Bożena Konieczka, dyrektor Szkoły Podstawowej im. Orła Białego w Kobylanach, wraz z pracownikami placówki przygotowała wspaniały jubileusz, pełen relacji, o tym jak szkoła się zmieniała oraz wspomnień jej absolwentów. – Zmiany są ogromne, to co było, a co jest teraz, to dwie różne szkoły. Tak, jak słyszeliśmy we wspomnieniach, przeszliśmy od szkoły drewnianej, złych warunków, do szkoły XXI wieku. Myślę, że teraz nie odbiegamy standardem od szkół miejskich.
Co jest ważne i wyjątkowe, to ludzie, którzy są związani z placówką od pokoleń. Tak jak słyszeliśmy, są dziś z nami osoby, który uczyli się tu rodzice, a teraz wnuki – mówiła Bożena Konieczka.
Przyznała, że wyzwania są ogromne. – Nie są to łatwe czasy, zmian jest bardzo dużo, musimy za nimi nadążać i dawać sobie z nimi radę. Chociażby ostatni okres pandemii spowodował, że musieliśmy przestawić się z nauczania stacjonarnego na zdalne. Myślę, że sobie z tym poradziliśmy. Musimy być świadomi, że przygotowujemy uczniów do zmiany. Nie da się już przygotować do konkretnego zawodu, mamy świadomość, że młodzi ludzie zmieniają rynek pracy bardzo szybko i w dość krótkim czasie – wskazuje.
Dodaje, że tradycyjna szkoła jeszcze będzie funkcjonować przez jakiś czas, bo nie da się zastąpić edukacji czymś innym. – Musi to być wyszlifowanie podstaw, tego co jest najważniejsze w dalszej edukacji, czyli wiedzy i otwartości na zmiany – zauważa dyrektor.
Zaznacza, że nauczyciele starają się by młodzież rozwijała się na polu artystycznym, sportowym i naukowym. – Uczymy też młodzież wartościowego spędzania wolnego czasu. Jest to niezwykle trudne, w dobie informatyzacji. Funkcjonuje grupa artystyczna Białe Anioły, harcerstwo, kluby sportowe. Organizujemy też akcje ekologiczne, harcerze uczestniczą w Wielkiej Orkiestrze Świątecznej Pomocy. Wydaje mi się, że młodzi ludzie mogą znaleźć ciekawe formy spędzania wolnego czasu – podkreśla.
Ogromne zmiany
Na uroczystość przyjechała Joanna Marchel była kurator oświaty, były naczelnik wydziału edukacji i były pracownik bialskich szkół wyższych. – Szkoła w Kobylanach wpisała się szczególnie w historię mojego życia zawodowego. Po pierwsze dlatego, że spotkałam tutaj bardzo zaangażowanych w sprawy społeczne ludzi, rodziców i jak również samorządowców. Był dobry klimat do współpracy, a potrzeba była bardzo ważna. Choć szkoła była wyjątkowa pod względem atmosfery, to warunki były jak z XIX wieku. Szkoła zmieniła się tak, jak zmieniła się nasza Polska. Jak zmienił się ten kawałek ojczyzny, gdzie aktualnie jesteśmy – mówiła Joanna Marchel.
Dodała, że jadąc z Białej Podlaskiej do Kobylan obserwowała jak bardzo zmieniło się otoczenie. – Szkoła w Kobylanach jest dowodem przemian, które dokonały się na przestrzeni lat. Czuję się trochę samorządowcem, w 1989 i w 1990 roku, kiedy tworzyliśmy zręby samorządu demokratycznego w Polsce, uczestniczyłam w tym ruchu społecznym jako osoba związana z „Solidarnością”, od 1980 r. Kiedy transformacja stała się już nie na naszym marzeniem, a faktem, uczestniczyłam w tych przemianach w tzw. komitetach obywatelskich. Czułam konieczność oddania władzy lokalnej społeczności – zaznaczyła.
Kiedy została kuratorem oświaty w województwie bialsko-podlaskim, miała możliwość współpracy z olbrzymią rzeszą bardzo zaangażowanych burmistrzów, wójtów, prezydentów. Przekonała się, że chcą oni dobrych zmian w oświacie.
O historii słów kilka...
O historii Szkoły Podstawowej w Kobylanach opowiedziała Bożena Jakuszko nauczyciel historii. – Początki szkoły podstawowej w Kobylanach związane są z odzyskaniem przez Polskę niepodległości. Wówczas rozpoczęła funkcjonowanie Publiczna Szkoła Powszechna. Siedzibą szkoły był drewniany budynek mieszczący się obok cerkwi. Zajęcia w czteroklasowej szkole prowadził jeden nauczyciel. Dzieci po ukończeniu czterech klas mogły kontynuować naukę w Terespolu. W czasie okupacji niemieckiej w latach 1939-1944 polskie dzieci uczęszczały do szkoły mieszczącej się w dworze dziedzica Kobylan, Jana Łaszkiewicza – przekazywała Bożena Jakuszko.
Dodała, że po II wojnie światowej siedzibę przeniesiono ponownie do dawnego budynku. Panowały w nim bardzo trudne warunki. Budynek był zniszczony i wymagał remontu. W 1948 roku wprowadzono obowiązkową 7-letnią szkołę podstawową. W szkole brakowało sal. Nauka odbywała się na zmiany w klasach łączonych. Wskazała, że sytuacja lokalowa uległa poprawie w 1952 roku, kiedy szkoła objęła tzw. zielony budynek zwolniony prze repatriantów ze wschodu.
– Po remoncie stał się on miejscem nauki klas starszych. Klasy młodsze nadal uczyły się w budynku obok cerkwi. Zlikwidowano wtedy zmianowy system nauczania i klasy łączone. W 1961 roku w wyniku kolejnej reformy wprowadzono ośmioletni system nauczania. Poprawiło się wyposażenie szkoły. W roku szkolnym 1967/68 szkoła miała pracownię zajęć praktyczno-technicznych, klasopracownię fizyki z chemią i biologii z geografią. Placówka dysponowała telewizorem, magnetofonem oraz dwoma radioodbiornikami. W okresie zimy podawano dzieciom gorące mleko i bułeczki – opowiada nauczycielka historii.
Wskazuje, że w 1970 roku pożar zniszczył część jednej ze ścian tzw. zielonej szkoły. Po remoncie w latach siedemdziesiątych zaczęto myśleć o budowie nowej szkoły. W 1967 r. po raz pierwszy do szkoły zaczęły uczęszczać sześciolatki. Przemiany związane z wydarzeniami sierpniowymi na wybrzeżu w 1980 r. przyniosły też zmiany organizacyjne w oświacie m.in. od 1981 r. pięciodniowy tydzień nauki i zmniejszenie wymiaru pracy nauczycieli do 22 godzin tygodniowo.
– Nowy rozdział w historii szkoły rozpoczął się w 1991 r., kiedy rozpoczęto budowę nowego obiektu. Po czterech latach prac, 4 stycznia 1994 r. nastąpiło oddanie do użytku pierwszego segmentu szkoły, a kilka miesięcy później drugiego segmentu. W 2005 r. przebudowano boiska szkolne, a w 2009 r. powstaje kompleks boisk „Orlik” - podsumowała Bożena Jakuszko.
Czas wspomnień
Jak zaznaczył wójt gminy Terespol Krzysztof Iwaniuk jego ojciec, on oraz jego dzieci są absolwentami tej szkoły. – Jest szansa, że wnuk, także będzie się tu uczył – podkreśla. – Wspominam ogromne wierzby, które rosły na miejscu obecnych budynków. Zaczynałem naukę w latach sześćdziesiątych, wówczas moim wychowawcą był Jan Kondraciuk, który uczył matematyki. Jest to jeden z przykładów, gdzie ktoś wiedział dlaczego jest nauczycielem. Uczył z wielką pasją, dał mi takie podstawy wiedzy, że nie mogłem być gorszym uczniem, gdziekolwiek nie trafiłem. Kiedy wyjechałem w wieku lat 15 i wróciłem aż po służbie w wojsku, przyszedł czas transformacji – podkreślił wójt Krzysztof Iwaniuk.
- [AKTUALIZACJA] Zderzenie osobówki z ciężarówką. Droga krajowa nr 19 zablokowana
- Kolejne włamania w regionie! Okradzione domy w dwóch gminach
- Nowe wydanie Słowa Podlasia już gotowe! Sprawdźcie, o czym piszemy
- Lubelskie. Druh Ochotniczej Straży Pożarnej zmarł po zawodach strażackich
- Niedziela pełna pozytywnych emocji. Tak było w Piszczacu [ZDJĘCIA, FILMY]
– Chociaż początki były bardzo skromne. Nasz budżet wówczas, przeliczając na obecne pieniądze, był wysokości 7 mln zł. Dlatego jeździliśmy do kurator Joanny Marchel, gdyż chcieliśmy by przemiany odbywały się jak najszybciej – wspomina.
Dodaje, że pamięta jak temat szkoły poruszony na pierwszej sesji gminy Terespol wywołał ogromną akceptację. – Trzeba było stworzyć komitet inwestycji, których było pięćdziesiąt równocześnie – dodał na koniec wójt gminy Terespol.
Napisz komentarz
Komentarze