Małżeństwo Hieronima Floriana z Teresą Sapieżanką, jak pisaliśmy w poprzedniej części, zostało unieważnione. Dokonał tego sąd konsystorski diecezji łuckiej 28 sierpnia 1745 r. Jako główny powód orzeczenia o rozwodzie sąd podał przymus ze strony rodziców księżnej Teresy, a nie – jak się należało tego spodziewać – fakt, iż małżeństwo fizycznie nie zostało skonsumowane.
Wydaje się, że Hieronim Florian sprawę toczącego się z powództwa Sapieżanki od 1743 r. procesu rozwodowego pozostawił swoim prawnikom – sam niewiele się tą sprawą interesował. W tym czasie był już chorążym litewskim i sporo podróżował po kraju. Będąc w Gdańsku na mszy w kościele, zwrócił na siebie uwagę wojewodziny pomorskiej, Konstancji z Gnińskich Czapskiej.
Bogaty magnat w kręgu zainteresowania
Hieronima Floriana opromieniała już sława jednego z najbogatszych magnatów w kraju. Ten fakt powodował ogromne zainteresowanie ze strony innych rodzin magnackich, które miały córki na wydaniu. Od tego momentu wojewodzina pomorska rozpoczęła wszelkie możliwe zabiegi, aby wydać za Hieronima Floriana swoją córkę Magdalenę.
Wojewodzina pomorska powzięła plan wydania córki za Hieronima Floriana, co spowodowałoby wejście Magdaleny do rodu Radziwiłłów, ale zarazem pozbyłaby się z domu córki, która przysparzała jej sporo kłopotów natury wychowawczej (opowiem o tym PT Czytelnikom przy innej okazji). O trwającym procesie rozwodowym Radziwiłła było głośno w całej Rzeczypospolitej, Czapska rozumiała więc, że musi dołożyć wszelkich możliwych starań, aby ubiec konkurencję i wydać za niego Magdalenę.
Czapska nie chciała Radziwiłła
Mniej ważne gdzie nastąpiło pierwsze ich spotkanie, istotne jest natomiast, że Hieronim Florian wywarł na Magdalenie Czapskiej jak najgorsze wrażenie. Dwudziestoletnia już panna ani słyszeć nie chciała o wyjściu za Radziwiłła. Matka była jednak nie tylko uparta, ale i zdesperowana. Na wszelkie możliwe sposoby starała się zmusić córkę do ślubu, a jednocześnie musiała zabiegać o względy Hieronima Floriana, aby ten nie zainteresował się jakąś inną panną. Prośbami, groźbami, a nawet biciem stopniowo przełamywała opory córki.
Konstancja Czapska dopięła celu – Hieronim Florian przyrzekł oficjalnie, że ożeni się z Magdaleną. Szybko podpisano też intercyzę przedślubną (Radziwiłł nie miał jeszcze orzeczenia o rozwiązaniu pierwszego małżeństwa), co nastąpiło 29 grudnia 1744 r. w Dobrzyniewie. Jeśli przyjrzeć się okresowi "narzeczeństwa" Magdaleny i Hieronima Floriana, a zwłaszcza dwom listom z tego okresu Konstancji Czapskiej do Radziwiłła (listy noszą datę 1 i 2 kwietnia 1745 r.), to trudno o inny wniosek, jak ten, że Magdalena zaszła w ciążę z Hieronimem Florianem przed ślubem.
Chociażby tylko z kronikarskiego obowiązku warto przez chwilę zatrzymać się nad supozycjami niektórych badaczy (m.in. prof. A. Sajkowskiego), którzy analizując korespondencję Konstancji Czapskiej z Hieronimem Florianem dochodzą do wniosku, iż Radziwiłł mógł popełnić... bigamię! Wspomniany A. Sajkowski zwrócił uwagę na tytulaturę listu z 22 lutego 1745 r., w którym wojewodzina pomorska pisze do Radziwiłła: Serdecznie kochany synu i Dobrodzieju, co zdaniem tego badacza może oznaczać, iż Hieronim Florian był w tym czasie już zięciem Czapskiej! W literaturze przedmiotu pojawiają się też domniemania (w kontekście wyjazdu Konstancji Czapskiej do Warszawy, gdzie spotkała się z nuncjuszem apostolskim, kard. Fabrizio Sorbellonim), iż zdołała pozyskać za odpowiednio wysoką kwotę jakiegoś zakonnika, który potajemnie udzielił Magdalenie i Hieronimowi Florianowi ślubu.
A jednak ślub...
Pierwsze miesiące, a nawet lata, upływały obojgu Radziwiłłom niemal w sielankowej atmosferze. Szczególnie ze związku na początku zadowolona była księżna Magdalena, a i Hieronim Florian okazywał żonie dużą przychylność (do głębszych uczuć raczej nie był zdolny!). Stan taki utrzymywał się między małżonkami do 1747 r.. W tym roku, jak to wynika zarówno z listów Magdaleny, jak i diariusza Hieronima Floriana, księżna Radziwiłłowa ponownie zaszła w ciążę. Jednak – podobnie jak to miało miejsce przy pierwszej ciąży – i ta skończyła się nieszczęśliwie, bo kolejnym poronieniem. Był to chyba moment zwrotny w ich małżeństwie.
Hieronim Florian coraz częściej przebywał poza Białą, ale nigdy nie zabierał ze sobą żony. Opuszczona, zaniedbywana i osamotniona Magdalena coraz częściej udawała się do matki do Dobrzyniewa. Na te wyjazdy żony niechętnie godził się Radziwiłł, a nawet miał o to do niej pretensje. Wprawdzie zachowana z tego okresu korespondencja między małżonkami zdaje się świadczyć, że jeszcze tliły się między nimi jakieś uczucia, ale gasły one z miesiąca na miesiąc.
Jak traktował żonę świadczy jeden fakt, który – nie bez nieuzasadnionej dumy i chełpliwości - zanotował w swoim diariuszu, pisząc iż zakazał żonie pić kawę, bo kawa powoduje... polipy w sercu! W pałacu bialskim księżna Magdalena żyła w otoczeniu szpiegującej ją na polecenie księcia służby, wśród której trudno było jej znaleźć życzliwe sobie osoby. Być może inaczej potoczyłyby się losy ich małżeństwa, gdyby – trzecia już z kolei – ciąża księżnej, w którą zaszła w 1749 r., skończyła się pomyślnie. Niestety i ta ciąża zakończyła się poronieniem. Wreszcie latem 1750 r. księżna Magdalena zdecydowała się z pomocą brata Tomasza Czapskiego potajemnie opuścić Białą i męża. Zatrzymała się w Warszawie w klasztorze sióstr sakramentek, gdzie wspomagał ją finansowo szwagier, książę Michał Kazimierz "Rybeńko". Magdalena z Czapskich Radziwiłłowa ostatecznie zdecydowała się wystąpić z pozwem rozwodowym, a orzeczenie o unieważnieniu małżeństwa nastąpiło stosunkowo szybko, bo już w 1751 r.
Oddawał się pasjom i... ponownie się ożenił
Zaledwie cztery lata Hieronim Florian pozostawał podwójnym już rozwodnikiem. Z właściwym sobie upodobaniem oddawał się w tym czasie swoim pasjom. Urządzał liczne polowania, zorganizował w Białej i Słucku zespoły muzyczne i baletowe, sprowadzał na swój dwór licznych artystów, zajmował się kolekcjonerstwem, snuł liczne plany artystyczne i architektoniczne. Zajmował się wieloma sprawami i projektami, ale chimeryczność charakteru nie pozwoliła mu żadnego z planów zrealizować.
Wkrótce zwrócił uwagę na Anielę Miączyńską, córkę wojewody czernichowskiego Piotra Miączyńskiego i Antoniny z Rzewuskich. Miączyńscy nie mieli nic przeciwko małżeństwu córki z jednym z najbogatszych (choć "opromienionego" złą sławą okrutnika, egocentryka i tyrana) magnatów ówczesnej Rzeczypospolitej. Po zwykłym załatwieniu spraw natury formalnej, podpisaniu intercyzy, Hieronim Florian Radziwiłł po raz trzeci wstąpił w związek małżeński. Jego ślub z Anielą Miączyńską odbył się 1 stycznia 1755 r. w Krasiczynie.
Trzecią żonę Radziwiłł traktował nie lepiej niż dwie poprzednie. Księżna Aniela właściwie została uwięziona w pałacu bialskim. Często zostawała sama, bo książę dużo podróżował. Księżna była kobietą o łagodnym i spokojnym charakterze, cierpliwie znosiła wszelkie fanaberie męża. Jak długo mogłoby trwać ich małżeństwo (byli bezdzietni) trudno powiedzieć. Charakter Hieronima Floriana i sposób w jaki traktował żonę skłania do domniemania, że i to małżeństwo mogłoby skończyć się rozwodem, gdyby nie nagła śmierć Radziwiłła.
Według relacji pamiętnikarza Marcina Matuszewicza podczas swoich imienin 4 maja 1760 r., zorganizowanych w pałacu bialskim, książę czuł się bardzo osłabiony, a jednak prezentował się publicznie. Osobisty lekarz księcia Dubiski (vel Dubiński) przestrzegł go, aby wstrzymał się a concubitu [współżycia seksualnego] i poinformował o tym księżnę Anielę. Radziwiłł zignorował jednak przestrogę lekarza i jeszcze tego wieczoru "skorzystał" z "usług" innej damy (?). Efekt był taki, że książę poczuł się bardzo źle, stracił przytomność. Okoliczności i objawy zdawały się wskazywać, iż przyczyną śmierci księcia był rozległy zawał serca.
Całą historię przeczytacie w 41 numerze Słowa
Jerzy Flisiński
Napisz komentarz
Komentarze