Rolnicy z Dołhołęki tracą cierpliwość do zarządu Gminnej Konserwacyjnej Spółki Wodnej w Międzyrzecu Podlaskim. Twierdzą, że prace melioracyjne w ich wsi od kilku lat są zaniedbywane. Spółka odpowiada, że liczba oczyszczonych rowów w każdej miejscowości zależy od... rolników, a konkretnie od tego, jak regularnie wnoszą opłaty.
Zamulone, zarośnięte rowy i spiętrzające wodę żeremia budowane przez bobry – to problemy, z którymi zmagają się miejscowi rolnicy.
– To jest nie do pomyślenia. Spółka wodna zbiera od rolników pieniądze, a niewiele robi. Żeby rowy były koszone raz na trzy lata?! – denerwuje się Stanisław Bogdański, sołtys Dołhołęki.
Po obfitych opadach wiosną i jesienią miejscowym rolnikom trudno wjechać na łąki i pola sprzętem. Żeby rozpocząć prace, muszą czekać aż woda opadnie, a teren wyschnie. Do tego jeszcze bobry.
– Trzeba przeprowadzić referendum w każdej wsi i zapytać mieszkańców, jak sprawa ze spółką wygląda. I jeśli też będą mieli zastrzeżenia, rozwiązać spółkę i oddać ją pod prowadzenie gminie, a nie jak do tej pory starostwu – uważa sołtys.
Na spółkę wodną narzekają również mieszkańcy pobliskich Mań. Radna Jadwiga Tarasiuk wielokrotnie przy okazji sesji rady gminy zwracała uwagę, że problem z drożnością rowów w jej miejscowości doskwiera rolnikom. – Rowy pozamulane, niektóre łąki w wodzie stoją, bo bobry porobiły tamy. Ten problem ze spółką ciągnie się latami. – oburza się Tarasiuk.
Jak podkreśla Adam Zaniewicz, przewodniczący Gminnej Konserwacyjnej Spółki Wodnej w Międzyrzecu Podlaskim, prace wykonywane w danej miejscowości zależą od tego, czy rolnicy regularnie opłacają składkę na meliorację. A z tym, jak mówi, jest nie najlepiej. Zaległości w opłatach, do uiszczania których każdego roku zobowiązani są rolnicy, nie pozwalają na przeprowadzenie wielu zamierzonych prac.
W samej Dołhołęce pod nadzorem spółki znajduje się 14,5 tys. metrów rowów melioracyjnych. Suma przeznaczona na tegoroczne prace wynosi 5,2 tys. zł, wydano już 3,7 tys. zł. Przy czym składka bieżąca w tej miejscowości wynosi 6,4 tys. zł. Z opłat rolników uzbierano w tym roku 3,4 tys. zł, a zaległość sięga 2,8 tys. zł.
– Prace w jednej wsi nie mogą się odbywać kosztem innych miejscowości, gdzie rolnicy regularnie płacą składki. – dodaje Zaniewicz.
Wójt nie ma żadnych uprawnień do kontrolowania funkcjonowania spółki wodnej, ponieważ gminna jest tylko z nazwy. Nadzór nad nią pełni Starostwo Powiatowe. Na terenie gminy Międzyrzec Podlaski kilka miejscowości zdecydowało wcześniej o wystąpieniu ze spółki wodnej.
Od 2018 roku wejdą w życie przepisy przyjętego przez Sejm nowego Prawa Wodnego, które regulować ma m.in. kwestie zarządzania własnością Skarbu Państwa.
Więcej przeczytacie w papierowym i elektronicznym wydaniu Słowa, nr 44
Monika Pawluk
Napisz komentarz
Komentarze