Wielkie święto muzyki bluesowej za nami! Mowa oczywiście o XVI Biała Blues Festival, który jak co roku przyciągnął największych fanów muzyki. Słowo Podlasia miało przyjemność być patronem medialnym wydarzenia.
Publiczność znów mogła posłuchać prawdziwych gwiazd, bo wśród wykonawców znaleźli się muzycy legendarnego zespołu Breakout, którzy kilka lat temu stworzyli formację Old Breakout. Zagrała też formacja Tortilla&Pola oraz Lord Bishop, czyli nowojorski wokalista i gitarzysta, który swoją charyzmą i muzycznym performance skradł serca zgromadzonych w bialskim amfiteatrze. Ale po kolei...
Biała Blues Festival już na stałe wpisał się w kalendarz muzycznych wydarzeń na najwyższym poziomie i jest jedną z największych imprez tego typu w Polsce. Od lat o tę markę dba jego pomysłodawca i organizator Jarosław Michaluk z Bialskopodlaskim Stowarzyszeniem Jazzowym.
Toruński elektro blues
Festiwal rozpoczęła toruńska formacja Tortilla z wokalistką Polą. Zagrali kilka bluesowych standardów, ale też utwory z własnego repertuaru, jak choćby "Róbmy remont" czy "Z daleka" oraz "Welwetowy romans" z nadchodzącej płyty, która ukazać ma się w przyszłym roku.
Tortilla sięga w twórczości do korzeni bluesa, ale podąża swoją niebanalną ścieżką, będąc tym samym jedną z nielicznych grup w Polsce, prezentującą autentycznego bluesa elektrycznego. Zespół ma na swoim koncie wspólne koncerty z takimi gwiazdami bluesa jak: Johnny Winter, Carey Bell, Big Joe Turner, Mick Taylor, Mud Morganfield czy Chicken Shack. Z grupą koncertowali i nagrywali również giganci polskiego jazzu: Jan Ptaszyn Wróblewski, Wojciech Karolak, Marek Stryszowski i Adam Wendt. – Zespół wspaniale nawiązuje kontakt z publicznością, co widzieliśmy i słyszeliśmy. Do tego specyficzne poczucie humoru gitarzysty Maurycego Męczekalskiego, który jest filarem grupy i mamy bardzo udany koncert – mówi Jarosław Michaluk, inicjator i dyrektor artystyczny festiwalu.
Skład Tortilli to: Pola – śpiew, Maurycy Męczekalski – gitara, Tomasz Przymorski – gitara basowa, Jacek Karpowicz – harmonijka ustna, Jarosław Koźbiał – perkusja. Formacja występowała już w Białej Podlaskiej kilka lat temu, ale teraz zaprezentowała zupełnie nowy repertuar.
Muzyka, która chwyta za serce
Następnie na scenie pojawiły się legendy polskiego bluesa, czyli muzycy zespołu Breakout, występujący obecnie pod szyldem Old Breakout wraz ze swoimi młodszymi kolegami. Formacja została reaktywowana kilka lat temu, teraz jest w trasie koncertowej z okazji 80. rocznicy urodzin Tadeusza Nalepy oraz 80. urodzin Tadeusza Trzcińskiego.
Dla wielu osób, zgromadzonych tego wieczoru w amfiteatrze, koncert zespołu Old Breakout był sentymentalną podróżą do czasów młodości. Ze sceny popłynęły największe hity Breakoutu, jak "Modlitwa", "Karate" czy oczywiście "Kiedy byłem małym chłopcem". Część osób śpiewała razem z zespołem, część była wyraźnie wzruszona tą niezwykłą podróżą w przeszłość i muzyką chwytającą za serce.
– Breakout został rozwiązany w 1982 roku. Rozeszliśmy się w różne miejsca. Przez 40 lat koledzy grali w innych zespołach. Pod Warszawą, w Józefowie, odbywa się festiwal "Lep na bluesa", który bardzo mocno związany jest z Tadeuszem Nalepą. Kilka lat temu ktoś wpadł na pomysł, byśmy się zebrali i tam zagrali, przypomnieli ten stary czas. Baliśmy się tego bardzo, bo dawno wspólnie nie graliśmy, ale udało nam się, wyszło super, przyszło dużo ludzi i ładnie nas przyjęli. Ktoś rzucił: może grajcie dalej? No i stało się tak, że od tamtego festiwalu gramy razem. Przybliżamy ten miniony czas i trochę wspomnień – opowiadał Tadeusz Trzciński.
Zespół Old Breakout występuje w składzie: Tadeusz Trzciński (Breakout) – harmonijka ustna, Maciej Bogusław Kubicki (Breakout) – gitara basowa, Marcin Kołdra – wokal i gitara, Sławek Burakowski – gitara oraz Łukasz Biliński – perkusja.
– Usłyszeliśmy największe przeboje Breakoutu z lat 70. Myślę, że to był koncert wzruszający dla wielu z nas, bo przy muzyce zespołu wychowało się wiele pokoleń. Widać tę rozpiętość wiekową publiczności i każdy był zachwycony. Myślę, że to była bardzo dobra decyzja, by zaprosić tę grupę, a dodam, że koncert w Białej Podlaskiej odbył się w ramach dużej trasy koncertowej po całej Polsce. Przekazali mi, że byli zachwyceni publicznością, zresztą nie oni pierwsi. Nasza bialska publiczność, choć zostałem już poprawiony, że przyjeżdżają do nas osoby z całej Polski, więc można mówić o naszej festiwalowej, ogólnopolskiej widowni, zawsze daje niesamowitą energię i świetnie przyjmuje artystów – podkreśla Jarek Michaluk.
Wirtuozeria muzyków i ich niepowtarzalne brzmienie sprawiły, że występ został nagrodzony długimi owacjami na stojąco.
– To niesamowite, że po tylu latach ta muzyka wciąż chwyta za serce. I to jak! Przez cały koncert miałem ciarki. Teksty same się przypominały. Pewnie dlatego, że mam wiele wspaniałych wspomnień z muzyką Breakoutu i cudownie było usłyszeć te piosenki na żywo i to jeszcze w tak pięknie odświeżonych wersjach. Jestem pod ogromnym wrażeniem, super, że muzycy postanowili wrócić na scenę, odświeżyli skład i dalej występują – mówi Paweł, który właśnie dla zespołu Old Breakout przyszedł na Biała Blues Festival.
Po koncercie rzesza fanów, tych młodszych i tych starszych, ustawiła się w kolejce po płyty i autografy legendarnych muzyków, wielu skorzystało z okazji, by zrobić sobie zdjęcie z artystami.
Czarodziej gitary oczarował widownię
Po Old Breakout przyszedł czas na niesamowity performance w wykonaniu tria Lord Bishop Rocks. – Na zakończenie zagrał ekstrawagancki zespół Lord Bishop Rocks, który przyjechał do nas prosto z Hamburga, ale grają na całym świecie. Do tej pory zagrali ponad 4000 koncertów. Trio potrafi zaskoczyć widownię. Przede wszystkim ich koncerty są bardzo różne, Lord Bishop jest performerem, nie ma więc mowy o nudzie. Jest niepowtarzalne brzmienie, są wspaniałe solówki muzyków i fantastyczny wokal – mówił Jarek Michaluk, zaraz po rozpoczęciu ostatniego koncertu.
I rzeczywiście się nie mylił, bo Lord Bishop Rocks dał niezapomniany popis muzycznych umiejętności, a frontmen zagrał na gitarze nawet laseczką oraz... zębami. Publiczność rozgrzana do czerwoności domagała się bisu, a muzycy nie zawiedli.
Końcówka była niesamowita! Najpierw usłyszeliśmy "mięsiste" wykonanie "Hey Joe" Jimiego Hendrixa, a chwilę później Lord Bishop zaprosił wszystkich z widowni, tuż pod scenę, gdzie dobre kilkanaście minut publiczność bawiła się przy utworze "Whole Lotta Love" Led Zeppelin. Do tego nie zabrakło kolejnych popisów brazylijskiego perkusisty Dudy The Bricklayera, który pokusił się również o śpiew. Z pewnością trio Lord Bishop Rocks wywarło na bialskich słuchaczach niesamowite wrażenie, a występ pozostanie na długo w pamięci.
– Kolejna edycja Biała Blues Festival za nami. Patrząc po reakcjach publiczności, myślę że to jedna z najbardziej udanych odsłon, a jeśli chodzi o frekwencję chyba największa dotychczas. Pozostaje się tylko cieszyć, że ogrom pracy, jaki został włożony w organizację, nie poszedł na marne, bo robimy to po to, żeby jak najwięcej ludzi skorzystało z koncertów i wyszło z nich przeszczęśliwymi i z uśmiechami na twarzach – podsumowuje dyrektor festiwalu.
Dodajmy, że festiwal po raz kolejny poprowadził niezawodny Marcin Kusy, dziennikarz Programu 1 Polskiego Radia, a partnerami festiwalu byli Stoart, Zamek Janów Podlaski i Etmus. Patronem medialnym było Słowo Podlasia.
Napisz komentarz
Komentarze