Hutnik Kraków - Podlasie Biała Podlaska 4:0
Hutnik: Hojo-Kowalski - Sobczyk (Staniszewski), Rapacz, Waligóra, Filipczyk (75 Krzemyk), Szablowski, Stodulski (71 Bobka), Mucha (60 Kominiak), Stanaszek (71 Banot), Kozłowski (46 Jesin), Kukla (60 Krówka)
Podlasie: Aleksandrowicz, Mróz (87 Czarnecki), M. Chazan (46 Chaciówka, 85 Stachowicz), Gmur (61 Kurakin), Sawczuk, Stalewski, Wołek (70 Pasek), Melchior, Kaszkiel, Sawicki (82 Patejuk), Niedziela.
Bramki: Stanaszek 11, 60, 67, Jesin 52
W sobotę wiele pokazał już pierwszy kwadrans rywalizacji w Krakowie obydwu zespołów. W 11 minucie Hutnik wyszedł z kontratakiem ze swojej połowy boiska. Świetnie zachował się na skrzydle Mateusz Kukla, który wygrał pojedynek w bocznym sektorze, dośrodkował na głowę Stanaszka. Ten ostatni strzelił z okolicy ósmego metra. Podlasie próbowało odpowiedzieć na straconą bramkę, ale gościom brakowało w sobotę wykończenia. Później już worek z bramkami Hutnika Kraków otworzył się, bo Jesin dobrze utrzymał się z piłką i będąc tyłem do bramki, po podaniu Mateusza Muchy, obrócił się, pokonał strzałem pod poprzeczkę Aleksandrowicza i tym samym podwyższył wynik na 2:0. Trzecie trafienie gospodarzy wynikało ze współpracy Stodulski - Stanaszek. Ten ostatni przymierzył przy słupku z okolicy szesnastego metra na 3:0. Podłamane wysoką stratą Podlasie przyjęło jeszcze jeden cios, bo na 4:0 po kombinacyjnej akcji w bocznym sektorze boiska, wynik ustalił z czternastu metrów Stanaszek, który skompletował hat-trick.
- Spodziewaliśmy się tego, że po wygranym meczu z Podlasiem, wszystko rozstrzygnie się w Łodzi i tam możemy zapewnić sobie utrzymanie. Jesteśmy pozytywnie nastawieni po wysokiej wygranej, bo podnieśliśmy się w końcówce sezonu. Jedziemy z motywacją po trzy punkty i nadzieją na utrzymanie w Centralnej Lidze Juniorów - mówi Michał Sieroń, asystent trenera młodzieżowego Hutnika Kraków. Trener Miłosz Storto będzie szukał przez cały tydzień sposobu na to, żeby najważniejsze punkty zostały w Białej Podlaskiej po meczu z Koroną Kielce. Jak mówi, zespołowi brakowało w sobotę kropki nad i w sytuacjach, w których Podlasie mogło złapać jeszcze kontakt z rywalem. -Zagraliśmy słabe spotkanie w Krakowie i ono również rozegrało się w naszych głowach. Przeciwnik był bardziej zdeterminowany od nas. W czasie pierwszej połowy myśleliśmy, że strzelenie bramki to kwestia kilku minut. Tworzyliśmy sobie sytuacje bramkowe i byliśmy groźni w ataku, ale zabrakło konkretów z przodu. Z tyłu popełnialiśmy błędy, które były wykorzystywane z zimną krwią przez rywala z Krakowa. Nie byliśmy w stanie w sobotę nic trafić do siatki. Musimy pogodzić się z tym, że za tydzień czeka nas spotkanie z Koroną o utrzymanie w tej lidze - zaznacza Storto.
Jaka była główna przyczyna tak wysokiej porażki?
-Utrata gola w pierwszej części meczu spowodowana była naszą niefrasobliwością. Przegraliśmy górną piłkę i źle zachowaliśmy się w polu karnym. Brakowało nam kropki nad i, bo tasowaliśmy składem. Graliśmy z Hutikiem pięcioma środkowymi pomocnikami i brakowało decyzyjności. W drugiej połowie dopadła nas apatia przy bramce na 0:3 była widoczna w naszym zespole. Wydaje nam się, że przeciwnik był bardziej zdeterminowany. Cieszę się, że przed meczem z Koroną Kielce w Białej Podlaskiej, wraca Przemysław Chazan, który pauzował za kartki. Kluczem będzie znalezienie sposobu na kieleckie scyzoryki - tłumaczy Miłosz Storto.
W następnym spotkaniu Podlasie zagra z Koroną o życie. Mecz odbędzie się w niedzielę 28 maja o godzinie 13:00 na TOP 54- Biała Podlaska.
Napisz komentarz
Komentarze