Protest odbył się wczoraj, 14 marca przed bramą do zakładu produkcyjnego Wipaszu w Międzyrzecu Podlaskim. Przyjechało kilkadziesiąt osób. Na transparentach, które trzymały, widniały hasła: „Wasze kury, nasza śmierć”, "Kodeń dzisiaj konsumentem, jutro pacjentem" oraz „Chcemy życia i rozwoju, a nie chorób i fetoru”. Mieszkańcy obawiają się budowy nawet 150 kurników w 4 lokalizacjach, smrodu, zniszczenia środowiska naturalnego, hałasu i epidemii, np. ptasiej grypy.
"Jak będą chcieli was okłamać, to okłamią"
Protestujących wsparł lider AgroUnii Michał Kołodziejczak.
– Tym ludziom kończy się normalne życie, kończy się normalny obraz środowiska. Za plecami ludzi, w porozumieniu z gminą, załatwiają pozwolenie na budowę dziesiątek fermowych kurników, nie informując ludzi. To jest właśnie to, do czego przyzwyczaił się w Polsce wielki kapitał, który załatwia za plecami ludzi swój interes, a ludzi chce kupić za cukierki – mówił podczas specjalnie zorganizowanej konferencji prasowej Michał Kołodziejczak. – Ci ludzie nie chcą reprezentować interesu lokalnej społeczności. Ci ludzie reprezentują interes swojego prezesa, dla których wy jesteście niczym – Zwracał się do tłumu lider AgroUnii, mówiąc o pracownikach Wipaszu. – I wiedzcie jedno, obojętnie co wam powiedzą, obojętnie co zrobią, jak będą chcieli was okłamać, to okłamią – dodał.
Do Międzyrzeca Podlaskiego przyjechali m.in. przedstawiciele komitetu protestacyjnego z Żeszczynki, w gminie Sosnówka.
– Przyjechaliśmy tu, żeby powiedzieć firmie Wipasz, że nie chcemy za sąsiadów ich kur. Nie zgadzamy się na to, żeby – jak w innych miejscach – degradować nasze środowisko, nasze gospodarstwa ekologiczne, żeby uniemożliwić rozwój agroturystyki w naszym regionie. Na terenie naszej gminy jest jedyna uprawa maliny moroszki w Europie. Powstanie 16 kurników w 1 lokalizacji, gdzie ma być rocznie hodowanych ponad 8 mln kur, uniemożliwi powstawanie nowych gospodarstw ekologicznych i turystycznych i zabije te, które już funkjonują – mówiła mieszkanka gminy Sosnówka, Dorota Demianiuk. – Przekłamaniem jest, że powiat bialski potrzebuje do rozwoju firmy Wipasz. – Jesteśmy regionem typowo rolniczym i atrakcyjnym turystycznie. Nie mamy tradycji hodowli drobiu na swoim terenie i tak chcemy, żeby zostało – zaznaczyła.
Boją się, że kurniki zniszczą ich agroturystykę
Głos w sprawie zabrał też sołtys Kodnia II Dariusz Mackiewicz. Zaznaczył, że w Kodniu jest sanktuarium, do którego rocznie przyjeżdża 200 000 pielgrzymów. – Mamy agroturystyki, gospodarstwa ekologiczne. Ludzie budują swoje życie na turystyce i nagle dowiadują się, że w gminie ma powstać w jednej lokalizacji 15 kurników, w drugiej kolejne 14 kurników. Decyzje na budowę kurników są wydawane w ostatniej chwili. My, jako mieszkańcy nic o tym nie wiemy. Nie chcemy Wipaszu na naszym terenie! – stwierdził sołtys. – Mieszkańcy Kwasówki ostrzegają nas przed tą firmą i to jest dla nas najważniejszy głos – dodał.
Wśród protestujących byli też mieszkańcy gminy Drelów, którzy mają na swoim terenie kurniki, ale obawiają się kolejnych.
– Mamy już jedną fermę drobiu, a chcą nam postawić drugą. Przyjechaliśmy zaprotestować, bo nie chcemy drugiej fermy. Na początku miał powstać tylko instytut i 4 kurniki, a teraz mamy 12 kurników. Miały być poprawione drogi lokalne itd. Takiego armagedonu, jak przeżyliśmy przy budowie tych kurników w Kwasówce, nikt nie może sobie nawet wyobrazić – podkreślił mieszkaniec Kwasówki Grzegorz Tywoniuk. – Przyjechaliśmy powiedzieć, że firma Wipasz nie jest wiarygodną firmą.
Mężczyzna twierdzi, że wbrew zapewnieniom Wipaszu drogi we wsi są w opłakanym stanie, a na co dzień wokół czuć smród. – Wieś Kwasówka mówi stanowczo „nie”, więcej kurników nie chcemy! – mówił mieszkaniec Kwasówki.
- Przeciwnicy kurzych ferm protestują, Wipasz zaprasza do siebie, a wójt przeprasza
- Kurza ferma w Żeszczynce nie powstanie? Jest decyzja wójta
Do protestujących wyszli przedstawiciele Wipaszu, kierownik ds. inwestycji Michał Slósarski oraz dyrektor zakładudrobiarskiego w Międzyrzecu Podlaskim Mariusz Mystkowski.
Protestujący wręczyli im petycję z listą pytań, które nurtują protestujących mieszkańców gmin. – Przekażemy ją zarządowi. Zapraszamy jednak na nasze Zielone Fermy do Kwasówki. Pokażemy, jak wyglądają i funkcjonują. Chętnie też porozmawiamy z każdym, kto jest zainteresowanym takimi inwestycjami – zapewniał Michał Ślósarski.
Protestujący nie skorzystali z zaproszenia.
Zielone Fermy to przyszłość
My udaliśmy się na miejsce, aby obejrzeć Instytut Żywienia i Hodowli Polskiego Kurczak oraz Zielone Fermy w Kwasówce. Naszym przewodnikami byli Michał Ślósarski i kierownik instytutu Ryszard Bochenek oraz kierownik Zielonej Fermy Piotr Grzeszuk.
– Jesteśmy na terenie, na którym znajdują się obiekty o wysokim stopniu ochrony dobrostanu zwierząt oraz środowiska naturalnego. Są to obiekty bezpieczne dla środowiska, dążące do zachowania zerowego śladu węglowego: zasilane energią z fotowoltaiki. w naszych kurnikach chów odbywa się na sterylnym i chłonnym pellecie, który następnie stanowi naturalny nawóz do hodowli warzyw BIO oraz na pola lub surowiec do biogazowni – przekazywał Michał Ślósarski. – Zarządzanie klimatem w takich obiektach jest w pełni zautomatyzowane, stale monitorowana jest temperatura i wilgotność, aby zwierzęta czuły się jak najlepiej. Zielone Fermy to miejsce, gdzie kurczęta mają większą swobodę poruszania, dostęp do naturalnego światła, ponieważ wszystkie obiekty posiadają okna – podkreślał.
Mieliśmy okazję obejrzeć kilka kurników, które wyróżniają się inteligentnymi rozwiązaniami.
Chodzi o to, aby w kurnikach zapewnić optymalny klimat, który jest istotnym wskaźnikiem dobrostanu ptaków. – Wszystkie parametry klimatu są monitorowane przez system komputerowy a nieprawidłowości są sygnalizowane przez system alarmowy do urządzeń mobilnych pracowników funkcyjnych Dzięki temu kury żyją w bezpiecznym środowisku, które zapewnia przyjazny klimat i nieograniczony dostęp do paszy i wody przez cały okres życia. Zapewniamy klimat, który daje ptakom maksiumum dobrostanu, co wpływa na ich niezaburzony rozwój. Musimy zapewnić w kurniku zrównoważony stosunek parametrów klimatu, odpowiednią temperaturę, wilgotność i wymianę powietrza oraz nie dopuścić do koncentracji pyłów i gazów, takich jak: amoniak ,siarkowodór, dwutlenek węgla. Dzięki temu wyczuwalny zapach na fermie to zapach swoisty dla drobiu. Niepożądane zapachy czy odory powstają w wyniku procesów fermentacji niestrawionego białka lub tłuszczu, kiedy na kurniku jest zbyt wysoka wilgotność ściółki lub koncentracja gazów. Śmierdzi niestrawione białko i tłuszcz, dlatego ważne jest dla nas, aby wszystkie składniki pokarmowe zbilansowane w paszy, były w pełni strawione. Chodzi o to, żeby jak najmniej niestrawionych składników weszło w skład wydalanego kałomoczu kury, a skład i gęstość kałomoczu uzależnione są od tego, w jakim stanie zdrowotnym jest ptak. Wydalane odchody (kałomocz) przy odpowiednich parametrach klimatu wspomagane podgrzewaną posadzką szybko wysychają, dlatego nie następują procesy gnilne czy fermentacyjne, przez co nie ma zapachów uciążliwych – wyjaśnia Ryszard Bochenek.
Zielone Fermy powstały z potrzeby konsumenta
Z kolei Michał Ślósarski podkreśla, że cały innowacyjny proces produkcyjny opracowany przez firmę Wipasz S.A., został stworzony z potrzeby konsumenta. – Konsument chce jeść pyszne mięso. A na smak i jakość wpływa nie tylko to, co kura je,ale też czym wdycha. Dlatego wszystko, co jest związane ze stresem, z pochłanianiem gazów przez zwierzę, wpływa później na smak mięsa – przekazuje. – Zielone Fermy są fermami przyszłości, czymś nowym w Polsce. To są fermy bardzo drogie. Z tego względu kurniki spełniają wszelkie standardy narzucone na nas przez polski czy europejskie prawo, a nawet je wyprzedzają.
Każdy kurnik jest wyposażony w podgrzewaną posadzkę, okna, wentylację nagrzewnice wodne i inne nowoczesne urządzenia, aby ptakom zapewnić optymalny dobrostan. Kurczaki umieszczone w takim kurniku obsypanym pelletem mają komfortowe warunki i przez cały cykl nie potrzebują antybiotyków. Wizją prezesa Wiśniewskiego chcemy obalać mity, że fermy drobiu śmierdzą. Wyznaczamy nowe standardy, bo wymusza to na nas konsument. Chce jeść mięso zdrowe, smaczne, wyprodukowane na paszach vege, w oparciu o zboża, które dostarczyli polscy rolnicy z poszanowaniem środowiska oraz okolicy. Mówimy wtedy o mięsie premium – dodaje.
Przypomnijmy, Wipasz to firma rodzinna w 100 procentach oparta na polskim kapitale. Stworzona od zera w 1994 roku przez Józefa Wiśniewskiego. Do dziś jest to jedyny właściciel i prezes firmy. Zatrudnia 3450 osób w całej Polsce, a współpracuje z ponad 10 tysiącami kontrahentów: rolnikami, hodowcami, lokalnymi firmami budowlanymi oraz transportowymi, które dzięki współpracy z Wipasz S.A. rozwijają się. Wipasz posiada 630 tysięcy ton pojemności magazynów zbóż, a to oznacza, że skupuje większość plonów lokalnych rolników. Jako firma innowacyjna posiada własny Instytut Naukowy pozwalający kreować i propagować nowe proekologiczne trendy, jak np. autorski program uprawy roślin bobowatych, czy dobrostanu zwierząt. Jest liderem eksportu mięsa drobiowego do Europy Zachodniej.
Napisz komentarz
Komentarze