Wydaje się, że sytuacja została opanowana w kwietniu, gdy na konto Wiktora Zawadzkiego, na leczenie którego rodzina potrzebuje 16 mln zł, wpłynęło nagle prawie 9 mln zł. To sprawiło, że licznik zbiorki na siepomaga.pl wskazał 9,5 mln zł. To wielki gest rodziców dziewczynki, którzy zbierali na jej leczenie, ale dziecko nie doczekało szczęśliwego finału. Po śmierci córki, zebrane fundusze jej rodzice przekazali, by pomóc Wiktorkowi. - Z całego serca pragniemy podziękować rodzicom Świętej Pamięci Nadii. Dzięki ich decyzji środki ze zbiórki ich córeczki wpłynęły na subkonto Wiktorka! Ich dobre serca sprawiły, że po ponad dwóch latach poczułam ogromny spokój, a przede wszystkim siłę do walki, jakiej nie czułam od początku zbiórki. Ten dzień zostanie w naszych sercach na zawsze. Nadia zostanie z nami na zawsze. Jesteście niesamowitymi ludźmi, którzy w tak ciężkim czasie, pełnym żalu i bólu mieli siłę myśleć o innych. Niech was Bóg błogosławi – zwracała się do rodziców Nadii, mama Wiktorka.
A ich gest był na wagę pierwszej operacji chłopca. Ta ma kosztować 10 mln zł i zaplanowano ją na lipiec.
- Będzie polegała na rekonstrukcji łuku aorty. Druga zaplanowana operacja, to operacja Fontana, której koszt to 5 milionów złotych. Wciąż na nią zbieramy. Dzięki tym dwóm operacjom Wiktor ma szansę żyć, a my jako rodzice będziemy mogli zobaczyć, jak dorasta! Musimy zrobić wszystko, by nie stracił szansy, jaką otrzymał – pisała w kwietniu pani Karolina.
Wydawało się więc, że kwestią dni, najwyżej tygodni będzie dozbieranie brakującej kwoty, tak by Wiktor i jego rodzina mogli zacząć przygotowania do wyjazdu. Tymczasem mamy czerwiec, a wyprawa za ocean o zdrowie chłopca wciąż nie jest pewna. Okazuje się, że brakuje zaledwie 100 tys. zł. To kwota która domknie wydatki na transport medyczny, bo tylko w taki sposób Wiktor może dotrzeć do kliniki Stanford.
PRZECZYTAJ: Pożar w Zabielu. Sąsiedzi założyli zbiórkę, by pomóc gospodarzowi
Ostatnio pani Karolina po raz kolejny opublikowała apel o pomoc. - Tak dużo już zebrane, trudno uwierzyć. Jak więc wciąż prosić ludzi o pomoc, skoro już pomogli? Jak dotrzeć dalej, gdzie jeszcze mam zapukać...? - zastanawia się pani Karolina. - Każdy dzień, każda godzina, każda minuta to walka o Wiktorka. Wiktor musi mieć zapewniony lot medyczny. Jego stan jest bardzo ciężki, zwykłego lotu może nie przeżyć.
Mama chłopca relacjonuje, jak pogorszył się jego stan w ostatnim miesiącu. - Zapalenie oskrzeli, które Wiktor przechodził z początkiem maja, znacznie pogorszyło jego stan zdrowia. Obciążone już i tak bardzo mocno oskrzela są zalewane wydzieliną. Wikuś coraz częściej się dusi i coraz częściej wymaga podłączenia na noc do tlenu. Musieliśmy postawić na rehabilitację oddechową, by ułatwić mu codzienne funkcjonowanie. Zabieg limfografii, który miał się odbyć w maju, został przesunięty. Niestety nie otrzymaliśmy nowego terminu.
Na pogorszenie stanu zdrowia Wiktora wpływa też pogoda. Coraz cieplejsze dni nie działają na korzyść. - Saturacja spada, coraz ciężej złapać mu oddech. Wymaga ciągłych inhalacji, by nawilżyć rurkę tracheostomijną – pisze pani Karolina i po raz kolejny zwraca się do wszystkich, którzy mogliby wesprzeć zbiórkę. - Nie wiem, co przyniesie jutro, dlatego błagam Was na kolanach o ratunek dla mojego dziecka. Musimy jak najszybciej lecieć na operację serca do USA!
SPRAWDŹ: Kolejne włamania w regionie! Okradzione domy w dwóch gminach
Przypomnijmy, że zbiórka na leczenie Wiktora trwa od początku 2022 roku. Rodzice zdecydowali się na jej uruchomienie, po tym, jak dowiedzieli się, że dalsze skuteczne leczenie chłopca w kraju jest niemożliwe. Wiktor już jako roczne dziecko miał za sobą dwie operacje. Pierwszą operację dziecko przeszło w pierwszym miesiącu swojego życia. – Wtedy oddział kardiologii stał się naszym domem. Wiktorek przebywał na nim aż do kwietnia 2021 r. W międzyczasie walczył z kolejnym zakażeniem sepsą oraz przeszedł 3 cewnikowania serduszka. Podczas trzeciego cewnikowania doszło do powikłań. Gdy jego stan się poprawił, kolejne miesiące spędził w klinice kardiologii. W tym czasie doszło do kolejnego zakażenia sepsą i dwukrotnych bradykardii serca, przez które Wiktor musiał być reanimowany, co wiązało się z kolejnym pobytem na OIOM-ie. Po ponownym powrocie Wiktorka na oddział kardiologii usłyszałam, że nie kwalifikuje się do 3 etapu operacji serca, przewidzianego dla jego wady, oraz że krążenie oboczne jest zbyt duże i ryzyko jest zbyt wielkie, by je zamknąć – relacjonowała nam rok temu sytuację syna Karolina Zawadzka, mama chłopczyka.
Do problemów z sercem doszły powikłania związane z płucami, blastyczne zapalenie oskrzeli. Kawałki oskrzeli odklejają się i zatykają rurkę tracheostomijną. Wiktor jest pod stała kontrolą lekarską w ramach domowego hospicjum. Czeka na naszą pomoc.
PRZECZYTAJ TEŻ:
Napisz komentarz
Komentarze