O podróżach marzył już jako młody chłopak. Geografia była jego ulubionym przedmiotem, do tego stopnia, że w szóstej klasie został laureatem olimpiady geograficznej. Przyznaje, że podróżować zaczął dopiero jak podjął się pracy, gdyż wcześniej nie miał na to funduszy. Obecnie jest doradcą podatkowym i pracuje w banku.
W przeciągu 15 lat odwiedził już 80 państw. Najdalej był na Fidżi, wyspie położonej na Pacyfiku. Najbardziej podobała mu się natomiast Japonia. – Byliśmy tam z żoną kiedy nasz syn miał pół roku, więc wzbudzał ogromne zainteresowanie, gdyż miał duże oczy, a tamtejsze dzieci mają małe oczy. To sprawiało, że wszędzie byliśmy mile widziani – śmieje się Wojciech Fedoruk. Dodaje, że Japonia mimo ogromnego zaawansowania jest różna od krajów europejskich. – W pociągu konduktor zawsze przy otwarciu drzwi, wita się, kłania, mówi kilka zdań do wszystkich podróżnych, dopiero potem sprawdza bilety. Wychodząc robi to samo, kłania się i w kilku słowach żegna się z podróżującymi. Zachwyciło mnie też to, że pociągi jeżdżące na trasie między miastami oddalonymi o 500-600 km, przyjeżdżają co dziesięć minut. Tam jest sześć pociągów na godzinę. W dodatku ludzie są niezwykle mili, a zarazem bardzo tradycyjni – zaznacza.
Spróbował trującej ryby
Wojciech Fedoruk był w łaźni ulicznej, która istnieje niezmiennie, w tym samym miejscu od 1300 lat, czy zwiedził drewnianą, najwyższą na świecie świątynię istniejącą od 1500 lat. – Japończycy są bardzo dobrze nastawieni do siebie nawzajem, a już szczególnie do turystów, zwłaszcza tych z małym dzieckiem. Są szalenie mili, więc przebywa się tam bardzo przyjemnie. Mają też świetną kuchnię, wcale niedrogą. Jedliśmy sushi, którego tam jest pięć razy więcej rodzajów niż w Polsce, np. śledzia tam też podaje się w formie sushi. Próbowaliśmy też ryby fugu, która źle przyrządzona może być trująca. Jednak, przypadki zatrucia fugu w restauracjach nie zdarzają się albo bardzo rzadko – mówi Wojciech Fedoruk.
W Japonii rodzina spędziła siedemnaście dni. Ich wyjazdy ze względu na ograniczenia urlopowe, trwają od dwóch do trzech tygodni. Byli na wszystkich kontynentach oprócz Antarktydy. – Mój syn w wieku pięciu lat był na wszystkich kontynentach, a córka mając trzy lata. Wśród nietypowych miejsc, byliśmy razem na wyspie Św. Tomasza i Książęcej w Afryce. Podobały nam Meksyk, Brazylia, Oman, Iran. Z kolei samotnie odwiedziłem Somalię w Afryce. W ciągu roku wyjeżdżamy dwukrotnie na dwa tygodnie, ale bierzemy też udział w krótszych wyprawach. Pandemia nas nie zatrzymała, w tym czasie też bardzo dużo zwiedzaliśmy. Do wyjazdów, który szczególnie będziemy pamiętać należy podróż do Brazylii. Lotniska były niemal puste, a restauracje były pozamykane, w Brazylii było podobnie, ale nie tak restrykcyjnie. Zachwycaliśmy się przyrodą, bujną zielenią, pięknymi, kolorowymi papugami. Tam zróżnicowanie krajobrazu jest bardzo duże. Są tam też bardzo sympatyczni ludzie i wspaniałe kolonialne miasta zbudowane jeszcze przez Portugalczyków i wspaniale odnowione – mówi podróżnik.
Dodaje, że z rodziną spotkali polskiego księdza, z którym spędzili dwa dni. – Mówił, że przez pięć lat posługi, po raz pierwszy spotkał Polaków, innych niż jego znajomi. Poznaliśmy też biskupa, który pochodzi z Polski – przekazuje Wojciech Fedoruk.
Dzieci się przyzwyczajają
Podkreśla, że dziećmi najlepiej podróżować już od ich najwcześniejszych lat, a nawet miesięcy. – Dzieci przyzwyczają się, że podróż to norma, nie mieliśmy też większych problemów z dziećmi, nigdy nie przechodziły w czasie wyjazdów poważnych chorób, ani też nie robiły scen w samolocie – przyznaje Wojciech Fedoruk.
Zaznacza, że w czasie podróży trudnych przygód przeżył mniej niż przygód z pozytywnym zakończeniem. – Kiedy odwiedzaliśmy Iran, w regionie przy granicy z Afganistanem, zostaliśmy zatrzymani na tamtejszym posterunku policji. Poproszono nas o paszporty i wizy. Na posterunku czekaliśmy godzinę, następnie postanowiono, że jeden z oficerów policji zawiezie nas do najbliższego dużego miasta, do hotelu, w którym zadeklarowaliśmy, że chcemy spędzić noc. Pojechaliśmy więc do hotelu z eskorta policyjną. Po śniadaniu, kiedy chcieliśmy jechać dalej, okazało się, że czeka na nas policja. Powiedziano nam, że będziemy eskortowani do miejsca, gdzie chcielibyśmy się znaleźć, czyli do granicy prowincji – opowiada Wojciech Fedoruk.
Dodaje, że zanim wyruszyli musiał udać się na posterunek i złożyć zeznania i odcisk palca. – Było trochę stresu, ale sytuacja skończyła się pozytywnie – zauważa. Przytacza też zdarzenie z podróży, którą odbył bez rodziny, a z międzynarodową grupą innych podróżników. – Chcieliśmy odwiedzić Górski Karabach, przylecieliśmy tam jako pierwsi turyści na jeszcze nieskończone lotnisko, więc na płycie powitali nas nie tylko pracownicy lotniska, ale też dziennikarze – śmieje się.
Planuje podróżować na słoniu
Do podróżowania skłania go ciągła ciekawość, chętnie ogląda atrakcje, które chce zobaczyć każdy. Ze szczególną przyjemnością wynajduje miejsca, do których przeciętni turyści nie docierają. Fascynuje go cały świąt, wspaniale czuje się wśród cudów natury, szczególnie cieszy go zwiedzanie miejsc, w których nie ma turystów. Jego ulubiony sposób zwiedzania to podróże wynajętym samochodem. Często też pływa promem, jeździ stopem, w planach ma też podróż wielbłądem lub na słoniu. Zauważa, że im bardziej jest doświadczony, tym mniej się przygotowuje. – Wcześniej dowiaduję się wszystkiego o atrakcjach, które chcę zobaczyć. Przygotowuję też trasę podróży, ale nie rezerwuję noclegów, oprócz pierwszej nocy – wyjaśnia.
Poznaje też tradycje i zasady panujące w danym państwie. – Dobrze jest znać kulturę konkretnego kraju, tak by nikogo nie obrazić, np. podając coś lewą ręką w krajach arabskich – wskazuje.
Płynnie mówi po angielsku, rosyjsku, hiszpańsku oprócz tego w sposób komunikacyjny zna francuski. – Do podróżowania niezbędna jest znajomość języka angielskiego, inne są tylko dodatkiem, chociaż zdobywa się przychylność tubylców, kiedy mówi się w ich rdzennym języku – zauważa obieżyświat.
- [AKTUALIZACJA] Zderzenie osobówki z ciężarówką. Droga krajowa nr 19 zablokowana
- Kolejne włamania w regionie! Okradzione domy w dwóch gminach
- Nowe wydanie Słowa Podlasia już gotowe! Sprawdźcie, o czym piszemy
- Lubelskie. Druh Ochotniczej Straży Pożarnej zmarł po zawodach strażackich
- Niedziela pełna pozytywnych emocji. Tak było w Piszczacu [ZDJĘCIA, FILMY]
Wyjaśnia, że ostatnio z rodziną był w Kirgistanie, gdzie większość osób posługuje się językiem rosyjskim, ale jak się okazało część osób zna też angielski. Jego zdaniem obecnie podróże stały się niesłychanie łatwiejsze, dzięki elektronicznej nawigacji. Myśli o napisaniu książki o swoich podróżach, a obecnie zajmuje się prowadzeniem bloga.
Napisz komentarz
Komentarze