W ubiegłym roku budynek na styku Garncarskiej i Piłsudskiego objęty był postępowaniem Powiatowego Inspektora Nadzoru Budowlanego miasta. Zakończył się on wydaniem decyzji nakazującej właścicielom rozbiórkę nieruchomości do 31 marca tego roku.
Apel potomka i petycja w obronie domu w internecie
Michał Serafinowicz, jako potomek dawnych właścicieli domu napisał w tej sprawie do prezydenta miasta i konserwatora zabytków. Pismo adresował też do mieszkańców Białej Podlaskiej.
– Dom przy Piłsudskiego 25 to nie tylko element lokalnej zabudowy, ale przede wszystkim tożsamości wielu bialskich rodzin, wyprowadzających swój rodowód jeszcze z czasów XVIII wieku. W domu, o którym mowa, mieszkała rodzina Serafinowiczów, którzy najprawdopodobniej w połowie XVIII wieku przybyli na Podlasie ze Żmudzi – informuje Michał Serafinowicz. – Bialscy Serafinowicze parali się farfurnictwem, wykonując fajans dla książąt Radziwiłłów, a dla lokalnej ludności garnki i inne naczynia z gliny. Nie jest przypadkiem, że ulica nomen omen Garncarska, jest właśnie miejscem ich pierwotnego bytowania.
W przesłanym do władz miasta i konserwatora zabytków liście, Serafinowicz przypomina, kto w domu przy Garncarskiej mieszkał. – Według badających dzieje rodu genealogów, pierwszym urodzonym w Białej przedstawicielem tej rodziny, był Tomasz Serafinowicz, urodzony w 1749 roku. Z dokumentów przechowywanych w rodzinnych archiwach wiemy, że właścicielem domu na rogu Garncarskiej i Piłsudskiego był mój praprapradziad Michał Serafinowicz, urodzony w 1816 roku. Był ojcem kilkanaściorga dzieci, z których większość z powodzeniem założyła własne rodziny. Jego syn Jan (1842), był szanowanym powstańcem styczniowym i organistą w kościele NNMP w Białej, który w tym domu urodził się i wychował. Z tegoż domu w 1863 roku wyruszał na wojnę i w tymże domu umarł w 1934 roku. Pochowany jest na cmentarzu unickim (obecnie prawosławnym) przy ul. Terebelskiej, a pamięć o nim pozostaje trwała wśród potomków jego rodzeństwa. On sam bowiem ranny w czasie powstania, umarł bezpotomnie. Pod koniec życia, ociemniały i kulawy, przygrywał bialczanom na skrzypcach, siedząc przed swoim starym domem.
PRZECZYTAJ:
- Afera przetargowa w urzędzie. Ruszył proces karny!
- Ksiądz podejrzany o nagrywanie w toalecie odsunięty od posługi
- Bialscy celnicy przekazali zabytki Muzeum Ziemi Chełmskiej [VIDEO]
Mając na uwadze historię swojej rodziny, która jednocześnie stała się nierozerwalną historią miasta, Michał Serafinowicz zaapelował o stanie na straży dziedzictwa miasta. – Drewniany dom przy ul. Marszałka Józefa Piłsudskiego 25 na rogu z ul. Garncarską, który będąc stałym elementem krajobrazu miasta od końca XVIII wieku, od wielu dekad nie był remontowany, a ostatnio pojawiły się pogłoski o planowanej jego rozbiórce. Taki los historycznej zabudowy zdaje się być jednak w mieście sprawnie i mądrze zarządzanym nierealny, bowiem świadomi włodarze, urzędnicy i konserwatorzy zabytków zdają sobie sprawę z walorów kulturowych, jakie stanowi historyczna tkanka miejska – twierdzi autor pisma wysłanego do bialskich urzędów.
W tym samym czasie w internecie pojawiła się petycja. Zbierane są pod nią podpisy, jej tytuł to: „Ratujemy 200-letni dom na ul. Piłsudskiego – Garncarskiej w Białej Podlaskiej” . Autorzy zwrócili uwagę, że na internetowej platformie sprzedażowej pojawiło się ogłoszenie o sprzedaży budynku do „przeniesienia/rozbiórki”. W opisie była informacja o wielkości domu, grubości bali modrzewiowych znajdujących się w jego konstrukcji i dodatkowo zdanie: „Konserwator niedawno wykreślił go z rejestru zabytków”. Autorzy petycji nie kryją oburzenia: ”Wszystko to za wiedzą konserwatora zabytków!”. Cytowanego w petycji ogłoszenia w sieci już nie ma.
Petycję wciąż można podpisywać, a jej autorzy wzywają: „Kilkaset metrów od urzędu miasta popada w ruinę najstarszy drewniany budynek w mieście, który mógłby być ciekawym punktem na turystycznej i kulturalnej mapie miasta. Wzywamy władze miasta Biała Podlaska – Prezydenta Miasta i Radę Miasta – o zatrzymanie tej dewastacji!”.
Jaka rola konserwatora zabytków?
Arkadiusz Bojczuk, szef bialskiej delegatury Wojewódzkiego Urzędu Ochrony Zabytków zapoznał się tak z listem Michała Serafinowicza jak i treścią petycji krążącej w internecie.
– Budynek nigdy nie był wpisany do rejestru zabytków. Karta adresowa tego budynku była włączona do gminnej ewidencji zabytków prowadzonej przez prezydenta miasta. Tam znajdują się obiekty wpisane do rejestru zabytków, obiekty znajdujące się w wojewódzkiej ewidencji zabytków, oraz inne budynki wpisane do ewidencji przez władze miasta za zgodą konserwatora. Budynek przy Garncarskiej należy do tej trzeciej grupy właśnie – tłumaczy Arkadiusz Bojczuk.
Podkreśla, że to nie konserwator podejmował decyzję o losach drewnianego domu. – W toku prowadzonego postępowania Powiatowy Inspektor Nadzoru Budowlanego Miasta Biała Podlaska przeprowadził oględziny stanu technicznego budynku i stwierdził zły stan techniczny, uniemożliwiający jego użytkowanie. W szczególności zły stan elementów konstrukcyjnych obiektu mający istotny wpływ na bezpieczeństwo zdrowia i życia ludzi, uczestników ruchu pieszego – informuje konserwator. – Decyzja PINB była przekazywana do zaopiniowania konserwatora. Na podstawie tej opinii i decyzji wydanej przez nadzór budowlany, prezydent miasta 4 października ub. roku wydał zarządzenie o wyłączeniu budynku z gminnej ewidencji zabytków.
PRZECZYTAJ:
- Adam Abramowicz: ZUS powinien być dobrowolny!
- Nasz ksiądz w zespole piłkarskich mistrzów Europy!
- Kolejny raz wybiorą najaktywniejsze działaczki gm. Międzyrzec Podlaski
Jak informuje konserwator, z przekazów medialnych wie, że budynek znalazł nabywcę.
– Z tego co się zorientowałem jest to firma zajmująca się przenoszeniem drewnianych domów i ich odrestaurowywaniem. Prawdopodobnie więc budynek nie pójdzie na przysłowiowe bale – mówi Arkadiusz Bojczuk, ale podkreśla również, że dotychczasowi właściciele nie sygnalizowali konserwatorowi chęci rewitalizacji domu, by jego stan poprawić.
Przyznaje, że dużo więcej jako konserwator będzie miał do powiedzenia w kwestii przyszłego zagospodarowania działki, która pod budynkiem się znajduje. – Jest to działka na terenie urbanistycznego układu, wpisanego do rejestru zabytków. Poza tym po sąsiedzku jest Dom Architekta, też wpisany do rejestru, więc projekt ewentualnego nowego budynku, który mógłby się tam pojawić, będzie musiał być uzgadniany z konserwatorem. Będę wówczas pilnował tego, żeby planowana nieruchomość nie była wyższa niż sąsiednie budynki. Perspektywę będzie nam wyznaczał zapewne Dom Architekta. No i nowa budowla będzie się musiała wpisać swoim charakterem w sąsiedztwo – mówi konserwator.
Szansa dla drewnianej architektury
Arkadiusz Bojczuk przyznaje, że dawna architektura drewniana znika z krajobrazu miast i wsi w niezwykłym tempie.
– Staram się, jak mogę chronić budynki drewniane, ale nie zawsze się udaje. Najlepszym rozwiązaniem jest często przeniesienie takiego budynku. Moim pomysłem jest stworzenie na południowym Podlasiu skansenu, Myślę o lokalizacji na terenie powiatu bialskiego. To, co mamy w okolicy, to zespół zabudowy drewnianej w Zaborku, ale to obiekt komercyjny. W Muzeum Wsi Lubelskiej w dziale budownictwo nadbużańskie jest tylko jeden obiekt. Skansen o którym myślę, powinien obejmować teren doliny Bugu, Krzny, Zielawy i Tyśmienicy. Próbuję robić wstępne rozpoznanie, gdzie mógłby powstać i w jakiej formie. Chciałbym, żeby w takim miejscu znalazł się przekrój całego budownictwa naszego terenu, czyli: budownictwo małomiasteczkowe, drobnoszlacheckie, osadnictwo katolickie, unickie, prawosławne, olenderskie, tatarskie ale też budynki różnych zawodów rzemieślniczych – dzieli się pomysłem Arkadiusz Bojczuk.
Zdaje sobie jednak sprawę z tego, że poprzeczkę stawia sobie wysoko. – Mam więc generalnie apel do osób, którym leży na sercu zachowanie tej architektury drewnianej, by zgłaszały do mnie swoje uwagi i pomysły. Może założymy jakąś grupę inicjatywną i jak połączymy siły, uda się nam stworzyć takie miejsce – dodaje na koniec konserwator.
Napisz komentarz
Komentarze