Sąd Okręgowy w Lublinie oddalił pozew Urzędu Gminy Terespol przeciwko Spółce dla Zagospodarowania Wspólnoty Gruntowej we Wsiach Łobaczew Duży i Mały, stwierdzając, że jest ona zarządzana prawidłowo. Mimo to wójt będzie się odwoływał, żeby wykazać, że potrzebna jest zmiana prawa, i żeby "skończyć z tą partyzantką", przy której udziałowcy nie mają nic do gadania. Zarzewiem konfliktu jest prawdopodobnie spór o budowę nowej świetlicy i o udziały gminy we Wspólnocie Gruntowej.
Według radnego Łukasza Draguna sprawa jest typowo polityczna, ponieważ to on zaangażował się w pomoc przy prowadzeniu Wspólnoty (jest pełnomocnikiem przewodniczącego zarządu), a odkąd został radnym, publicznie nie zgadza się z niektórymi decyzjami wójta Iwaniuka. Ten natomiast podkreśla, że nie miał na celu podważania prawidłowości zarządzania Wspólnotą, tylko uzmysłowienia, że Wspólnota nie ma sensu, skoro udziałowcy nie mają nic do powiedzenia, bo o pieniądzach decyduje kilka osób.
Wspólnoty zaczęły powstawać w latach 60. Na początku chodziło o wypasanie zwierząt na wspólnym gruncie. Każdy, kto w tamtych latach posiadał ziemię, automatycznie nabywał udział we wspólnocie gruntowej. Udziały wraz z ziemią przechodziły na następców prawnych, natomiast samą wspólnotą zarządzała powołana do tego spółka.
Do kogo należą udziały?
Gmina jest udziałowcem we wszystkich wspólnotach funkcjonujących na jej terenie. Radny Łukasz Dragun twierdzi, że samorząd nabył te udziały na podstawie listy, która powstała niezgodnie z prawem. – W 2013 roku wójt wynajął firmę i tworzył własną listę udziałowców, chociaż nie miał do tego prawa. Zgodnie z Ustawą o zagospodarowaniu wspólnot gruntowych, to zarząd wspólnoty tworzy i zgłasza do ewidencji wykaz udziałowców. Udziały skarbu państwa we Wspólnocie Łobaczew Duży i Mały na wniosek wójta, za pośrednictwem ówczesnego starosty, który wnioskował w tej sprawie do wojewody, zostały przekazane gminie – mówi.
Wójt uważa, że dobrze, że te listy zostały wtedy w ogóle przygotowane, bo inaczej ta Wspólnota... nie istniałaby dzisiaj. – Starosta nas poprosił, żeby wystąpić z wnioskiem, ponieważ próbował uregulować te sprawy. Miał zamiar wydać decyzję i nie mogło być 38-procentowej dziury w udziałach. Poza tym, gdyby nie trafiły do skarbu państwa, to zgodnie z Ustawą komunalizacyjną są należne gminie. Myśmy nie prosili o te udziały, bo naprawdę możemy funkcjonować bez nich. Natomiast lepiej, żeby to gminy je miały, niż skarb państwa – tłumaczy Iwaniuk.
Wspólnota złożyła do Ministerstwa Rolnictwa i Rozwoju Wsi wniosek o weryfikację tych decyzji. MRiRW 17 sierpnia stwierdziło nieważność postanowienia wojewody lubelskiego w sprawie nabycia przez gminę udziałów we Wspólnocie Gruntowej wsi Łobaczew Duży i Mały. Tym samym gmina, jako członek, została pozbawiona prawa do 38,5 proc. udziału w spółce. Decyzja nie jest prawomocna i gmina zamierza się od niej odwoływać.
Sąd: Ze Spółką wszystko OK
Wójt Iwaniuk w połowie lutego tego roku wniósł do Sądu Okręgowego w Lublinie pozew o uchylenie dwóch uchwał Spółki dla Zagospodarowania Wspólnoty Gruntowej we Wsiach Łobaczew Duży i Mały: wieloletniego planu finansowego Spółki na lata 2016-2020 oraz rocznego planu finansowego Spółki na 2016 rok. 20 września Sąd Okręgowy oddalił w całości pozew, stwierdzając, że uchwały zostały podjęte zgodnie z prawem, a Spółka realizuje zadania społeczne zgodnie ze statutem. Sąd uznał również, że działania udziałowców – wbrew wniesionemu przez gminę powództwu – są przejrzyste.
Głównym powodem wniesienia pozwu, według opozycyjnych radnych, był pomysł budowy z pieniędzy Spółki, i przez Spółkę, świetlicy wiejskiej w Łobaczewie Dużym.
Przeciwny pomysłowi od początku był wójt. – Wymyśliła sobie grupka ludzi, a dokładnie osiem osób na 170 udziałowców, że wybudują kolejną świetlicę. Tymczasem w obu miejscowościach są już świetlice wiejskie: największa w gminie w Łobaczewie Małym oraz wyremontowana za pół miliona złotych w Łobaczewie Dużym. Odległość między nimi wynosi kilometr, więc mówienie, że potrzebna kolejna, jest co najmniej dziwne. Myśmy się zwrócili do mieszkańców Łobaczewa Małego z pytaniem, czy jest im potrzebna dodatkowa świetlica. Sondaż pokazał, że nie. Więc naszej ocenie nie było to zgodne z interesem udziałowców (...) – przekonuje Iwaniuk.
Radny wyjaśnia, że zarząd Spółki podjął taką decyzję, ponieważ wielokrotnie miała być odmawiana radnym i zarządowi Wspólnoty możliwość bezpłatnego korzystania z obecnej świetlicy.
Iwaniuk potwierdza, że rzeczywiście będzie się odwoływał i że przejdzie całą drogę sądową, ale po to, żeby w Polsce było lepsze prawo. Uważa, że taka forma zarządzania gruntami wspólnoty jest bez sensu, kiedy to nawet duzi udziałowcy nie mają żadnego wpływu na to, co się będzie działo z ich pieniędzmi.
Więcej przeczytacie w papierowym i elektronicznym wydaniu Słowa, nr 42
Sylwia Bujak
Napisz komentarz
Komentarze