprawić. Przecież to zagrożenie. Jedzie dziecko rowerem po chodniku, chwila nieuwagi i wpada kołem w dziurę – tłumaczy Korpysz.
W ZDP w Parczewie dylematy mieszkańca Paszenek są bardzo dobrze znane. – Pan wielokrotnie sygnalizował swoje uwagi, a my tłumaczyliśmy mu nasze stanowisko – mówi Renata Gogłuska-Wadyniuk, dyrektor ZDP w Parczewie.
Jak zaznacza, na miejscu byli pracownicy zarządu, sytuację sprawdzali też radni powiatowi. Nie stwierdzili, żeby płot zagrażał widoczności. – Przekazaliśmy panu informację, że w momencie, gdy znajdziemy fundusze na przeprowadzenie wznowienia granic działek, będziemy sukcesywnie regulować te sprawy – informuje.
Co do pokryć przepustów na chodnikach we wsi, Gogłuska-Wadyniuk sama ma uwagi do ich amortyzacji przez mieszkańców. – W ubiegłym roku zleciłam przygotowanie specjalnych płyt zbrojonych, bo wcześniejsze też były porozłamywane. Jak się okazuje, te też nie wytrzymały, ale trudno się dziwić, jeśli mieszkańcy wjeżdżają na chodniki ciężkim sprzętem rolniczym. W tym przypadku warto by się było uderzyć we własne piersi – kwituje dyrektor ZDP.
Więcej przeczytacie w papierowym i elektronicznym wydaniu Słowa, 10 października
Joanna Danielewicz
Napisz komentarz
Komentarze