Ukończenie studiów i kilkuletnie doświadczenie zawodowe nie gwarantują sukcesu na polskim rynku pracy. Zarobki nawet doświadczonych specjalistów często są niewiele większe od płacy minimalnej, a wysokie ceny skutecznie czyszczą portfele. Wielu młodych ludzi nie jest w stanie udźwignąć wysokich kosztów życia w stolicy lub innych dużych miastach. Dlatego coraz częściej wracają do swoich miejscowości rodzinnych.
Marzymy o własnym M
Z analizy firmy Credipass, która zrzesza pośredników kredytowych, wynika, że Polacy chcą żyć na swoim. Na ich drodze do szczęścia coraz częściej stają niewystarczające finanse. W 2023 roku na zakup mieszkania będą mogły pozwolić sobie tylko osoby dysponujące sporą gotówką. A w dobie rozpędzonej inflacji zaoszczędzić nie jest niestety łatwo.
Ze wspomnianej analizy wynika, że mimo niestabilnej sytuacji polityczno-gospodarczej część osób z pokaźnym wkładem własnym i chęcią posiadania mieszkania zdecyduje się kupić nieruchomość. Aż 89 proc. ankietowanych stwierdziło, że w tym roku wzrośnie odsetek Polaków z problemami ze spłacaniem zobowiązań.
Kryzys przyjdzie wraz z końcem wakacji kredytowych. Kredytobiorcy, którzy nie będą w stanie terminowo spłacać rat, zostaną zmuszeni do sprzedaży nieruchomości. Prawdopodobnie zdecydują się zwłaszcza ci, którzy mieszkanie kupili w celach inwestycyjnych.
Młodzi i sfrustrowani
Wśród 20- i 30-latków coraz częściej można spotkać pracowników wypalonych zawodowo. Dlaczego? Bo ukończenie dobrych studiów, doszkalanie się na kursach i nabieranie doświadczenia zawodowego często nie idzie w parze z zarobkami.
Jak wynika z raportu „Młodzi Polacy na rynku pracy 2022” przygotowanego przez PwC, świeżo upieczeni pracownicy na dzień dobry oczekują zarobków rzędu nawet 5 tys. zł na rękę. To i tak niewiele, biorąc pod uwagę ceny wynajmu albo metra kwadratowego mieszkania na rynku pierwotnym lub wtórnym.
Koszt zamieszkania w kawalerce lub mieszkaniu 2-pokojowym w dużym mieście to wydatek rzędu średnio od 2 do 3 tys. zł za miesiąc. Z danych opublikowanych w serwisie Domiporta.pl w październiku średnia cena za mkw. na rynku wtórnym wyniosła niemal 14 tys. zł w Warszawie, ponad 10 tys. zł we Wrocławiu i około 12 tys. zł w Gdańsku i Krakowie.
- Magia wyjątkowego wieczoru udzieliła się wszystkim [GALERIA ZDJĘĆ]
- Dodatek gazowy: kto i od kiedy może składać wniosek?
- 11 pocisków artyleryjskich w Lebiedziewie. Do akcji wkroczyli saperzy [ZDJĘCIA]
- Makabryczne odkrycie w Nowosiółkach. W rozlewisku rzeki pływało ciało mężczyzny
- Szczypiornista i trener AZS AWF na czele klasyfikacji
Powrót w rodzinne strony
Według autorów najnowszego „Kwartalnika Mieszkaniowego” grupy społeczno-zawodowe, które do tej pory kupowały mieszkania, wkrótce zmienią swoje podejście. Będą starały się znaleźć formę zamieszkiwania, dzięki której poradzą sobie ze zmniejszonymi zasobami, a jednocześnie nie obniżą swojego statusu materialnego. Złotym środkiem może być w tym przypadku przeprowadzka z aglomeracji w rodzinne strony – głównie do niewielkich miast powiatowych.
Tam młodzi będą mogli liczyć na nieco tańszy zakup lub wynajem mieszkania, wsparcie rodziny i warunki zatrudnienia zbliżone do dotychczasowych. Według prof. Ireny Kotowskiej z Instytutu Statystyki i Demografii Szkoły Głównej Handlowej powrót wykwalifikowanych pracowników w ich rodzinne strony może prowadzić do polepszenia potencjału demograficznego tych miejsc. Żeby nie zaprzepaścić szansy na rozwój regionu, potrzebne są jednak elastyczność i długofalowe spojrzenie samorządowców.
Duże miasta nie powinny ucierpieć na zmianach. Z uwagi na sporą koncentrację specjalistów w różnym wieku w tych okręgach nie powinno zabraknąć rąk do pracy. Ponadto w dobie pracy zdalnej osoby, które przeprowadziły się do mniejszych miejscowości, swoimi kompetencjami nadal mogą wspomagać duże ośrodki.
„Pierwsze mieszkanie”
W spełnieniu marzeń o własnych czterech kątach Polakom ma pomóc program „Pierwsze mieszkanie”. Rządowa oferta jest kierowana do osób, które nie ukończyły 45 lat i nie mają oraz nie miały własnego mieszkania ani spółdzielczego prawa do lokalu lub domu.
Uczestnicy programu mieliby możliwość zaciągnięcia kredytu oprocentowanego na maksymalnie 2 proc. w skali roku, co oznacza nawet 4-krotną obniżkę w stosunku do dzisiejszych propozycji bankowych. Co więcej, banki będą liberalniejsze w określaniu zdolności kredytowej, dzięki czemu potencjał kredytobiorcy do zaciągnięcia i spłaty długu wzrośnie nawet o 20-30 proc.
Napisz komentarz
Komentarze