AZS AWF Biała Podlaska - MKS Wieluń 34:25 (16:10)
AZS: Adamiuk, Wiejak - Maksymczuk 7, Łazarczyk 2, Tarasiuk 1, Niedzielenko 7, Szendzielorz 1, Stefaniec 2, Mazur 5, Kozycz 1, Kandora 4, Antoniak 1, Baranowski 1, Kwiatkowski , Wójcik 2, Wojnecki.
Kary: 8 min.
MKS: Kowalik 1 - Węcek 4, Golański 3, Krzaczyński 2, Chłód 3, Waloch, Młodzieniak, Hanas, Żółtaszek 1, Bernaś 3, Chuć, Galle, Rogaczewski 5, Bednarek 1, Bożek 2, Królikowski.
Kary: 10 min.
Sędziowali: Patryk Gruszczyński (Warszawa), Damian Żak (Radom)
Widzów: 450
Pierwsze minuty spotkania rozpoczęły się po myśli gospodarzy, którzy zaczęli od prowadzenia 2:1, w hali przy ulicy Marusarza. Z każdą kolejną akcją skuteczny w sobotę Norbert Maksymczuk i jego koledzy, zwiększali swoją przewagę punkową. Po serii w ofensywie w 10 minucie spotkania, gospodarze prowadzili z MKS-em Wieluń już 6:1. Dopiero w 16 minucie za odrabianie strat wzięli się goście i przewaga AZS-u topniała. W 20 minucie było już tylko 7:4 dla korzyść AZS.
W każdym kryzysowym momencie, akademicy mogli liczyć na swojego superstrzelca Maksymczuka, który pilnował dystansu punktowego swojej drużyny. W ostatnich dziesięciu minutach pierwszej odsłony, gospodarze dorzucali kolejne bramki za sprawą Szendzielorza i wyróżniającego się na parkiecie Patryka Niedzielenki.
Zawodnicy z Białej Podlaskiej dobrze radzili sobie również w obronie, a w momencie osłabienia w końcówce pierwszych 30 minut, z dużą agresją pilnowali rywali z Wielunia. W efekcie wysokiej skuteczności gospodarzy ze skrzydeł, a nawet z bieżnych rzutów ze środka boiska, AZS AWF Biała Podlaska schodził na przerwę z prowadzeniem 16:10. Najlepszym graczem drużyny z Wielunia był na tamtą chwilę Kamil Rogaczewski, który rzucił trzy bramki.
W drugiej połowie obraz gry znacząco nie uległ zmianie, bo zawodnicy Marcina Stefańca utrzymywali kontrolę nad boiskowymi wydarzeniami i przewagę nad słabszym tego dnia rywalem. Ze swoich minut bardzo dobrze korzystał w bramce AZS-u Kwiatkowski, który stopował poczynaniach przyjezdnych z Wielunia. W 40 minucie spotkania po kolejnym golu Norberta Maksymczuka, na tablicy z wynikiem było już nawet 25:15 dla gospodarzy! Bialczanie zmęczeni dynamiką w ofensywie, dali sobie czas na odpoczynek w 48 minucie meczu.
Z tego momentu skorzystali goście, którzy okiełznali wynik i w ostatnich dziesięciu minutach było 27:20 dla podopiecznych Marcina Stefańca.
Trener zagrał jeszcze w ostatnich pięciu minutach, kiedy sprawa wygranej została rozstrzygnięta na korzyść gospodarzy, którzy pożegnali się we własnej hali z kibicami kilkunastopunktową wygraną 34:25!
-Chcieliśmy bardzo wygrać ten mecz za 3 punkty i kontrolowaliśmy to spotkanie. Mieliśmy po przerwie i chwilowy przestój, ale utrzymaliśmy dziesięciopunktową przewagę. Cieszymy się z takiego zakończenia sezonu - mówi Marcin Stefaniec.
Napisz komentarz
Komentarze