Podlasie Biała Podlaska - Korona Kielce 0:2 (0:1)
Podlasie: Dejneka - M. Chazan (90 Czarnecki), P. Chazan, Sawczuk, Gmur, Mróz (77 Chaciówka), Kaszkiel (55 Wolek), Meclhior, Niedziela, Andrzejczuk, Sawicki
Bramki: Verbicki 25, Puszkuca 90+2
Żółte kartki: Niedziela, M. Chazan
Od pierwszych minut meczu na boisku TOP 54 Biała Podlaska, podopieczni Miłosza Storto wykazywali dużą agresję w grze, podchodząc wysoko pod pole karne Korony Kielce. Gracze Storto oprócz długich podań prostopadłych na wbiegających zawodników z linii ofensywnej, stosowali w obronie wysoki pressing. W 5 minucie bliski strzelenia gola dla Podlasia był Mróz, który nie trafił z bliskiej odległości do bramki. Gospodarze kontrolowali w tym fragmencie meczu piłkę i panowali nad przebiegiem wydarzeń na boisku. W 20 minucie obraz gry nie ulegał dalej zmianie i to Podlasie groźnie naciskało na rywala z Kielc. W 23 minucie z rzutu wolnego kapitalną okazję miało Podlasie, ale piłka po strzale Niedzieli trafiła w mur Korony rozstawiony przed szesnastką.
W 25 minucie sprytem przed polem karnym Podlasia wykazał się Andrei Verbicki, który po zamieszaniu zdobył bramkę będącą pierwszym ciosem dla gospodarzy. Gol zmotywował Koronę do częstszych ataków na bramkę Podlasia, bo piłkarze Przemysław Ryńskiego rozpędzali się z końcem pierwszej połowy. W 38 minucie podopieczni Miłosza Storto szukali przechwytów w środku pola i błyskawicznych strzałów na bramkę rywala, ale te nie przyniosły wyrównania wyniku. W 43 minucie dwie okazje miało Podlasie po zagraniu z lewej strony boiska i wrzutce ze środka, ale gospodarze nie znaleźli drogi do bramki Korony.
Pierwsza połowa zakończyła się komfortowo dla przyjezdnych, którzy prowadzili 1:0.
W drugiej połowie Podlasie ruszyło z odsieczą, mając świadomość zbliżającego się widma spadku do ligi wojewódzkiej. Korona agresywnie dobiegała do piłkarzy Storto i gra w efekcie się zaostrzyła. Aktywny w odbiorze był Melchior po stronie gospodarzy, który kasował ataki kielczan. W ostatnich dziesięciu minutach gospodarze ruszyli całymi siłami do ataku i nie przebierali już w środkach, dominując nad rywalem. Na pięć minut przed końcem kapitalną okazję na wyrównującego gola miał Wiktor Chaciówka, ale z kilku metrów przestrzelił. Goście w doliczonym czasie rywalizacji, dobili jeszcze spadające do ligi wojewódzkiej Podlasie, aplikując gospodarzom kolejną bramkę i wygrali 2:0 po strzale Ignata Puszkucy w 92 minucie.
- Spadek i awans to dwie naturalne rzeczy. W rundzie wiosennej mieliśmy wiele problemów, ale nie będę robił głębokiej analizy. Dwa ostatnie mecze pokazały, że mimo ogromnego charakteru i zaangażowania, a także chęci zwycięstwa, nie mogliśmy nic zrobić, bo brakowało nam Adriana Wnuka z przodu, ale takie jest życie. Powiedziałem chłopakom po meczu, że mają jeszcze przed sobą wiele spotkań do rozegrania w karierze i sytuacje spadku i awansu na pewno się będą zdarzać. Doceniamy to, co mieliśmy, bo jako ośrodek pracujemy ciężko, mimo, że w tym sezonie przyjeżdżały do Białej Podlaskiej drużyny pokroju Legii Warszawa. Trzymamy odpowiedni poziom pracy, ale w końcówce tego sezonu zabrakło nam szczęścia i umiejętności. Nierówności w budżetach poszczególnych zespołów nie są tłumaczeniem. Będziemy dalej rozwijać naszą akademię, żeby młodzi zawodnicy mogli ze swobodą grać w seniorskiej drużynie Podlasia na szczeblu trzeciej ligi, a może i wyżej - mówi Miłosz Storto, trener AP Podlasie Biała Podlaska.
- Musimy patrzeć na ten sezon dwojako. Na pewno bralibyśmy taki wynik w ciemno i mimo, że ta runda była dla nas słabsza, jesteśmy w czubie tabeli. W zimie byliśmy na pozycji trzeciej, ale jesteśmy zadowoleni. Chcemy nauczać swoich zawodników wygrywać, bo wiemy, że możemy więcej - mówi Przemysław Ryński, trener młodzieżówki Korony Kielce.
Napisz komentarz
Komentarze